Szanowanie cudzego czasu

Jak mnie wkurwia kiedy ktoś nie szanuje mojego czasu. I szybki przykład. Leżę w szpitalu, mam nadzieję że to ostatni dzień. Wpada rano wizyta i oznajmiają mi, że dzisiaj wychodzę. No zajebiście. leżę i czekam na wypis. leżę i czekam i mija godzina, dwie, idę się dowiedzieć co jest pięć, pytam o wypis i co słyszę? Nie ma i nie będzie dzisiaj. Nosz kurwa mać, to po chuj mi mówili, że będzie? Muszę przegnić następną dobę w szpitalu bo jakiś doktorek nie raczył mi podpisać papiera. Doba mojego życia, które mam tylko jedno i mógłbym tę dobę spędzić na milion innych sposobów. A tak będę leżał na łóżku szpitalnym w śmierdzącej sali z chorymi ludźmi. kurwa chujnia i śrut.

71
52

Komentarze do "Szanowanie cudzego czasu"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Daj namiary Szwadronowi Śmierci do tego doktorka to oni zrobią z tym osobnikiem porządek, a mianowicie zmielą go w swojej maszynce i przerobią na konserwy dla wygłodniałych psów które z powodu braku pożywienie przez wiele dni zachowują się tak strasznie że przerażają nawet największych psycholi na tej planecie jakimi są żołnierze Szwadronu Śmierci

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Współczuję. Moj kolega wylądował na psychiatryku, też siedzi u czubków.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Po co na wypis czekać? Ubierasz się i wychodzisz, możesz ewentualnie notatke zostawić. To nie jest więzienie człowieku!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Prawdopodobnie śmierdzi ci dupa, weź prysznic.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Nie pierdol, przynajmniej masz internet i możesz się wyżalić na chujni. Za czasów, gdy ja leżałem w szpitalu, takich luksusów nie było.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Smierdzi ci dupa to jeszcze poleżysz 6 miesięcy.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. E tam, narzekasz. Ciesz się, że nie jest gorzej. Raptem wczoraj Onet pisał, że na salę operacyjną przywieziono faceta, od którego organy miano pobrać do przeszczepu. I chirurdzy wzięli się za robotę, rozkroili bebech po czym się zorientowali, że gość jeszcze żyje… Wyobrażasz sobie? I żeby to u nas (wiadomo jaka mamy służbę zdrowia) było. To było w Niemczech, gdzie medycyna i usługi medyczne są na nieosiągalnym dla Cebulandii poziomie. I też to się stało przez gówniano wypełnioną papierologię. Także ciesz się, że nie jesteś na miejscu tamtego kolesia, albo na miejscu tego ze starego suchara, którego wieźli do prosektorium, a na jego pytanie: „Czemu? Przecież ja żyję”, powiedziano mu: „Leż pan cicho, profesor wie lepiej”.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. czytuj książki Marka Kotońskiego

    0

    0
    Odpowiedz
  10. śmierdzi tam moczem i chorymi ludźmi olej ich

    0

    0
    Odpowiedz
  11. a ja nie lubię jak ktoś jest takim idiotą jak Ty i narzeka na innych, wiesz, że od wielu lat jest tak, że możesz dzisiaj wyjść ze szpitala a po wypis każą Ci się zgłosić innego dnia? kilka lat temu leżałem w szpitalu i wypuszczali mnie w niedzielę, a po wypis wpadłem we wtorek…

    0

    0
    Odpowiedz
  12. idiota jestes i tyle. lekarze tez to widza i olewają frajera ha ha ha

    0

    0
    Odpowiedz
  13. @57 nie mogę się zgodzić z tym tokiem rozumowania. Pomyśl w ten sposób: szczęśliwa rodzina, mąż dba o żonę i dzieci etc, uwodzi go koleżanka z pracy, w końcu jest łóżko. Facet winny? Winny! Ona winna tego, że dzieci przeżyją ogromny stres, a żona spadek samooceny? Wg Ciebie nie. Według mnie oboje są winni. Inna sytuacja. Ty masz faceta, i masz przyjaciółki. Nagle on zaczyna pieprzyć się z Twoją koleżanką. Sądząc po Twojej wypowiedzi, faceta zostawisz a z tą przyjaciółką nadal byś plotkowała i e ogóle, bo to „wina faceta”. Poza tym autorka dała komuś, kto nawet nie był jej chłopakiem. Ja bym nie chciał takiego materiału na żonę…

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Doba twojego jebanego nudnego zycia …Co chuju bys wykonal przez ten czas ?Wynalazl kolo ? Dynamit ?Odkryl nowa planete ?Nie chuju -pierdzial bys w stolek w twojej zasyfionej chalupie grajac w glupie gry i obciagajac sobie kutasa i pierdolil na chujni z homebase .

    0

    0
    Odpowiedz
  15. i tak bys przepierdolil ten dzien. Wiec daruj sobie to carpe diem.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Bo lekarze mają za dużo przywilejów.Myślą że są panami życia i śmierci.Stale strajkują,chcą więceje i więcej a chuja się znają.Ja już im nie ufam.NIgdy ani mi ani nikogo w rodzinie nie wyleczyli.

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Umyjesz dupe to pogadamy teraz spierdalaj umyc dupe bo ci smierdzi dupa.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Nikt tam cię na siłę nie trzyma. Możesz wstać, spakować się i wyjść. Chyba, że mówimy o placówce, tzw. domu bez klamek.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. To niech ci pacjentka z sali obok zrobi loda. Pewnie też jest wyposzczona jak ty.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Powiedz, że wychodzisz na własne życzenie – masz prawo. Zaraz się znajdą wszyscy decydenci 😉

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Zamiast pierdolic zlap za bialy kitel i praktykuj medycyne .Moze sie do czego przydasz ?Kogos wyleczysz?Idz na wydzial Gyno albo na sale gdzie badaja worki mosznowe i prostaty (jesli jestes pedalem i lubisz sie bawic worem )Na pewno sami cie poprosza zebys juz szedl do domu .

    0

    0
    Odpowiedz
  22. ciesz się, że ci sekcji zwłok nie zrobili…

    0

    0
    Odpowiedz
  23. ty jebany chuju od dupy tak bym ci do niej nakopał ze nie masz pojęcia ty chuju,facet 31 lat

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Rób doktorat

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Mnie w szpitalu zamiast pobrać krew zrobili lewatywę

    0

    0
    Odpowiedz
  26. może pan doktor chciał ci wziernikować odbyt żeby zobaczyć czy stolec był?Nie było stolca nie ma wypisu. Takie jest życie młody człowieku i radziłbym więcej pokory bo jak mawiają w Etiopii po wyżerce wypróżnić należy się należycie, inaczej brzuch Ci urośnie

    0

    0
    Odpowiedz
  27. Alez Autorze, przepraszam Cie, a czym jest doba wobec Twego bardzo krotkiego zycia, nie mowiac o tej wiecznosci, ktora dla Ciebie zaczyna sie od momentu Twego ostatniego oddechu, i trwac bedzie bez konca juz zawsze. Wyobraz sobie, wiecznosc bez konca, a i poczatku. Znasz to okreslenie, na wieki wiekow amen? Otoz ono nie oddaje nawet bilionowej, triliardowej, itd. istoty problemu. Pomysl sobie poza tym, jezeli nigdy nie zastanawiales sie w swoim zyciu nad tymi problemami, czym jest w ogole wiecznosc. Wez naprzyklad pod uwage ten ogrom czasu, nie dajacy sie w ogole ogarnac, pojac przez nasz maly, mrowczy umysl, jakim jest rowniez ten ogrom wiecznosci rozpoczynajacy sie gdzies przed poczatkiem nicosci, pra-wybuchem, powstaniem calego ogromnego wszechswiata, a moze i wielu wszechswiatow? Tak mysli rowniez wiele tegich umyslow, nie tylko ja, maly robaczek, pylek niedostrzegalny przez najwiekszy na swiecie mikroskopa elektroniczny, z polskiej prowincji. No wlasnie, ten ogrom wiecznosci przed Twoim wyjsciem z nicosci w momencie poczecia, i po Twoim odejsciu w ogromna nicosc dalszego etapu wiecznosci, tych bilionow, triliardow lat ziemskich, juz bez Ciebie. I sam wiesz przeciez, ze w gruncie rzeczy to wszystko jest absolutnie bez sensu, i to ze istniales, i to ze istniejesz, to wszystko jest bez znaczenia. a rowniez to, ze bedziesz musial jeszcze przez kilka nic nie znaczacych godzin zegarowych przebywac w sali smierdzacej moczem, kalem, wymiocinami, ropa, kaszlem charczeniem biednych, chorych ludzi, ktorzy zyja tutaj na tym padole, nieswiadomi nicosci i absurdu swojej nic nie znaczacej egzystencji, swego istnienia.

    0

    0
    Odpowiedz
  28. Autorze. Musimy stanowczo odtracic wszelkie proby pocieszenia tym, ze sie bedzie nadal zylo po zgonie. Nie widzimy powodu, by sie zajmowac takimi fantazmatami – brak bowiem dosc powaznych danych dla ich poparcia. tutaj pragne Ci zacytowac maly fragment z malej ksiazeczki profesora Tadeusza Kotarbinskiego (1886 – 1981)zatytulowanej „Zyc zacnie” , wydanie z roku 1989:
    ” A wiec tego rodzaju pocieszenia (odnosnie zycia pozagrobowego) wiaza sie z domniemaniem, ze czlowiek chcialby istniec wiecznie. Ale tak nie jest, nawet jezeli ten i ow taki mowi. Nie jest tak, poniewaz podobn chec musialaby miec za warunek intuicyjne zrozumienie pojecia wiecznosci. Ze go nam jednak brak, o tym swiadczy chociazby sens nastepujacej hinduskiej przypowiesci. Na szczyt gory diamentowej wyzszej niz Himalaje przylatuje CO ROK maly ptaszek i czysci sobie swoj miekki dziobek o diament. Otoz, gdy ow ptaszek w ten sposob zetrze cala gore, wowczas minie dopiero pierwsza sekunda wiecznosci. Nie ma w streszczonej przypowiesci ani slowa przesady. Ogrom wiecznosci przekracza wszelkie granice intuicji, nie moze wiec byc przedmiotem uswiadomionego pragnienia. Nie o to chodzi ludzkiemu sercu. Pragnie ono bowiem zyc nie wiecznie, lecz tak dlugo, jak mu bedzie sie chcialo zyc. Nie sama skonczonosc zycia zasmuca, lecz jego krotkotrwalosc mierzona stosunkiem do pozadanej dlugotrwalosci.” To oczywiscie sklania do wielkiej refleksji, slowa tego wielkiego mysliciela i filozofa. Sam wiec widzisz, ze Twoj problem jest po prostu niczym.

    0

    1
    Odpowiedz
  29. I chciałoby się, by kres następował nie po prostu znacznie później, dwa czy trzy, czy dziesięć razy później, niż to spotyka starców stuletnich, lecz aby następował wedle życzenia, a nie na mocy niezależnych od czyjejś chęci praw zużywania się ustrojów żywych. Z tym zaś wiąże się druga troska, niechęć do przykrości samego procesu zanikania, dla którego obyczajowa formuła sprawozdawcza zna tylko dwie formy alternatywne: „po długich i ciężkich cierpieniach” lub „po krótkich, lecz ciężkich cierpieniach”.

    Otóż obu tym troskom można w zasadzie zaradzić przynajmniej w wysokim stopniu. Od postępów gerontologii zależy znaczne przedłużenie zdrowego i dzielnego życia, kto wie, może dla wielu osób całkowicie wystarczające na miarę ich pragnienia własnej długowieczności. A jest rzeczą postępowego humanitarnego prawodawstwa przewidzieć, dopuścić, prawnie zorganizować akty dobrowolnego kończenia własnego żywota, gdy ktoś już będzie miał go dosyć. Higiena, lecznictwo i znawstwo środków uśmierzających mogą niezmiernie wiele uczynić dla uwolnienia procesów zanikowych od znamiennych dla nich dziś pospolicie rodzajów udręki, a ulepszenie stosunków międzyludzkich potrafiłoby usunąć wiele powodów do ciężkich cierpień moralnych, których nie szczędzi na ogół życie aktualne osobom dość długo żyjącym.

    To wszystko jest chyba pewną racjonalną pociechą. Wszelako przeważnie raczej nie dla nas żyjących obecnie, tylko dla szczęśliwszych — oby szczęśliwszych na ogół — ludzi przyszłości. Ale i my mamy sobie po namyśle coś pocieszającego do powiedzenia.

    Traktujmy własny przyszły zgon, bez obłudy i wmówień, jako poważne życiowe niepowodzenie i próbujmy obejść się z nim tak, jak się obchodzimy z innymi poważnymi nieuchronnymi niepowodzeniami. Nadejdzie zima i dokuczliwy coraz. Nie ma sensu zapobiegać nadejściu zimy, póki nie umiemy regulować obrotów planet dokoła słońca. Trzeba poprzestać na maksymalnym możliwym zapobieżeniu złym skutkom nieuchronnego jej nadejścia w stosunku do różnych naszych potrzeb: zapewnić dostawę opału, odśnieżenie dróg, ochronę przeciwko lawinom i powodziom w czasie spodziewanych odwilży etc. … i zająć się innymi sprawami, nie marzeniami o niedopuszczeniu do zimy.

    Podobnie z nadchodzącym zasypianiem na amen. Skoro zanosi się na to, że ono niedługo nastąpi, trzeba zabezpieczyć to, co musi być do tego czasu zapewnione. Masz utrwalić w pamiętniku fakt godny upamiętnienia, zdarzenie, którego byłeś jedynym wiarygodnym świadkiem — nie odkładaj więc notatki. Obawiasz się, że twoje oszczędności dostaną się do rąk niewłaściwych, jeżeli nimi na czas nie rozporządzisz, więc zarządź, co trzeba, ulokuj je, gdzie należy itd. To w trosce o tok spraw późniejszych, po twoim odejściu nastąpić mających. A ileż czeka na twoją ingerencję spraw niezależnych od twej chwili ostatniej. Oto w toczącym się przewodzie sądowym od twego zeznania będzie zależało, czy wyrok w czyjejś sprawie zapadnie sprawiedliwy czy niesłuszny. Warto podążyć do sali sądowej i dać świadectwo prawdzie. Przyjaciel potrzebuje twej rady lub pomocy, pospieszaj. Wzywa cię szanowny obowiązek zawodowy, staniesz na posterunku, oddany zawodowym zadaniom i znowu będzie warto poświęcić im sporo uwagi i energii z odsunięciem myśli o własnym zgonie spodziewanym. Masz wreszcie swoje hobby, swego”konika”, lubisz specjalność sportową lub kolekcjonerstwo albo studia wyróżnione, nieutylitarne. Warto zająć się tym w godzinie odprężenia. Albo muzyki posłuchać, albo porozkoszować się słońcem na plaży etc., etc. Słowem, moc możliwości takiego zajęcia się czym innym, że myśl o przyszłym zgonie własnym odejdzie od ciebie niepyszna jak natręt przepędzony, a ty będziesz robił swoje z dobrą miną. Na zmartwienie z powodu własnego zgonu będzie czas po fakcie, ale wtedy, na szczęście, po prostu nie będziesz umiał przeżyć żadnego w ogóle zmartwienia.

    Ze zbioru: „Medytacje o życiu godziwym”, T. Kotarbiński Nota biograficzna, Wiedza Powszechna 1966

    0

    1
    Odpowiedz