Giełda, Hazard

Pierwszy raz narzekam na swoje życie w internecie. Mam 20 lat. Od jakiś 7 lat jestem wkręcony w temat najogólniej pisząc giełdy. Zaczęło się w gimnazjum.
Stary dał mi 4k żebym sobie to wpłacił na konto albo „mądrze zainwestował”. Założyłem konto maklerskie na ojca i przez jakiś rok codziennie po szkole puszczałem transakcje i po kilka godzin siedziałem przed kompem monitorując sprawę. W budzie mieli mnie za kogoś bo interesowałem się czymś oryginalnym. Nie pochodzę z jakiejś bogatej rodziny raczej żyjemy jak niższa klasa średnia, a dzięki memu zainteresowaniu zacząłem bujać się ze
szkolną elitą i ego urosło mi już w tedy do rozmiarów antarktydy. Gdy skończyło się gimnazjum straciłem całą kase i byłem już na minusie około 9k a nadal wszystkim pierdoliłem że dobrze mi idzie. Zamiast jak normalna osoba zająć się dziewczynami, imprezami i maturą to ja jak skończony idiota doszedłem do wniosku, że problem leży we mnie i moim ograniczonym kapitale i wiedzy i przez całe liceum zbierałem kase pracujac w każde wakacje i odkładając każdą możliwą złotówkę. Do tego ostro wziąłem się za edukacje. Przeczytałem chyba z 30 ksiązek na temat tradingu po polsku i po angielsku robiąc notatki i angażując się w temat z całej mojej intelektualnej mocy. Olałem znajomych i rodzinę wychodząc z założenia, że wymyśliłem tak genialny system do obrotu, że będę milionerem i będę jeździł po świecie.
Przeskanowałem wszystkie rynki i setki systemów do obrotu, zarządzania ryzykiem itp że wydawało mi się że nie mogę przegrać. Mając 18 lat oznajmiłem starym, że rzucam liceum co dla nich było szokiem bo oboje mają wykształcenie wyższe. Byli całkiem załamani, grozili mi, szantażowali bo byli silnie przekonani że zjebie sobie życie i wymogli na mnie bym chociaż poszedł i skończył szkołę w liceum zaocznym. Ja
miałem swój świat miałem swój genialny system, odłożony kapitał i reszta mnie gówno obchodziła. Nastąpiła u mnie w życiu wtedy totalna degradacja jeśli chodzi o znajomych bo tam poznałem ostro ćpających typów, paru z obrożami i ogólnie ludzi z przejebanymi problemami, którzy mieli ambicje skończyć szkołę średnią. Ja miałem w głowie swój cel i codziennie zawierałem parę transakcji systemowych i kilka poza systemem tak ze zwykłej ludzkiej chciwości. Po roku siedzenia w chacie przed kompem straciłem połowę kapitału czyli jakieś 8k i doszedłem do wniosku, że coś jest nie tak ze mną bo dużo robiłem pojebanych strat przez moje zjebane emocje. Mówię sobie dość. Uzbieram sobie znowu jakąś kasę i zacznę jeszcze raz. Efekt był taki, że cokolwiek bym nie zarobił to ładowałem w trading ale nie w system nad którym tak starannie pracowałem tylko w szybkie bezsensowne transakcje i przy przejebanie dużym ryzyku i nie wiem kurwa dlaczego. Jakbym złamał wszystkie swoje zasady i zmarnował to nad czym tyle czasu poświęciłem. Gdy przejebałem łącznie 17k jakiś rok temu doszedłem do wniosku że kończę z tym i kurwa nie wracam. Od czasu do czasu tylko puściłem małe transakcje ale o niskiej szkodliwości aż do przedwczoraj. Jakoś mnie tak kurwa podkusiło i przejebałem 5k w kilka godzin. Najgorsze w tej mojej „pasji” jest nie to że jestem do tyłu jakieś 25k i zmarnowałem w huj czasu. Boli mnie to, że zjebałem kontakty z przyjaciółmi, stałem się mega aspołeczny, wylądowałem na badziewnych studiach i kurwa teraz nie mam totalnie żadnego pomysłu co z sobą zrobić. Czuje się cholernie wypalony. Zmobilizuję się i zacznę od przyszłego tygodnia chodzić na terapię dla anonimowych hazardzistów i nigdy nie wracać do tematu chujni zwanej giełdą. Dziękuje za uwagę.

79
52