Jak co roku od lat nastu mam to samo postanowienie noworoczne. Marzę o tym, by wreszcie rozwieść się z tą podłą suczą, która od tylu lat niszczy moje życie. Móc kiedyś obudzić się i nie musieć patrzyć na tę mordę wiecznie wykrzywioną, ciągłe pretensje, wrzaski i kulturę rodem z rynsztoka. Na cholerną teściową, pomiot diabelski… I jak zwykle skończy się na postanowieniu. Bo dokąd pójdę? Na dworzec? Do noclegowni? A znając złośliwość obu sucz to doładują mi takie alimenty na dzieci, że będę miał równie przesrane. Oj drodzy Chujanie, mnie już nic nie pomoże, ale słuchajcie ludzie dobrej woli. Małżeństwo to najgorszy przeżytek epoki feudalnej, a może nawet niewolniczej. Kto może niech uważa, niech nie popełnia tego błędu młodości. Bo nawet największa uroda blaknie, największe uniesienia wygasają i zostaje G… I nie jest to punkt G bynajmniej. Nie oczekuję rad typu: rzuć wszystko, bo i wiek nie ten, ani zdrowie na takie rozwiązania. Proszę tylko o chwilę zadumy nad ciężkim losem męskiej części ludzkości, nad tym, że jaka szkoda, że nie można raz jeszcze być młodym i nauczony doświadczeniem nie popełnić drugi raz tego błędu jakim jest małżeństwo. PS. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem chodzącym ideałem, ale myślę, że nie zasłużyłem sobie na takie życie i traktowanie. Może w 2016 roku da się zrealizować moje postanowienie, a jak nie, zawsze zostaje modlitwa do świętego Judy Tadeusza, patrona spraw beznadziejnych.
Postanowienie Noworoczne
2015-01-05 17:5898
45