Chujnia moja polega na tym, że wkurwia mnie fakt, iż muszę wypierdolić z naszego kraju. Wiem, że tutaj na chujni większość wyznaje zasadę „spierdalaj póki się da”, ale ja generalnie wolałbym zostać. Lubię ten kraj (nie mylić z Państwem) mam tutaj 80% znajomych i rodziny, swoje miejsca, zajęcia i tak dalej. Oczywiśćie wiele rzeczy mnie wkurwia, ale nie ma miejsc idealnych. Czemu więc muszę wypierdolić? Bo kurwa nie chcę dorobić się garba i dalej zarabiać grosze. Mam dobry zawód, jestem webowym programistą, robię stronki, portale, sklepy internetowe, projektuję własne rozwiązania programistyczne czy graficzne. No i co z tego? Pracuję w dużym mieście, niby w tak zwanym spierdolonym „korpo” i zarabiam 3100 na rękę. WOW! Kurwa nie ma nawet tysiąca euro! To żenada. Nadmienie że mam rodzinę na utrzymaniu. Małolatowi wydają się to pewnie niezłe pieniądze, ale kurwa nie są! Kredyt wpierdala ponad tysiaka, opłaty kolejnego tysiaka, to co zostaje to na żarcie, paliwo i tak dalej. Zresztą nawet by nie starczyło jakby nie to że żona także pracuje (tyle że za prawie najniższą). Robotnik na budowie tyle wyciąga. Ciągle życie od 1 do 1, jak jakieś 200-300 złotych odłożę to wiadomo że w przyszły miesiąc coś trzeba będzie kupić/opłacić/coś się zjebie i tego nie będzie. Patrzyłem w kraju za inną robotą to może (może przez duże M) z tysiaka więcej bym gdzieś wyszarpał, troche lepiej by było, ale jakiegoś jakościowego skoku nie zanotuję. Lepszego auta nie kupię, kredytu szybciej nie spłacę… Natomiast na necie wchodzę sobie na oferty w moim zawodzie z Niemiec, UK, czy Irlandii i wiecie co? Najniższe stawki w moim zawodzie (najniższe!) to około 3 tysięcy euro na rękę, nie wspomnę o stawkach średnich czy tych wysokich (widziałem oferty w mojej branży dokładnie w tym co robię nawet za 70 tyś euro rocznie)! I jak tu pozostać w kraju? Angielski znam dobrze, ale zapisałem się jeszcze na roczny kurs intensywnego angielskiego branżowego z native speakerem, a potem „góry porzucić trzeba”. Smutne to bardzo, ale nie mam zamiaru spłacać kredytu do 60-tki, szarpać się co miesiąc… Póki jeszcze dość młody jestem, wkrótce spierdalam. Ale czy tak to powinno wyglądać? Czy po to mi ta cała wiedza, żeby tak sobie żyć i wegetować od pierwszego do pierwszego? Chujnia i śrut z tym naszym krajem!
Wyjazd z Polski
2013-09-24 20:1864
77
Masz spoko zawód (bez ironii) podziwiam umysły ścisłe
powiem ci tak-wypierdalaj jak najszybciej się da,póki jeszcze jesteś młody
Niestety tak to wygląda. Też zarabiam niby dużo bo 2800zl na reke – rodzina i znajomi z mniejszej miejscowosci uwazaja mnie za bogacza. Tylko co z tego jak mieszkam sam daleko od rodziny i musze placic za wynajem kupe kasy w wielkim miescie. Do tego zarcie itd, nawet sporo odloze bo jestem skapy. Tylko to sporo to sa drobniaki! Zanim odloze na samochod to mina lata! Zanim odloze na mieszkanie minie kilkadziesiat lat! O co tu chodzi w tym kraju? Zarabiac za duzo zeby umrzec z glodu, a za malo zeby zyc to jest problem w tym kraju. Tak jak Ty zbieram sie do emigracji…
hahaah garba ? chyba od siedzenia przy kompie. I wez nie pier.. ze dostajesz 3000 bo za 3000 to idzie zyc normalnie a nie np za 1800
No tak to chyba wygląda, że Polska robi za śmietnik i tanią wiochę Europy
Ja nie wiem po co się rzucacie pare dni temu słyszałam z ust ministra bodajże kamysza ze w naszym kraju żyje się bardzo dobrze i że nasza najnizsza krajowa jest wyjebista w stosunku do tych w innych panstwach że ma bardzo dużą siłę nabywczą a wam co mało?A tak zasuwać na trzech etatach to nie łaska a tak otworzyć własną firme i wypruwać żyłki na zus to nie?Po cholere były rozbiory po cholere Adolf się tak namęczył trzeba było odszukać pradziadów obecnych rządzących i już dawno bylibysmy niewolnikami we własnym kraju.Ja też mam dosyć tego kraju doksztalcam się aby stąd wy….dolić.Lepiej póżno niż wcale.Żegnam.
Niestety mam ten sam problem.Praca za gówniane 1300 na ręke i brak szans na więcej.A w kredyty nie zamierzam się bawić,poza tym całe otoczenie tutaj dobija,od ludzi wokół,poprzez powszechną depresję,na irytującym na maksa szlamie wylewającym się z wszelkiej maści mediów (TV,radio).Będzie trzeba wyjechać,bo nie zamierzam zwariować.Eh.
No to chyba zdrowy i normalny odruch jak muchy lecą tam gdzie więcej gówna a ludzie tam gdzie więcej kasiory, nieprawdaż?
chujnia stary, współczuje Ci ale ja też wypierdalam. Kończę studia a akurat mam zieloną karte i zdupcam do chicago, pierdole ten zdupcony kraj, chuj zostawie znajomych przylece raz na jakis czas a rodzine mam 50/50 w usa i w polsce, trudno. przyszlo nam zyc w takich czasach ze zeby godnie zyc trzeba spierdolic za granice, mam 20 lat i odkad siegam pamiecia w naszym domu wiodlo się dobrze tylko wtedy jak ojciec zarabiał dobre pieniądze za granicą, co druga chujnia tutaj jest o ucieczce z kraju, jak tak dalej pójdzie polska to będzie drugie detroit
pozdro
Wypierdalaj poki czas. Ja mieszkam od x lat w Niemczech, zarabiam 2000 tys. na reke (mam wyzsze wyksztalcenie, pracuje w moim zawodzie). Nie sa to kokosy, ale starczy mi na godne zycie. Moja rada: wypierdalaj z tego jebanego burdelu, bo przesrasz zycie!
No to ja zarabiam 15k netto na miesiąc, też w branży IT i również myślę by stąd spieprzać. I nie dlatego, że za mało kasy .. wkurwia mnie bieda w Polsce, wkurwiają mnie przekręty, wkurwia mnie polska mentalność, aż wreszcie wkurwia mnie wizja starości i klepania biedy!
Kiedyś ktoś pisał że murzyn prosto z afryki za garść bananów calutki dom wysprząta. Czy wy naprawdę wierzycie tylko w Kase. Wielki , wypasiony samochód, gigantyczne mieszkanie ,żarcie w knajpach. A mniejsze mieszkanie , skromniejszy samochód i więcej jazdy rowerem , gotowanie samemu ?
Mam podobny zawód, 2 fakultety , zarobki wyższe trochę od Ciebie 3800, i powiem że żeby samemu w miarę normalnie żyć to można, mnie ratuje to że dostałem w spadku po dziadkach mieszkanie inaczej też bym toną w kredycie. Powiem jedno sam myślę nad wyjazdem dla czego? bo jeśli zechcę założyć rodzinę nie chcę żeby moje dzieci żyły byle jak, chcę żeby było mnie stać na opłacenie im dobrej edukacji. Jak ktoś ma zarobki na Twoim poziomie, żonę i kredyty to chujnia i śrut.
ty,kurwa czwarty,powiedz ile robol musiałby u ciebie zapierdalać i wytworzyć dla ciebie dochodu żebyś zechciał mu łaskawie podnieść wynagrodzenie np. o pięćdziesiąt zł miesięcznie? czy masz taką granicę? wątpię,śmieciu szczawy
za granica dla informatykow wcale nie taki raj. Co wy myslicie ze oni swoich nie maja Maja I to maja po harvardzie oxfordzie czy innej zajebostej uczelni a nie po tych polskich kurwidołkach. A wiadomo ze brytol wezmie swego, hiszpan wezmie swego wloch wezmie swego a nie polaczka z akcentem i powyciagana koszulina z primarka.
Jak ci napisze ze podobnie zyjemy w Stanach za $110,000 rocznie to nie uwierzysz. Ale skala rodziny i rozmiar naleznosci jest wiekszy…
@15 – bredzisz. Mogę się wypowiedzieć o Dublinie, byłem 4 lata, poznałem kilku polskich informatyków którzy pracują w zawodzie, choć nie skończyli Harvardu, a jeden ma nawet tylko technikum informatyczne i bardzo dobrze zarabia w IT w Irlandii. Informatyków potrzeba będzie więcej i więcej bo informatyzacja i internetyzacja życia ciągle postępuje.
Nr15 popieram. Do tego w uk o wiele bardziej od polakow wola hindusow bo sa 5 razy tansi i znaja angielski od dziecka. W obecnej chwili trwa zalew hindusow i stawki spadaja do najnizszego od 20 lat poziomu. Bedzie jeszcze gorzej. Spytajcie luszi ktorzy pracuja w it w londynie albo manchesterze.
Nr 17, ty durniu, nie rozumiesz ze jak przyjedzie wiecej informatykow z indii czy polski to wynagrodzenia od razu pojda w dol? A ceny zostana te same i co wtedy – bedzie gorzej niz w polsce. Juz teraz stawki spadly do smiesznie niskich poziomow przez hindusow i pollonusow a co dopoero bedzie za rok czy dwa!! Twoj kolega z technikum beszie kible na dworcu szorowal, tak jak powinien ze srednim wyksztalceniem hahaha
@19 – weź mnie nie rozbawiaj, stawki możesz sobie śledzić z fotela w swoim mieszkanku w Polsce. Wejdź na jakieś irishjobs czy londonjobs i zobaczysz jakie są stawki, poniżej 30 000/rok po prostu nie znajdziesz. Na zachodzie od 30 lat internacjonalizacja zawodów technicznych to coś CAŁKOWICIE normalnego, to nie jest zjawisko ostatnich 5 lat. Nie mówię o byle informatyku z byle sklepu „PC World” który ma za zadanie sprzedawać kompy, ewentualnie serwisować czy robić składaki. Mówię o obsłudze firm, serwerowni, zaawansowanym web designingu czy programowaniu. Sorry ale tego się musisz sam nauczyć, bo nawet na studiach tylko liźniesz totalne podstawy jakieś 10% potrzebnej wiedzy. I to nie tylko w Polsce ale i nawet w US tak jest, choć tam może na studiach zapodasz 25% potrzebnej wiedzy, resztę musisz sam ogarnąć. Pozdrawiam i bez siania propagandy proszę, bo w erze internetu to sobie możesz sprawdzić stawki nawet na Przylądku Dobrej Nadziei.
Pierdolicie Hipolicie
Od Afrykanów i Azjatów wolą Polaków w UK bo nie trzeba się pierdolić z pozwoleniem na pracę, jego przedłużeniem, miesięcznymi urlopami tychże pracowników, bo zawsze takie chcą bo na tydzień czy nawet 2 im się nie opłaca lecieć. A tęsknią jak wszyscy inni. Pracowałem to wiem, nie pierdolcie.
@20
no i co ty czopie doodbytniczy, przy 30k na rok dostajesz 24k do lapy,. To jest 2k miesiecznie.
800 wydasz na mieszkanie, drugie tyle na zarcie z dyskontu, szmaty dojazdy i inny szajs ktory jest niezbedny. Ile ci zostanie? 400 euro. Za tyle pojdziesz pare razy do kina, na mecz kupisz sobie TV raz na pol roku albo po 2 latach jakiegos 10 letniego gruchota.
I to jest ten wasz raj utracony?
Powtarzam poraz ktorys z kolei te sama prawde, ale powiem raz jeszcze: BEZ PRZYZWOITEJ ZNAJOMOSCI JEZYKA W DOCELOWYM KRAJU W EUROPIE ZACHODNIEJ nie macie co nawet marzyc o przyzwoitej pracy. To sie nie zdarza. Nauczenie sie jezyka obcego w stopniu naprawde przyzwoitym nie jest latwym zadaniem, szczegolnie kiedy jest sie doroslym, ma sie na glowie rozne zobowiazania, rodzine, dzieci ewentualnie no i niewiele czasu w ciagu dnia. Bardzo wiele osob ma z tym duze klopoty. Operuja najczesciej jezykiem domoroslego emigranta, ktory pomaga im jako tako przezyc w obcym srodowisku. Malo kto potrafi napisac w tym jezyku wzglednie proste pismo do urzedu, nie mowiac o zrozumieniu wiadomosci wieczornych w TV czy pospolitych komentarzy dot. aktualnych wydarzen. Ten inny jezyk pozostanie dla wiekszosci juz na zawsze jezykiem obcym.
@23 – umiesz czytać w ogóle wągrze? Mówimy o NAJNIŻSZEJ stawce w tymże zawodzie, po prostu niższej nie znajdziesz… 24 tyś rok / na rękę na rok czyli 30 tyś brutto to absulutne MINIMUM czyli jak robisz byle gówno w branży informatycznej. Kurwa skąd taka zawiść w ludziach.
Zgadzam sie z numerem 23. Nawet jeśli komuś się wydaje, że jest czyms wiecej niz zwykla kodującą małpą, to i tak prawdopodobnie pogrąży go język. Firmy innowacyjne w krajach zachodu, które zatrudniają web designerow, developerow programistow i architektow systemow wymagaja czegos wiecej po angielsku niz KALI JESC KALI UMIEC. a niestety 99,9% polskich 'PROGRAMYSTOW’ nie potrafi wykrztusic wiecej po angielsku.
Ludzie, którzy nie potrafia swobodnie wypowiadac sie na temat kwestii zawodowych po angielsku są skreslani na samym starcie. Zrodlo: pracowalem W HR duzego multinationala w centrum Londynu – polacy generalnie zawalali aplikacje juz na etapie rozmowy telefonicznej.
Hmmm… Tylko że autor wyraźnie napisał, że dobrze zna angielski, jedynie zapisał się jeszcze na branżowy z native speakerem, więc nie rozumiem tutejszego jojczenia w „polackim” stylu „nie uda ci się bo to, i to, aha i jeszcze to…”. Dajcie ludzie spokój. Żałosne jest to nasze, polskie, podcinanie skrzydeł i pierdolenie „przecież mówię tylko jak jest”… Jakbym słuchał takich ludzi jak wy to bym pewnie teraz puszki zbierał. A do autora: masz rację, plan masz dobry, jedź i rób swoje bo tutaj w UK ofert dla informatyków rzeczywiście od groma, na pewno coś znajdziesz. Nie słuchaj zawistnych mend.
Komentarz nr 26. Nikt tutaj przeciez nikomu nie podcina skrzydel na samym starcie. Znajomosc jezyka obowiazujacego w docelowym kraju emigracyjnym jest istotnie czyms waznym, wielkim atutem. Znam temat bardzo dobrze. W obcym kraju przebija sie tak naprawde tylko mala grupa ludzi. Ze komus co wyjdzie tak naprawde, zalezy od wielu czynnikow, rowniez odrobiny szczescia, rowniez szczesliwego zbiegu okolicznosci, wlasciwy czlowiek we wlasciwym czasie na wlasciwym miejscu itd. Jest niemniej faktem, ze dla wiekszosci przyjezdnych zycie w innym kraju jest zmudne, trudne, niezbyt wesole.
@AUTOR
Kolego przejdź na umowę o dzieło + autorskie , ubezpieczenie zdrowotne weź z zakładu pracy żony.
Z mety mas coś ponad 5k , o zus się nie martw to żadna składka tylko podatek , tak czy siak żadnej emerytury nie dostaniesz ,a tak może trochę zaoszczędzisz.
Tak działa państwo zabiera wypłatę!
@27 tu kolo z pod @26. Branżę IT w Londynie znam od podszewki od 9 lat i powiem Ci może niezbyt kulturalnie, ale to słowo oddaje w pełni sens Twojej wypowiedzi: pierdolisz! Język to sprawa oczywista, ale bzdurą jest że musisz go znać perfekcyjnie. Nie będziesz nauczycielem w szkole, masz się umieć porozumieć z szefem, współpracownikami, ewentualnie z klientem. No chyba że ktoś ma zamiar pracować na call center to oczywiście musi bardzo dobrze znać angielski i akcent mieć bardzo dobry. A tak poza tym to przede wszystkim ważne jest to żebyś czaił bazę w zawodzie, a nie żebyś jak Szekspir szpanował super poprawną angielszczyzną. Po drugie największą bzdurą jaką napisałeś to to, że „W obcym kraju przebija sie tak naprawde tylko mala grupa ludzi”. Akurat w branży informatycznej w UK tak na moje oko 60-90% (zależy od firmy) pracowników takich firm to obcokrajowcy! A w śród młodych „Brytoli” znaleźć kolesia który umie dobrze podłączyć sieć to ewenement, nie wspomnę o programistach. Są, oczywiście, ale jak na lekarstwo. Dlatego stanowią w swoim kraju mniej jak połową zatrudnionych w tej branży. Także skończcie gadać jak to meeeega trudno się załapać, jak to mała, elitarna grupka z perfekcyjnym angielskim ma szansę się dostać na etat w tej branży w UK, bo to wierutna bzdura. Nie mówię że bułka z masłem i że łatwiutko jest, ale też nie jest to Bóg wie jak nieosiągalne. Kto coś umie i cierpliwy ten znajdzie robotę w branży, nie musi być po Harvardzie.
mail nr 29. No rzeczywiscie, niezbyt kulturalnie to ujales. Ale nie mam na to wplywu.