Autobusy i tramwaje

Jadąc do pracy dziś moja czara goryczy się przelała. Najgorsze kilkanaście minut z całego dnia – podróż tramwajem. Stoi człowiek na przystanku, na mrozie, tu już zaczyna się dramat. Ścisk, ludzie się przepychają wpadając na tory bo przecież pierwsi muszą wleźć do wagonu. Oczywiście wszystkie tramwaje przyjeżdżają tylko nie ten, na który się czeka (czy to kolejna zasada zasranego prawa Murphego?). Co ciekawsze nikt do tych tramwajów nie wsiada – pytam po kiego kurwa jeżdżą jak są puste jak czerepy naszych rządzących?? Czy to może jakieś tramwaje widma?? W końcu nadjeżdża ten właściwy, wyczekiwany i tu zabawa się zaczyna. Cały przystanek jak jeden mąż zaczyna napierać na dwa wagoniki! Wsiadanie/Wysiadanie Zaczynają się zamieszki. Drużyna wysiadających z całej siły próbuje się przebić przez bandę niemyślących idiotów, którzy na ślepo wciskają się, aby jak najszybciej wejść bo przecież motorniczy na pewno spierdoli im zanim zdążą wsadzić swe zmarznięte dupska do wagonu. Po chwili przepychanek bezmyślna chołota zaczyna wsiadać. O dziwo mimo,że tramwaj wcale nie jest zajebany jak stodoła po żniwach wszyscy muszą stanąć w wianuszku w drzwiach. Koniecznie! Bo za 12 przystanków jak będą wysiadać może im się nie udać i nie zdążą dojść do drzwi. Więc wsiadając czuję się zawsze jakby czekał na mnie jakiś pierdolony orszak powitalny. To ja poproszę żeby witali mnie czerwonym dywanem, chlebem i solą jak już muszą koniecznie stać w tym jebanym wejściu. I tak przez całą trasę stoją i ani ich ruszysz w jedną czy drugą stronę. Jak ktoś chce wcześniej wysiąść to tez miejsca nie udostępnią tylko gibają się pedalsko ale na krok się nie ruszą. Moje drzwi moje! Kurrr. Udało się! Jedziesz! Tylko co z tego. Chwili spokoju nie uraczysz. Udało Ci sie przedrzeć przez ta miejską dżunglę. Nawet udało Ci sie dorwac do maleńkiego kawałka czegoś za co można się trzymać. I nagle dopada Cię fetor. Woń kurwa nieznośna dla niezakatarzonego człowieka. Myślisz sobie ale ktoś dał ostro w palnik wczoraj. Po chwili jesteś już prawie najebany. Smród dochodzi oczywiście od panów, którzy w objęciach Morfeusza, wraz z całym swoim dobytkiem zajmują najlepsze miejsca w tramwaju. Gdzie oni tak kurwa jada bladym świtem? Na mega party „Denaturaty, menele i wariaty”? Ale co by nie było wcale nie są najgorsi. Razem z nimi na „pudle” miejsce zajmuje cała ta gównażeria jadąca do szkoły. Oczywiście popiera się popiera i uczcie się edukujcie ale co oni mają w tych plecorach? Pół biblioteki wynieśli? No nie wierzę! (Sama tez chodziłam do szkoły, a nie nosiłam plecaka ze stelażem!) A może oni tam wożą pół swojego pokoju i misia przekliniaka w razie gdyby napadł ich nagły bunt młodzieńczy i chcieli z domu spierdolić? Dla mnie mogą sobie nawet wozić cegły i co im tam ułańska fantazja podpowie. Ale do chuja niech zdejmą ten plecor i postawia gdzieś w nogach! Ja się pytam czemu i za co ja mam obrywać tym plecorem? Ja swoja torbą nikogo w życiu nie poturbowałam i nie wbijam jej nikomu pod pachę, w nerę czy w odcinek lędźwiowo-krzyżowy. Kurrrrr. O starszych paniach z wózeczkami na ich mega giga zakupy nie będę wspominać bo na całe szczęście do mojego tramwaju nigdy się nie mieszczą (jedyny plus)! Pominę już temat chołoty, która nie potrafi jeździć samochodami. W szczególności tyczy się to durnych pip (tak! pipa, pipa!), które stają na torach tramwajowych blokując nie tylko innych kierowców ale także tramwaje i cały ruch. Ale co taką durną pipę to obchodzi jak przecież musi się w tej chwili wybłyszczykować! Podpowiadam: nie, nie macie autopilota! Auto się samo nie poprowadzi!! Myśleć czasem, myśleć!!

34
49

Komentarze do "Autobusy i tramwaje"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Nie ze wszystkim się zgodzę. Parę razy zdarzyło mi się nie wysiąść na moim przystanku tylko 3 dalej (bo popularniejszy) właśnie przez tłok. Od tamtej pory – nie ma wała – stoję przy drzwiach! Poza tym, jako że wszystkie miejsca siedzące zajęte, to uważam, że miejsce przy drzwiach jest zaraz po nich najfajniejsze 😀 więc sobie je wybieram 🙂 Natomiast z tymi plecakami – pełne poparcie. Mój też jest ciężki, choć nie tak jak niektóre, ale i tak go już ODRUCHOWO zdejmuje. Przecież cholera, nie dość, że obijasz nim ludzi, to jeszcze tobie samemu niewygodnie przejść! No cóż, narzekać na komunę… yyh.. komunikację to chyba zawsze będziemy 😉 I też lubię piosenkę z tytułu 😀 pozdrawiam!

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Kobieto jesteś zajebista:)

    0

    0
    Odpowiedz
  4. do autorki…zostań moją żoną:)

    0

    0
    Odpowiedz
  5. zajebista proza

    0

    0
    Odpowiedz