Witam chujanie. Moja największa chujnia jest to ze potrafię perfekcyjnie kłamać – zwłaszcza w związku. Mialem w życiu setki kobiet, wszystkie były dla mnie wyzwaniem i po zdobyciu znakomita większość nudziła mi się odrazu. Umiem manipulować ludźmi, a tych którzy chcą manipulować mną czytam jak otwarta książkę. Jestem z kobieta o której większość stulejarzy z mesiem i eromeblem na czele mogli by pomarzyć, poświęca się i robi dla mnie dosłownie wszystko a mi co najwyżej.. wygodnie. Nie to ze nic do niej nie czuje, ale nie czuje tez nic więcej niż to co do każdej innej kobiety z która bylem na dłużej, zauroczenie przywiązanie, dobry seks i tyle. Zdaje sobie sprawę z tego jakie to smutne. Dobrze zarabiam, kupiłem dom, mam niezłe auto i jeszcze pieniądze luzem na dalsze inwestycje a mimo to wolałbym starym zwyczajem rżnąc studentki co weekend. Mam 32 lata i z jednej strony wypadało by się uspokoić, wygenerować klony ale jak do chuja skoro jedyne co potrafię w związku to kłamać i udawać ze wszystko jest ok – i robię to całkowicie mimowolnie, daje im to wyobrażenie związku którego tak bardzo pragną a sam się zaczynam dusić. Jakas sfrustrowana feministka powie ze jestem niedojrzały, tak, dzięki, ale idź stad. I teraz najgorsza chujnia przez to ze perfekcyjnie kłamie w związku – zaczynam się w nim po paru miesiącach męczyć i… pala odmawia mi posłuszeństwa. A mimo to gdy chętna 20tka łasi się w klubie stoi jak pieprzona maczuga. Tak stać mnie na viagrę (swoja droga polecam raz choćby dla sportu) ale u mnie problem leży tylko w psychice i taka to jest właśnie chujnia. Niby mam wszystko a ciągle mam niedosyt.
Jestem perfekcyjnym kłamcą
2016-02-22 20:020
0