Się wkurwiłem, byłem wczoraj na zakupach i patrzę, a tu sardynki w sosie pomidorowym w promocji. Podejrzane myślę, jednak termin się zgadza (choć jak wiemy gówno to znaczy) to biere. Otwieram w domu a tu zaskoczenie, puszka wypchana sardynkami, sosu tyle co nic… o co chodzi? Kupisz coś naszego w sosie to sytuacja jest odwrotna, hmmm… no i się wkurwiłem, bo okazało się, że w chuj tam jest rybich łusek, ja pierdolę.
14
30
ja pierdolę ale niefart :/
Oto prawdziwa chujnia, na którą czekałem z utęsknieniem… Nie mogę się doczekać, aż opowiesz nam swoje wrażenia ze skorzystania z naszego i sprowadzanego papieru toaletowego…
Tak mnie wzruszył Twój post, że się zesrałem. Nie mam jednak siły wstać, żeby pójść do łazienki. Zaraz przychodzi moja dziewczyna. Zadowolony jesteś?!
oj tam, z twojej wypowiedzi wynika, że to nie pierwszyzna. Kocha to wytrzyma a dobry koń to i błocie pociągnie 😉
Ale problem
Jak widzisz po innych komentarzach, problem nie istnieje. W kapitalizmie wschodnioeuropejskim (gubernia Polska) takie akcje są normą. Puszka nafaszerowana rybią łuską to jedynie odpowiednik klepnięcia klienta po tyłku, podczas gdy na co dzień rucha się go w dupę. Napisz kiedy cię spotka coś mocniejszego.
No tak