Witam drogich chujowiczów. Jestem stałą i wierną czytelniczką chujni, jednak dziś pierwszy raz przychodzę z własną Oto i ona:
Jestem dziewczyną po 20stce, będącą studentką pewnej uczelni na którymś z rzędu roku. Nie jest to mój pierwszy kierunek, więc jestem odrobinkę starsza od „kolegów”.
Na pierwszym roku na moim kierunku stworzyła się pewnego rodzaju grupa osób, nie wyróżniająca się ani wybitnymi zdolnościami, ani urodą, ani nawet wysokim statusem materialnym, jednak okrzyknęła się sama „elitą”. Były więc „elitarne” imprezy, „elitarne” wyjścia do kina, „elitarne” materiały na koło oraz „elitarne” pytania na egzamin, które jakaś „elitarna” osoba uzyskała od ludzi ze starszych lat. Dziecinada totalna, zwłaszcza jeśli dodam, że „elita” owa posiadała Królową, której pozostali „członkowie” musieli się pytać o zgodę (!!) żeby przyprowadzić kogoś „z poza” na takową imprezę.
Od razu zaznaczę, że nie jestem typem kujonicy w okularach, ani nieśmiałej dzieweczki z wioseczki, jestem wśród ludzi zwykle lubiana. Problem w tym, że 1. nie właziłam „elitce” w dupkę; 2. dyskutowałam z prowadzącymi, jeśli coś mi nie pasowało, co czasem przysparzało mi z nimi problemów 3. jestem dobra w tym, co robię, a studiuję kierunek artystyczny. Obecna sytuacja rysuje się w ten sposób, że jestem nie tyle osobą, do której się nic nie ma (te osoby siedzą zwykle cicho i udają, że nie istnieją), ale osobą wręcz nielubianą. Ludzie oceniają mnie nie znając mnie, ponieważ naraziłam się parę razy głośno wyrażając swoją opinię np. na przekładanie kół bez konsultacji przynajmniej z większością roku, za „pyskowanie” prowadzącym i temu podobne.
Nie zależy mi na tym,żeby być lubianą na roku, na studiach jestem w swoim rodzinnym mieście i mam duże grono przyjaciół na miejscu, ale boli mnie to, że ludzie robią mi czarny PR.
W grupie dobrze dogaduję się z jedną dziewczyną, nie jest to żadna przyjaźń, tylko studenckie stosunki koleżeńskie, jednak biorę jej stronę, gdy słyszę niepochlebne opinie o niej i uważam się za osobę lojalną. Jednak dziś, gdy jedna „gwiazda” na roku głośno zasugerowała, że „w ogóle mam chyba tylko 2 koleżanki” i parsknęła ironicznym śmiechem (oczywiście chodziło jej o to, że jestem powszechnie nielubiana), ta idiotka moja „koleżanka” nawet nie pisknęła, gdy zabrakło mi nagle języka w gębie. A 5 minut później właziła tamtej w dupę. Gdzie tu kurwa jakakolwiek lojalność??? Co za tępa pizda i idiotka z tej dziewczyny, a durna krowa ze mnie, że zawsze jej broniłam?! Przedszkole normalnie na tych studiach, masakra.
Tchórze
2011-07-08 23:4314
42
Ja nie studiowałem, ale jeśli tak wyglądają studia, to cieszę się, że mnie ominęły.
Masz problem ,zmniejsz masę i zapuść wąsy
co, zima zaatakowała, więc się dopiero teraz za przekładanie kół bierzecie ?!
Skończą studia, poznają życie. Tak trzymaj koleżanko! Przerosłaś mentalnie rówieśników. Tak trzymać!
Szukasz dojrzałości na studiach? Prędzej znajdziesz ją w pośredniaku…
Zauważ że niektórzy są nieśmiali, i trudno jest im od tak o powiedzieć co myślą tymbardziej ochraniać czyjąś dupe. Musisz wziąć to pod uwagę.
Po studiach prawdopodobnie Ty odniesiesz sukces a nie oni. Wiem o czym mówisz, bo w liceum miałem podobną pierdoloną śmietankę, dokładnie elitę samozwawczą. Tacy ludzie są żałośni – olewać ich!
a co było pójść na artystyczny hehe… połowa ludzi tam to tylko się łudzi że ma jakiś talent w łapach…
Fajne sprawa- ludzie przed 18tką zawyżają wiek, reszta zaniżą
postaw się w jej sytuacji: co straci? nawet nie przyjaciółkę, bo sama jej za nią nie uważasz. co zyska? szansę akceptacji grupy, a im bardziej obrobi Ci dupę, tym będzie lepiej. prosta kalkulacja. przeczytaj sama swoją chujnię – zgrywasz kozaczkę, której na nikim i niczym nie zależy, masz konsekwencje. a co do elitki i jej królowej? chyba tylko na kierunkach artystycznych mogą wymyślić coś tak chujowego? sorry.
jebnij „gwieździe” z dyni, kurwa jakaś upośledzona jest. ja nie mogę – przyszłość Polski leży kurwa w takich „gwiazdach” niczym z niedojebanych amerykańskich seriali dla debili. 3m się i rżnij na tę „elitę” wiochy
ludzie to chuje. pozdrawiam.
lol. jak maluszki w przedszkolu po leżakowaniu. w tym i ty.
Witamy na studiach!
Prawda jest taka, że musisz się z tym pogodzić, bo będzie tak na studiach, i potem w pracy, i całe życie. Tacy ludzie są wszędzie, a jak ktoś ma inne zdanie niż „grupa trzymająca władzę” (a takowa istnieje w każdej większej spoleczności) to jest spychany na margines. ja na studiach miałem zbliżoną sytuację: trzymałem się z paroma gostkami na I roku, chodziliśmy na imprezy razem, odpierdzielaliśmy fajne jaja i w ogóle, nie byliśmy zamknięci na osoby z zewnątrz, wręcz przeciwnie zapraszaliśmy na domówki ile osób się dało. Ale po jakimś czasie, tamci goście zaczęli uważać siebie za kogoś więcej. Zaczęli spotykać się sami, non stop grali w pokera w swoim zamkniętym gronie, a ja że nie ciagnie mnie do hazardu – zostalem zepchnięty na dalszy plan. Nie pokłóciłem się z nimi, ani nie było jakiegoś specjalnego kwasu, ja czasem jeszcze dawałem sygnaly, że mogflibyśmy razem umówić się na jakąś wódkę czy coś, ale żadnego zaintresowania z ich strony nie było. Ogólnie to uważam, że im więcej „przyjaciół” się ma w życiu, tym mniej można na nich liczyć. Tak naprawdę w dzisiejszych czasach człowiek ogranicza kontakty zazwyczaj partnera życiowego i 2-3-4 góra osób, z którymi naprawde może liczyć na jakieś fajniejsze, dłuższe, bardziej zażyłe kontakty. na więcej nie pozwala praca, ciągła pogoń za pieniądzem… może celebryci i wyższe sfery mają setki przyjaciół, ciągłe imprezy, wspólne zakupy itp… ale zwykły szary człowiek jest skazany sam na siebie. Pozdrawiam ciepło i życzę wytrzymałości i cierpliwości!
Olej to
Czy to nie przypadkiem uczelnia na „A” z miasta „W”, na ulicy „K.P”, naprzeciwko uczelni na „U”???
No co zrobić, ludzie są pojebani. Na tym polega magia życia – żeby stale było na co się powkurwiać.
Połóż chuja na tych pajaców „elitarnych”. Swoją drogą, artyści to psychole.
W Twoich poczynaniach brak konsekwencji – niepotrzebnie dałaś się wciągnąć w ich dziecinne gierki. Jeśli od początku zdecydowałaś się lać na nich ciepłym moczem to wdawanie się w pyskówki do niczego dobrego nie doprowadzi.
Rób swoje i nie patrz się na innych! Pierdol to co kto o Tobie gada!
hehe, byłem ciekaw czy ktoś ma taki sam problem jak ja. Mam 22 lata, pcham filologię, nie ma wykładów więc są tylko grupy po 20 osób no i trzeba żyć w pozornej zgodzie z jedną i tą samą cały rok. Od początku byłem otwarty, bo zawsze jestem, uwielbiam poznawać nowych ludzi. Ale po kilku dotkliwych zawodach z ich strony zwyczajnie stwierdziłem że moja cierpliwość(już i tak przedłużana) się skończyła i mam ich w dupie. Od końca 1 semestru byłem traktowany jak jakiś dzikus albo indywiduum, bo potem z nikim się nie kumplowałem. W sumie to nie przychodziłem na zajęcia bo mnie już wkurwiali, więc na zaległości nie miałem od kogo załatwić notatek. No ale jakoś przeżyłem i teraz stwierdzam, i co Ci mogę poradzić droga Chujowiczko, to wytrwałość w swoim zdaniu, umiejętność postawienia na swoim i po prostu samowystarczalność, przynajmniej na tej piepszonej uczelni. Spróbuj znaleźć sobie znajomych na innym roku, w innej grupie i się z nimi zakumplować, to jest zawsze jakiś punkt zaczepienia. Ale przede wszystkim to zlewaj debili i nie okazuj słabości. Oni przez sam fakt że stworzyli sobie grupkę świadczy tylko o tym że każdy z osobna jest słaby i samodzielnie nie przeżyłby tam z Wami. Pozdrawiam i trzymaj się Chujowiczko.
A pierdol studia
powiem krotko nie trzymaj z lamusami i frajerami lepiej miec 1 kumpla porzadnego niz 10 a frajerów
Zostań ninja!