Witam. Moja chujnia ma miejsce co miesiąc gdy żona wysyła mnie na taki targ żywności. Są stragany i pełno ludzi. Przychodzę wcześniej, staję w kolejce na przykład jako drugi i potem nagle jestem dziesiąty. Chujnia to te baby wpierdalające się bez kolejki. Mają taki system – jadzia stoi i wpuszcza przed siebie trzy inne – „ta pani stała przede mną”. No chuj mnie strzela. Psychicznie mnie to wykańcza. Na dodatek pierdolą głupoty i oglądają pół godziny towar.
Nie w moim typie jest kłótnia z przekupami o miejsce w kolejce, bo kojarzy mi się to z PRLem. Chujnia do kwadratu.
75
75
Stary numer kolejkowy ( z lat 80-ych). Jak staję za kobitą, to od razu pytam:
– ile osób przed Panią ?
Skutek murowany. A i alibi, żeby zjebać w razie czego.
Psychiczne wykończenie człowieka przez takie duperele jest gorsze niż wdepnięcie w o wiele większe gówno. Zgadzam się.
Z moją mam to samo. Mówi – idź, kup mięso na obiad. Idę. W sklepie powtarzam. – Poproszę mięso na obiad. Sklepowa patrzy na mnie jak na idiotę. Nawet nie próbuje dopytywać. – A na ile osób? – Pięć – odpowiadam. Wali z metra schabowego na wagę, pakuje, kasuje. A w domu. – Pojebało cię? Ty idioto, miałeś kupić wołowinę na gulasz, a nie schabu na kotlety.
– A to nie jest na obiad? Pytam zdziwiony. – NIEEE!!! To jest na kotlety, a na obiad jest wołowina! – No i zrozum tu kobiety. Współczuję. Zakupowa solidarność plemników (kissmeplum).
kom 3 – dobre