Spasłem się na studiach jak świnia

Ja, nigdy nie odmawiający gry w piłkę, zawsze ćwiczący na WF-ach teraz, przy okazji kończącego się 2-giego roku studiów, zważyłem się. Okazało się, że z 75 kg z którymi przychodziłem na studia, po 2 latach skoczyłem na uwaga – o kurwa! – 100 kg. Mam 183 cm wzrostu. Tak ostatnio sobie myślałem czemu się pocę jak skurwysyn, czemu jak gram w piłkę to starcza mi siły na 3 minuty. I się przełożyło. Trudne studia – prawo, w chuj dni z całodziennym siedzeniem na dupie. Wpierdalanie codziennie frytek, pizz, hot-dogów, chipsów i innego chujstwa o tej godzinie o której tylko mi się chciało (przeważnie napychałem się na noc) i stało się. Brzuch już ewidentnie kurwa wystaje i cycki się niebezpiecznie powiększyły i „opadły”, jest też coraz bardziej zarysowany tłuszcz pod mordą i policzkach. Nie oszukuję się, nie jestem aktualnie zbytnio „atrakcyjny”. Bez koszulki wyglądam na tę chwilę jak klasyczny Polski Janusz fan-browarów, bęben jest dojebany ładnie. I mam problem. Na wakacjach chce się po takich studiach tylko odpocząć, poleżeć, pożreć lodów a w moim przypadku pasowałoby zapierdalać przez 2/3 miechy na sałatkach i jogurcikach. To nie dla mnie, takiego rygoru jeszcze z bieganiem i innymi gównami no nie wytrzymam, chujowy jestem w kuchni, rodzina z wiejskimi zaszłościami – schabowczaki codziennie i te sprawy. A nawet jakbym to wytrzymał to nie wytrzymam jebanych docinków i żartów domowników. Oczywiście, pewnie lada dzień sobie założę – 5 posiłków, bieganie, dieta. A rozpoczną się wakacje, będę jak co roku codziennie wstawał po 13 wpierdalając lody z pizzą na śniadanie i pączki na obiad o 21. Tak jak co roku, się już niestety nie zmienię. I pewnie po wakacjach wyjadę ze 105 kg, wrócę ze 120. To dopiero będzie – będę już otyły. O ja pierdole. I jeszcze końcówka do komentatorów – nie pierdolcie, że prawo i przekleństwa itd. To taki serwis, tu wszyscy są braćmi-chujanami i tak się tu pisze. Pozdro.

61
65

Komentarze do "Spasłem się na studiach jak świnia"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Ja całe studia też przesiedziałem (informatyka) przed komputerem. Ważyłem 62 kg przed studiami, po 5 latach ważyłem 58 kg. Jak to zrobiłem? Kurwa miałem tak mało kasy, że ledwo co jadłem, głodny byłem przez 5 lat. O pizzy, lodach, pączkach to ja mogłem pomarzyć. Rozpadające się coś nazywane chlebem z Tesco kupowałem za 49 groszy (pół kg). Dopiero jak znalazłem pracę i zacząłem trochę więcej jeść to w 6 miesięcy waga mi skoczyła do 75 kg (176 cm). W porę się opanowałem i ważę obecnie 65 kg i wiem że to trochę za dużo bo brzucha nie mam idealnie płaskiego i wstyd ściągnąć bluzkę i pokazać się lachonom pichcącym sobie obiadek w kuchnii…

    1

    0
    Odpowiedz
  3. To idz na siłownie i ćwicz mięśnie i rób rzeźbe potem, przynajmiej na odżywki na mase nie musisz wydawać i zrezygnuj albo ogranicz jadanie tych fast-foodów i jedz to co mama ci robi, ale serio ci mówie idź na siłke i stracisz brzuch a cycki zamienią sie w zajebistą klate bedziesz zadowolony pomyśl o tym. To bedzie lepsze dla ciebie niz odchudzanie.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Zwiększ masę

    0

    0
    Odpowiedz
  5. studiujesz prawo a przeklinasz jak żul z rynsztoka, żałosny jesteś

    1

    1
    Odpowiedz
  6. ciulasz, ślizgasz się na politologii i płaczesz że jesteś otyły. typowy polaczek cebulaczek

    0

    0
    Odpowiedz
  7. 1. Odstaw fastfood. Nie musisz wpierdalać od razu samej sałaty, byle nie tak tłusto. 2. Idź albo do jakiejś ciężkiej fizycznej roboty, najlepiej na budowę, to szybko spalisz i parę groszy wpadnie. 3. Jak już spalisz, to wystarczy trochę ćwiczeń i niewpierdalanie takiej ilości tłuszczu i cukru, żeby utrzymać formę. Filozofii wielkiej nie ma., tylko trzeba dupsko ruszyć.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. sam jestes sobie winien.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Głodny nie jesteś sobą

    0

    0
    Odpowiedz
  10. zjedz snickersa

    0

    0
    Odpowiedz
  11. śmierdzący len z ciebie do roboty w wakacje wypierdalaj swinio

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Zmniejsz masę.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Będę już otyły? Kolego, Ty już jesteś otyły. Masz dwa wyjścia, o które znasz. Opcja 1: dieta, ćwiczenia i zdrowie. Opcja 2: opychanie się, depresja, choroby somatyczne, przegrane życie

    1

    0
    Odpowiedz
  14. 2gi rok studiów a ty dalej używasz wakacji jak dzieciak z liceum? Propsy za beztroskę;P:P

    0

    1
    Odpowiedz
  15. Wymówki wymówkami. Jeszcze nie jest tak źle, ogarnij dietę chłopie. Brak ci chęci, naucz się czerpać przyjemność z wysiłku, to dobry początek. Jak sam się nie zmotywujesz, to nikt cię nie zmotywuje. Bez pracy nie ma kołaczy. Zamiast na śmieci zainwestuj w dietetyka, albo osobistego trenera. Na własną rękę może długo zejść. Chyba, że wolisz żeby za 10 lat cię dźwigiem podnosili. Najważniejsze, żebyś zaakceptował sytuację i zrobił co trzeba.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. prawo trudne studia? Zapraszam na politechnikę warszawską, prądy i te sprawy, pozdrawiam. P.S. Chcesz szybko schudnąć? upierdol sobie nogę, od razu 20kg w dół.

    0

    1
    Odpowiedz
  17. Witaj brzusiu, żegnaj siusiu.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. E tam.. ja lubie takich misiow. A jestem szczupla:)

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Dobrze się powodzi jak się spasłeś tak na tych studiach…polecam jakieś dobre lewe tabsy ale nie takie wyniszczające, tylko spalacze, będziesz miał energię na wszystko a żreć Ci się nie będzie chciało. Chłopie, to ścierwo fast foodowe zapycha Ci organizm, pełno toksyn i słabe sranie po tym, zmień coś. Licze na Ciebie, nie zmarnuj sobie życia tłustym tyłkiem.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Trzeba było nie żreć.

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Ach ty bobasku

    0

    0
    Odpowiedz
  22. To tak jak ja! Mam 10 kg do przodu… a ponoć studenci tacy biedni i głodują… :/// Kurwa.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Siła masa i kiełbasa.
    Mase już masz 😉 Teraz tylko siłka 😀

    0

    0
    Odpowiedz
  24. rusz dupe i zapierdalaj na siłke

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Jebać to. I tak nas wszystkich zjedzą robale w glebie, nie ma co się przejmować. Ja mam np. krzywy ryj i chuj, daje radę. No chyba, że szukasz pizdeczki a’la partnerki. Wtedy masz przejebane, bo dla tych kurew liczy się tylko 6-pak, bmk-a i kasa, a z brzuchem nie da rady.

    1

    0
    Odpowiedz
  26. ej, jak zaczniesz uprawiac jakis sport to przestaniesz wpierdalac chujowe żarcie, najtrudniej zacząć, później już idzie, przecież nie musisz biegać jak nie lubisz, zacznik od osmiominutowek z utube, szybko zobaczysz rezultaty i to cie zmotywuje. nie jedz jogurtow i owocow, od tego sie tyje. gptowane warzywa, kasze, oleje, suszone owoce bez chemii i bedzie dobrze, glowa do gory!

    0

    1
    Odpowiedz
  27. Musisz się ogarnąć i tyle. Jak ci zależy na tym, żeby rodzice nie martwili się o twoje zdrowie to zapierdalają na siłkę trenować. Z otyłością łączy się kupa różnych chorób, więc zrób sobie tę przysługę i zacznij trenować. Pozdrawiam i trzymam kciuki.

    0

    0
    Odpowiedz
  28. Admin, mógłbyś zadbać o poziom tej strony. Zacznij od wyrzucenia małpy do zoo, niech tam dokazuje i robi fiki-miki.

    0

    0
    Odpowiedz
  29. Rób licencjat z wampiryzmu wagowego

    0

    0
    Odpowiedz
  30. Sam jestem na diecie i czasami cwicze, a rodzina mimo to mi glupie teksty rzuca, ze to dla bab,ze sie nie spaslem, itp. Ja swoje wiem i odchudzam sie, bo po utracie pracy siedzialen tylko w domu i wpierdalalem co popadnie, przez co przybralem 10kilo

    0

    0
    Odpowiedz
  31. DO 13 – a ty co, popierdalasz w jakimś kebabie bo „tak należy” za parę ochłapów które ci rzucą?

    0

    0
    Odpowiedz
  32. Idź być gruby gdzie indziej

    0

    0
    Odpowiedz
  33. Miałem dokładnie to samo: piwo, fryty, kiebaby, batony i całe to śmieciowe żarcie. Taki spasiony chodziłem, że aż kręgosłup mnie bolał od taszczenia zwałów słoniny. Ok, zacząłem wpierdzielać tę zupę z kapusty, co Kwaśniewski ją promował. Pół roku to trwało. Zdołałem zrzucić 10 kilo. Potem miałem trochę stresów, bo po obronie nie mogłem znaleźć roboty (Polska, kuźwa mać…). Ale jak już sobie jakoś poukładałem życie, to zacząłem biegać. No i tu najlepsze: na studiach miałem 96 kilo, a teraz jest 74. Zero tłuszczu, zarys kaloryfera (serio!!!) i na jesieni trzeci maraton w karierze. Ciężko było, zwłaszcza początek jedzenia tej pieprzonej zupy, bo tylko kapucha i marchewka z wody. Gówniany smak ale działanie boskie. Na śniadanie, obiad i kolację. Początek biegania to samo – 5 minut truchtu i zginało mnie w pół z bólu na chodniku. Kurwa, to było poniżające, jak widziałem gdy biegające laski zerkały na mnie ze współczuciem. Raz jedna taka nawet zapytała, czy wszystko ze mną ok. Ja powiedziałem – jasne, że ok! Ale wcale tak nie było. Co ja się wstydu przed nią najadłem… Fajna, wysportowana dupencja, a ja tłusty, dyszący pokrak… Jak to żałośnie musiało wyglądać. Mówię Wam: dla faceta w sile wieku sadło to przekleństwo. Te pogardliwe spojrzenia kobiet… Więc weź się człowieku za siebie, póki jeszcze jest szansa na poprawę losu!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  34. Wyjebało ci bęben bo nie używałeś Calgonu!

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Do 33. tu 13. Od 2giego roku zapylało się na praktyki ,żeby potem dostać robotę w zawodzie. Opłacało się:) A nie siedzieć w domu i się użalać,że się tyje od żarcia:)

    0

    0
    Odpowiedz
  36. Czytam wpisy i zastanawiam sie czy tu jakieś niedorozwoje sie wypowiadają bo niektóre wypowiedzi o tym świadczą. Siłka, masa i posadanie „lachona” to szczyt ambicji bo lachony lecą na siłke kase i mase.jak w tym kraju ma być dobrze. Student. Słownictwo żula z bramy, ambicje jak przeciętny Zenio z budowy………….????? Idź do łopaty tam zgubisz kilogramy.

    0

    0
    Odpowiedz
  37. @38 o jakis bystry wpis

    0

    0
    Odpowiedz