Straż miejska

Witam! Otóż chujnia ma pojawiła się tak niespodziewanie jak i znikła jednak na tyle mocno mnie wkurwiła, że postanowiłem wyrzucić swoje nerwy na powyższym portalu.
Jadę sobie dziś do pracy i staję tam gdzie zawsze. Darmowy parking, fakt faktem z 8 minut trzeba dojść ale przynajmniej nic nie trzeba płacić i człowiek się przewietrzy przed robotą.
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że kilka osób z roboty zwęszyło po mnie ten skrawek darmowego miejsca.
Aut po całości zmieści się może nawet z 7 jeżeli każdy ustawi się z tzw głową.
No więc podjeżdżam, znajduję wolną przestrzeń i parkuje.
Przede mną auto Pani X, za mną Pani Y. Zatrzymałem się jak najbliżej Pani X ponieważ przed nią nie było żadnych aut – w sumie zionęła przed nią przestrzeń na co najmniej jeszcze jedno auto. Więc aby nie przyklinować tego za mną stanąłem dość blisko (ale nie do przesady!) nieszczęsnego sedana, który spokojnie przecież wyjedzie na wprost. (dla zobrazowania sytuacji – auta stoją częściowo na chodniku, jedno za drugim).
Rach ciach piździach, zabieram manele i rozkoszuje się ostatnimi minutami ostrego przyjemnie chłodnego powietrza.
Wracając z pracy kieruję się do auta – ze względu na późną godzinę stoi tylko moje i jeszcze jedno które zapełniło przestrzeń ZA autem Pani X.
Otwieram samochód, a tutaj nagle ktoś drze mordę „panie kierowco!”.
Patrzę – straż miejska. Myślę sobie kurwa albo to miejsce nie jest już darmowe, albo jest świeży zakaz, albo za mało miejsca na chodniku, albo po prostu pada śnieg.
Podchodzi do mnie dryblas czujący władzę co najmniej jakby był panem krajów trzeciego świata i z mordą że jak ja parkuje.
Jeszcze raz ogarniam auto, drogę i nic nie rozumiem.
Niezręczną ciszę przerywa więc wspomniany dryblas, który to wypomina mi, że zatrzymałem się TAK blisko szanownej pani, że zmuszona była do nich zadzwonić, żeby a)pomogli jej wyjechać, b)odpowiednio ukarać tak chamskiego kierowcę jakim to jestem ja.
Już na wstępie wyjaśniłem całą sytuację, że aby umożliwić gościowi za mną wyjazd to przybliżyłem się do tego nieszczęsnego auta, które miało przed sobą ogromną przestrzeń.
Na nic tłumaczenia, jak oni przyjechali stały już dwa auta – jedno z jednej, drugie z drugiej i śrut nijak pani wyjechać nie mogła.
Już nie chciałem mówić, że i tak dałem jej na tyle miejsca, że szło wyjechać (w końcu jej wyprowadzili to auto z tej zatoczki) a dwa, że to wina tego na przodzie, który stanął tak że „podobno” panią x przyklinował.
Zakończyło się na upomnieniu, a mnie szlag jasny trafił. Pierdzielona zołza jeździ ogromnym sedanem, jak ma problemy z wyjazdem to niechaj kurwa zmieni na coś mniejszego albo wypierdala na płatny!
Szlag jasny no! Przynajmniej mi lżej. A temu pustemu lachonowi śrut w dupę, a nawet dwa!

17
32

Komentarze do "Straż miejska"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Zerżnij ją, będzie milsza. A dwa, nie rozmawiaj ze strażą miejską i nie przyjmuj mandatów.. to są ciecie jebane i huja mogą chociażby nie wiem co mówili. Ja ostatnio w pracy jednemu przystawiłem pistolet do łba.. chciał założyć blokadę kola na samochód konwojowy pelny wartości pienieżnych. Banda debili bez szkoły.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. my sweet revange, jak następnym razem zobaczysz to autko to kluczyki w dłoń i wiesz co robić. Ona zapłaci za malowanie a tobie od razu się lżej na sercu zrobi 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Jedna delikatna potyczka słowna, żadnych konsekwencji i to jest chujnia? Ja o takich drobiazgach zapominam najpóźniej minutę po zdarzeniu. Mam to szczęście, że mój mózg tego nie rejestruje ;D Wyluzuj, stary, szkoda pięknego życia na przejmowanie się takimi błahostkami.

    0

    0
    Odpowiedz