Zwykło mawiać się „jaki sylwester, taki cały rok”, jeżeli ta teoria jest prawdziwa to ja dziękuję.
Będąc świeżo upieczonym singlem nie miałem specjalnych planów na sylwestrową noc. Nie zależało mi.
Gdy zostałem zaproszony przez kolegę do jego domku nad jeziorem jakoś tak wszystkiego mi się zachciało. Fajna sprawa, kameralnie, miłe towarzystwo, bardzo przyjemna okolica.
Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie… obecność mojego dobrego kolegi, a w zasadzie jego nowej dziewczyny. Bardzo ładna, do tego emanująca kobiecą chemią.
Nigdy nie miałem o niej zbyt dobrego zdania, ale to co zaprezentowała tym razem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Nie wiedząc czemu, stałem się głównym obiektem zainteresowania tej panny. Zdarzało mi się flirtować z dziewczynami czy żonami kumpli, ale raczej niewinnie, pod kontrolą, z wyczuciem.
Na pierwszy ogień poszedł taniec, a raczej bezczelne obmacywanie. Sprawę zbagatelizowałem, różne rzeczy się dzieją na parkiecie, tym bardziej gdy ktoś jest dość mocno wstawiony.
Gdzie nie szedłem – ona za mną, jak cień. Głupie uśmieszki, dziwne tematy do rozmów.
Później zaczęła do mnie puszczać oczka, przytulać się, siadać na kolanach. Wmawiałem sobie, że to przez alkohol. W rogu siedział on, widziałem tylko jego mętny wzrok.
Chłopak raczej nie kontaktował, co wcale mnie nie zdziwiło.
Jeżeli na tym by się skończyło, to pewnie nie byłoby sprawy. Niestety, w toalecie sytuacja się skomplikowała, gdyż panna postawiła sprawę jasno i bezceremonialnie zabrała się „do rzeczy”.
Kurwa, powiem Wam, że się wahałem :/ To fajna laska, nie wiedziałem co robić. Wyznaję zasadę „nie Twoje – nie ruszaj!”. Dlatego, praktycznie w ostatniej chwili, udało mi się… uciec. Poszedłem na długi spacer.
Biłem się z myślami, wypaliłem prawie całą paczkę fajek. Po powrocie zastałem niedobitki z imprezy, dwóch gostków walących sake. Kumpla, ani tej laski już nie było – pomyślałem, że poszli spać.
Wypiłem parę kielonów i usnąłem na kanapie. Gdy się obudziłem, moim oczom ukazała się… no właśnie. Leżała koło mnie, a raczej na wpół na mnie, dość mocno „wymięta”.
Na bank do niczego nie doszło, nie byłem bardzo pijany, raczej wstawiony. Poranna toaleta, kawa, reset mózgu, pierwsze „Polaków poranne rozmowy”, myślałem, że już po wszystkim.
Wiecie, wytrzeźwiała, skumała swój błąd, jest jej głupio i będzie mnie unikać. Nic z tych rzeczy…
Towarzystwo podzieliło się na te pijące i regenerujące siły. Wybrałem to drugie.
Cały dzień jej unikałem, była trzeźwa, ale mocno skacowana, więc nie było to trudne. Późnym popołudniem, kiedy jej facet był znowu nawalony, przyszła (trzeźwa!) i zaczęła się dostawiać.
Wszyscy to widzieli, widziałem ich spojrzenia… Wziąłem taksówkę i przyjechałem do domu. Tyle co zdążyłem wskoczyć do wanny, sms (dokładny cytat) „jej, czemu tak szybko uciekłeś? nie gryze”.
Nosz kurwa! Nigdy z nią nie pisałem, nie dawałem jej mojego numeru, a tu proszę… Sytuacja robi się bardzo nieprzyjemna.
I co ja mam teraz zrobić? Jak spławić tą laskę?
Mówić mu czy nie? Co jeżeli dowie się o tym od kogoś innego? Tak czy inaczej ta sytuacja nas podzieli, a szkoda bo jesteśmy dobrymi kumplami.
I na zakończenie kilka uwag uprzedzających Wasze przypuszczenia:
1. Nie ma takiej opcji, żebym „skorzystał z okazji” czy wręcz podprowadził kumplowi dziewczynę.
2. Nie nawkręcałem sobie dziwnych moralniaków czy innych korb alkoholowych.
3. Uważam siebie za chama, prostaka i dziwaka, raczej nieatrakcyjnego dla płci przeciwnej. Dlatego ta cała sytuacja dziwi mnie podwójnie.
4. Nie jestem dzieciakiem, który wymyśla problemy, stary koń ze mnie, a problemy same mnie znajdują.
Sylwestrowa chujnia.
2011-07-08 23:4319
36
Z jednej strony zajebiście, a z drugiej chujowo. Dziwne masz życie.
To się nazywa złośliwość losu.
Ale ciesz się, że ktoś dał Ci do zrozumienia, że jesteś jeszcze wart czyjegoś zainteresowania.
1. Lasce powiedz prosto w twarz żeby się odpierdoliła
2. Kumplowi powiedz o tym jaką puszczalską ma dziewczynę.
Czy to aby nie ja napisałem po pijaku? A poważnie to świetnie Cię rozumiem.
wróć do byłej
Nie rób nic winny się tylko tłumaczy
A ta dziwczyna… no cóż pozostawiam to bez komentarza, nie trafiła chyba na swoją połówkę, a może koleś jest kiepski?
Wiem jedno w życiu bym nie zaczynała nowej historii będąc jeszcze obiema nogami w starej…
hehe chłopie a ja ci zazdroszczę:) te z chciałbym żeby się do mnie fajna dupa dostawiała,ot tak dla samej satysfakcji,bo także się uwazam za nieatrakcyjnego dla dziewczyn
wyglądasz na rozsądnego gościa, więc odpiszę. miałem trzy razy podobny problem – 2 razy bujały się we mnie dziewczyny kumpli, raz żona kumpla zaproponowała mi seks (odmówiłem ofc). zawsze załatwiałem sprawę tak samo: mówiłem danemu kumplowi od A do Z co się stało, że nie ma w tym mojej winy i że chcę żebyśmy nadal kumplami pozostali. pierwsi dwaj dali sobie z tymi dziewczynami spokój, a trzeci wyrzucił zdzirę z domu. a z kumplami do dziś się przyjaźnimy. myślę, że tak to się załatwia.
Uff, trochę mi ulżyło, dzięki za komentarze.
#1, widząc jej wyczyny, to nie wiem czy powinienem się cieszyć z takiego zainteresowania.
#2, już jej to powiedziałem, ale delikatniej. Niestety, nie poskutkowało. Jemu nie powiem, bo się na mnie wkurwi.
#3, haha, jak chcesz to możesz to kopiować, praw autorskich nie ma
#4, a co jeżeli czuję się trochę winny?
Pozdrawiam,
Autor_Chujni
Ja bym chyba zaruchał. Ale w sumie nie wiem.
Chłopcze co ty pierdolisz?Jeżeli nie chciałeś się tylko pochwalić zmyśloną historyjką oczywiście…
Ok załóżmy że to miało miejsce,tak więc:
-jakbyś był prawdziwym kumplem to od razu jej kazałbyś się odpierdolić jeszcze w tańcu,kumplowi od razu powiedział jaka jest sprawa.To by bylo po męsku i szczerze
#6, wiesz co, nie życzę Ci takich przygód. Niech się dostawiają same fajne i wolne.
#10, uważaj na słowa. Czytaj uważnie (w tym komentarze), a będziesz wiedział, że kazałem się jej – jak to barwnie określiłeś – odpierdolić.
A kumplowi bałem i boję się o tym mówić, gdyż boję się jego reakcji.
Może mi nie uwierzyć, twierdząc, że z zazdrości staram się zniszczyć jego „idealny” związek. Może mi uwierzyć, stwierdzić, że wolałby nie wiedzieć i mieć mi to za złe. Przechodziłem minimalnie podobną sytuację i wiem jak traktuje się posłańca przynoszącego złe wieści.
Pytam Was, bo w pobliżu nie ma osoby, której mógłbym się poradzić.
Pozdrawiam,
Autor_Chujni.
Masz szczęście bo sam widzisz, że jest coś w tobie co przyciąga płeć przeciwną. Nie koniecznie zawsze musi być to wygląd. Twój kumpel też ma szczęści, że ma takiego przyjaciela który ma w sobie grosz lojalności i nie wyrucha jego laski choć ma otwarte drzwi. Po części na pewno jest w tym też trochę twojej winy – nie trzeba było obijać się z nią na imprezie. Laska widać chciała wykorzystać sytuacje, że jej partner nie kontaktuje. Pomimo, jak wszyscy wiedzą ciężkich do opanowania męskich „emocji” trzeba było się powstrzymać i dać jej wyraźnie do zrozumienia, że nic z tego nie będzie i odrazu powiedzieć kumplowi. Może nie byłoby tego całego problemu. Aczkolwiek nie możemy tego wszystkiego przez to przekreślać – choćby z powodów wymienionych wcześniej, od tego alkohol. Co do kumpla wydaje mi się, że jeśli znacie się już długo i jest to na prawdę dobra znajomość nie będzie miał ci za złe tego, że powiedziałeś mu z jaką to zdzirą jest. Wiadomo, że na początku może się nieźle wkurwić-bo kto by się nie wkurwił-ale po czasie przejdzie mu i zrozumie na czym polegał problem. Na pewno będzie lepiej jeśli dowie się tego od ciebie niż od obcych bo wiadomo jak powstają plotki – może usłyszeć dość ciekawe historie, niekoniecznie stawiające cie w pozytywnym świetle.
Szczęście? Mhm, to ja dziękuję za taki „magnetyzm”. Wolałbym, aby interesowały się mną normalne, przeciętne dziewczyny a nie takie…
Mało tego, moje chamskie zachowanie przyniosło efekt odwrotny od zamierzonego. Od incydentu minęło już trochę czasu, a sytuacja wygląda jeszcze gorzej. W tej chwili mogę spokojnie powiedzieć, że w moich oczach jest kurwą, natomiast on jest w nią zapatrzony do tego stopnia, że nie może myśleć racjonalnie. Gloryfikuje ją, gada głupoty… Nawet jakbym mu udowodnił, że ona odstawia dziwne manewry (np poprzez pokazanie sms-ów) to i tak nie przyjąłby tego takim jakim jest.
Coraz częściej nachodzą mnie myśli, że jest w tym dużo mojej winy, że może nieświadomie, ale sprowokowałem taką sytuację…
Cóż, naważyłem piwa – będę musiał je wypić. Dzięki za miłe słowa!
Pozdrawiam, Autor_Chujni.