Kto tu jest chamem?

Witam wszystkich współchujowiczów. No więc będzie chujnia dot. sąsiadów, czyli klasyka chujni. Od jakichś 1,5 roku mam problem z sąsiadami z góry, którzy często hałasują w nocy. Nie będę się zagłębiał za bardzo co i jak w każdym razie chodzi o matkę z synem (odpowiednio na oko 60 i 35 lat) którzy razem mieszkają i chleją, potem mają szeroki repertuar wkurwiania ludzi: bardzo głośne (jak to po wódce) rozmowy, rozmowy przez ścianę (czyli darcie się do siebie przebywając w innych pokojach), kłótnie z wyzwiskami i napierdalaniem drzwiami, napad głuchoty i słuchanie na ful telewizora. Wszystko to się kończy przeważnie mniej więcej o 3 czasem nawet w okolicach 4 w nocy. Częstotliwość owych zdarzeń to jakoś średnio 2 razy na tydzień, a więc chujowo choć wiem że niektórzy mają takich sąsiadów na codzień. Czasem to się zdarza w środku tygodnia, ale z racji tego, że pracuję często w weekendy to wcale to nie jest dla mnie lepiej jak to się zdarzy w piątek czy sobotę. Postanowiłem w końcu pójść do sąsiadki (akurat ona otworzyła drzwi a nie syn) i kulturalnie, żeby nie poczuła się atakowana, poprosiłem, czy mogliby w nocy zachowywać się cicho bo ich zachowanie mnie budzi lub też nie pozwala mi zasnąć, co się odbija na mojej formie fizycznej i psychicznej na następny dzień, a co za tym idzie na wydajności w pracy. Sąsiadka była zaskoczona i powiedziała że ok, że postarają się być cicho, że nie wiedziała że przeszkadzają komuś etc. Uradowany poszedłem załatwiać swoje sprawy, w międzyczasie kobiecina z kimś się pewnie skonsultowała (może z synem) i jak wracałem ze sklepu zaczepiła mnie na klatce że chce ze mną porozmawiać, po czym oświadczyła że przemyślała co ja do niej powiedziałem i… że ona czuje się obrażona przeze mnie. Kurwa obraziłem kobietę kulturalna prośbą o ciszę w nocy! Absurd! Zaczęła tyradę, że przecież nie robią imprez, nie zapraszają jakichś tłumów gości, nie puszczają muzyki, że zanim zamieszkałem w tym budynku to dopiero u różnych sąsiadów balety były i nikt nikomu uwagi nie zwracał, że ja ograniczam jej swobodę korzystania z mieszkania i że w ogóle przecież, cytuję – wolnoć Tomku w swoim domku. Ja oczywiście powiedziałem swoje, ale w jej widzeniu sprawy nic to już raczej nie zmieniło. Chujnia i śrut moi drodzy, chujnia i śrut… Ktoś tu ostatnio pisał o schamieniu i sie do tego stwierdzenia przyłączam. Mało tego, dziś kulturalna prośba to obraza, a nie pozwalanie ludziom spać w nocy to normalne zachowanie.

53
59

Komentarze do "Kto tu jest chamem?"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Bo polska to kraj szarych smutny chamskich ludzi. Proponuję kupić stopery, chyba że chcesz napierdalać kijem od szczotki w ścianę albo zostawić klocka na wycieraczce.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Wezwij policję, raz, drugi, dostaną mandaciki, to może się zreflektują.
    Z takimi burakami inaczej się nie da. Niestety.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Stary, dzwoń po policję w takiej sytuacji. Oczywiście, obrażą się na Ciebie, ale czy zależy Ci na ich „przyjaźni”?

    0

    0
    Odpowiedz
  5. @2i@3 tez tak myślę. Działaj. Chuj z chamami.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Stara baba a tłumaczenie jak małolat. Że skoro bas nie napierdalał w nocy i nie było 40 osób to wszystko gicio? Zawsze mnie najbardziej rozpierdala jak dorośli ludzie pierdolą takie bzdury jak ta twoja sąsiadka, bo małolata co dorasta i mu hormony buzują to można jeszcze zrozumieć, że wyrośnie z tego.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Noż kurwać mać! Czemu w takich Niemcach czy innych Holandiach ludzie szanują ciszę nocną i w dzień się zachowują OK, a w Polsce to tylko czubek własnego nosa i NIEMAL ZAWSZE obraza bo ktoś się odważy zwrócić uwagę? Noż kurwa czy ten naród jest jakiś ułomny czy co? Czemu służby są tak słabe że nawet po wezwaniu chuja potrafią zrobić? Wystarczy że delikwent nie otworzy drzwi, albo że ucichnie bo przez okno zobaczy radiowóz i jest nagle cicho a panowie w mundurach nie dają mandatu bo „nie stwierdzono hałasu”. Noż rany, karwasz twarz, przecież wiadomo ze jak widzą radiowóz, czy domofonem dzwoni policja to się uciszają! Ostatnio czytałem że w Londynie jakiś koncert przerwali po 22 bo nie miał zezwolenia na granie w ciszy nocnej a ktoś zadzwonił że mu przeszkadza. U nas jak zwykle się nie da, zawsze bydło i chamstwo jest promowane, a normalność poniżana. Jak czytają to jacyś policjanci, dzielnicowi czy ktoś tam napiszę coś co już pisałem kiedyś: zakłócanie czyjegoś spokoju jest wykroczeniem, tak samo jak na przykład kradzież do 250 złotych. Czyli jest to najzwyklejsze łamanie prawa i powinno być ścigane. Nie ma kompromisów, czy że ktoś jest „nadwrażliwy” bo imprezka czy jak w przypadku powyższego postu „rozmowy przy wódce” nie są wcale takie głośne. Tak usłyszałem kiedyś o 2 w nocy, „że przecież nie jest wcale aż tak głośno”. Co za kraj. Jak tu ma być normalnie?

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Ja sąsiadce zwróciłem uwage że drze ryja po nocach z typem co wracał co weekend z roboty w nieczech to też się obraziła. Bo że jestem bezczelny że przecież raz na czas przyjeżdża. To prawda. Potrafi nie przyjechać 6-7 tygodni, ale potem 6-7 tygodni przyjeżdża z rzedu i mam 1,5 miecha wszystkie weekendy spierdolone bo oni muszą się nagadać albo pokłócić. I też chyba chleją. Jakby to się zdarzyło ze 2 razy do roku na pewno bym nie zwracał uwagi, ale przez tych durni to przy każdym piątku chodzę podenerwowany bo nie wiem czy będzie mi dane się porządnie wyspać.

    1

    0
    Odpowiedz
  9. Gdybyś tak jak ja jeździł Mesiem i zarabiał 17 tysi netto wiedziałbyś że twoje mieszkanie (pewnie na kredyt) to nie żaden apartament ale ciasne slamsy w których darcie mordy jest normą kulturową. Zapraszam do nas do łodzi jak popracujesz 12h na taśmie to ogłuchniesz od warkotu maszyn i żaden menel cie nie dobudzi chocby darl morde prosto do ucha.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Wolność Tomku w swoim domku tak?Tomek to Cie chyba rucha w nocy,krótko z chamstwem bo jak raz im się upiecze to będą nie do zniesienia…

    0

    0
    Odpowiedz
  11. kup sobie wkladki do uszu przeciw halasowe, najlepiej takie ktorych uzywaja robotnicy na budowach, nic cie nie obudzi

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Widzę że sam nie jestem, choć nie wiem czy się z tego cieszyć czy raczej współczuć osobą które podzielają mój los. Chyba jednak nie ma nic w czym jestem dobry, jedynie lenistwo, o czym doskonale wiem jednak za chuja nie potrafię tego zmienić(brak motywacji- jedyne co może mnie zmotywować to chyba miłość, która w moim przypadku ma raczej 0.01% szansy na powodzenie, lub odrobina szczęścia w życiu i poczucie że mam po co żyć). Jeszcze nie wspominałem że mam bardzo wkurwiającą przypadłość zdrowotną jaką jest zespół drażliwego jelita. gówno, którego nie da się wyleczyć a potrafi skutecznie obrzydzić życie. Ciągłe bóle brzucha i stres. To cholerstwo chyba najbardziej mnie blokuje. no i właśnie to mnie wkurwia, że to życie jakoś za szybko wskoczyło na obroty materializmu, a ja nie potrafiłem się do tego przystosować. Jeszcze kilka lat temu dziwiłem się z kolegami dokąd ci wszyscy ludzie tak zapierdalają? Po co im ten wyścig szczurów? a teraz moje pokolenie robi dokładnie to samo, ale jeszcze szybciej, zaczęli jeszcze wcześniej. A ja „nie zaskoczyłem”. Nieliczni znajomi z szczenięcych lat śmieją się że ja to się nic nie zmieniłem- i nie kto jest gorszy- ja, że zostałem w tyle czy oni, że tak wyjebali do przodu za karierami. A pisząc „zawsze znajdzie się coś, co mnie zablokuje” bardziej miałem na myśli problemy zdrowotne i odwieczny brak szczęścia niż moją słabą determinacje. Człowiek który próbuje, próbuje i ciągle jest w czarnej dupie, w końcu trafia na swój próg wytrzymałości i się poddaje. Choć przyznaje, lenistwo to też jeden z czynników przez które jestem kim jestem. Ale na pewno nie główny. tak, chyba to początek „pięknej” depresji. Brak pewności siebie to rzecz pewna- ale kiedy i jak ją zdobyć skoro wszyscy wkoło mieli cię w dupie i traktowali obojętnie? Chyba to też przez moją psyche, bo zawsze bardziej przyjmowałem do siebie zlewanie mnie niż jakiekolwiek formy sympatii- po prostu tych pierwszych było więcej. Mówiąc o przyszłości uderzyłeś w to samo co boli mnie- nie chce życia którego nie będę lubić. Jestem pełen obaw o to że skończę w chujowej pracy, będę wracał do domu który jest pusty, lub w którym czekać będzie kobieta, której nie będę nigdy kochał. Po prostu boję się o to, że życie będzie chujowe- chyba jest nawet na taki stan pogląd filozoficzny lub kulturowy? Czy to chyba sie nie nazywa Egzystencjalizm a la Jean-Paul Sartre? Pozdrawiam wszystkich równie nie przystosowanych do świata.

    0

    0
    Odpowiedz