Nocne Polaków Rozmowy, czyli jak przesadzamy z alkoholem

Blah, Witam wszystkich chujowiczów. Zapewne temat oklepany, jednak przyznam się, że mam z nim co raz większy problem. Rozchodzi się o to, że lubię wypić dużo i nie zawsze z głową. Nie kontroluję ilości i jakości wypitych trunków. Nie przejmuję się czy impreza jest u mnie czy u znajomych (gdzie powinno się mieć chociaż odrobinę kultury). Rozumiem impreza u mnie na stancji, czy grill na działce, można się najebać, rzygać, robić inne głupie rzeczy, no ale kurwa, żeby takie kabarety u kogoś odwalać co się było pierwszy raz?? Nosz kurwica mnie strzeliła jak się dowiedziałem co narobiłem na imprezie, nie dość, że zarzygałem powierzchnię płaską to jeszcze obraziłem znajomych kolaborujących ze mną na tej imprezie. I to nie pierwszy taki raz był.. Najgorsze, że film mi się urywa i nic nie pamiętam, później dopiero od osób trzecich dowiaduje się co znowu zrobiłem. Głupio się mi robi jak się takich rzeczach dowiaduje, najgorszy jest jednak ten wstyd…
Czy zawsze muszę pić do przysłowiowego ostatniego kieliszka??.. chujnia i śrut

35
79

Komentarze do "Nocne Polaków Rozmowy, czyli jak przesadzamy z alkoholem"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. ja znalazłam na to rozwiązanie- pije sama:) trudno sobie w ten sposób narobić kaszany. A na iprezach pełna kulturka

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Fatalna sprawa, musi ci być strasznie wstyd, z pewnością wyczyniałeś najgorsze i najbardziej obsceniczne rzeczy na tej imprezie jakie można sobie wyobrazić.
    Ludzie nie będą się z ciebie śmiali ale co gorsze będą czuć do ciebie zniechęcenie i obrzydzenie i będą cię wytykać palcami.
    Współczuję.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. musisz lewaku.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. zamiast pić, zacznij palić i po sprawie

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Skoro nie potrafisz sobie odmówić, to znaczy że jesteś już na równi pochyłej.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Kolejny polski matołowaty studencina. Za miesiąc będziesz srał pod siebie po będzie sesja i spłodzisz kolejny bezsensowny wywód na tej stronie, że masz przejebane życie.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Zarzygaj się cały, studenciaku.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Jesteś zwykłym alkoholikiem niestety. To się leczy.

    0

    1
    Odpowiedz
  10. Kurwa w mieszkaniu się nie robi libacji tępe pseudostudenckie pomioty. Od tego są bary, puby, imprezownie i tak dalej. Obok was mieszkają ludzie, tuż za ściąną 10-20 cm betonu. Wkurwiam się bo mam takich właśnie co to niby są przyszłością narodu za ścianą i ich jedyna rozrywka to siedzieć jak banda gejów, muza i najebać się i pierdolić bzdury, drzeć się do 4-5 rano.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Nienawidzę takich ludzi. Ok rozumiem ktoś przesadził poszedł żygać, albo się najebał i robił głupoty. Ale żeby do swoich skakać i obrażać??? Po pijaku czy nie, dla mnie taka osoba już jest na czarnej liście.

    1

    0
    Odpowiedz
  12. To ja ci powiem że prawdopodobnie po prostu już przesadzasz z gorzałą. Mam takiego kolegę, niedawno był na terapii to sobie z tym nie radził- po alko rwał mu się film, nic nie pamiętając obrażał znajomych i obcych, zaczął walić ciągami, pił w domu itp. Też mówił że po prostu lubi sobie wypić i może przestać kiedy tylko chce. Ale nie mógł. Całe szczęście się opamiętał. Może w twoim przypadku też już czas?

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Niestety dla Ciebie, zły tryb życia za młodu, staje się sporym problemem w nieco starszym wieku – mniej osiągniesz, a Twoje życie będzie krótsze przez zużycie organizmu i choroby. Zamiast żyć 80 lat w zdrowiu, pożyjesz np. 50 z napierdalającymi stawami i zejdziesz na raka, zdołowany że całe życie musiałeś zapierdalać w fabryce jako inżynier za 1900zł i gówno z tego masz. Chlaj dalej, niszcz zdrowie i trać czas i możliwości, jeśli taka przyszłość Ci odpowiada.

    0

    1
    Odpowiedz
  14. Teraz to już tylko AA sie kłania.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. 17. Widzę że sam nie jestem, choć nie wiem czy się z tego cieszyć czy raczej współczuć osobom które podzielają mój los. Pijecie, jak glupi, bo nie wiecie, po co zyjecie. Nie znacie swego sensu zycia. Chyba jednak nie ma nic w czym jestem dobry, jedynie lenistwo, o czym doskonale wiem jednak za chuja nie potrafię tego zmienić(brak motywacji- jedyne co może mnie zmotywować to chyba miłość, która w moim przypadku ma raczej 0.01% szansy na powodzenie, lub odrobina szczęścia w życiu i poczucie że mam po co żyć). Jeszcze nie wspominałem że mam bardzo wkurwiającą przypadłość zdrowotną jaką jest zespół drażliwego jelita. gówno, którego nie da się wyleczyć a potrafi skutecznie obrzydzić życie. Ciągłe bóle brzucha i stres. To cholerstwo chyba najbardziej mnie blokuje. no i właśnie to mnie wkurwia, że to życie jakoś za szybko wskoczyło na obroty materializmu, a ja nie potrafiłem się do tego przystosować. Jeszcze kilka lat temu dziwiłem się z kolegami dokąd ci wszyscy ludzie tak zapierdalają? Po co im ten wyścig szczurów? a teraz moje pokolenie robi dokładnie to samo, ale jeszcze szybciej, zaczęli jeszcze wcześniej. A ja „nie zaskoczyłem”. Nieliczni znajomi z szczenięcych lat śmieją się że ja to się nic nie zmieniłem- i nie kto jest gorszy- ja, że zostałem w tyle czy oni, że tak wyjebali do przodu za karierami. A pisząc „zawsze znajdzie się coś, co mnie zablokuje” bardziej miałem na myśli problemy zdrowotne i odwieczny brak szczęścia niż moją słabą determinacje. Człowiek który próbuje, próbuje i ciągle jest w czarnej dupie, w końcu trafia na swój próg wytrzymałości i się poddaje. Choć przyznaje, lenistwo to też jeden z czynników przez które jestem kim jestem. Ale na pewno nie główny. tak, chyba to początek „pięknej” depresji. Brak pewności siebie to rzecz pewna- ale kiedy i jak ją zdobyć skoro wszyscy wkoło mieli cię w dupie i traktowali obojętnie? Chyba to też przez moją psyche, bo zawsze bardziej przyjmowałem do siebie zlewanie mnie niż jakiekolwiek formy sympatii- po prostu tych pierwszych było więcej. Mówiąc o przyszłości uderzyłeś w to samo co boli mnie- nie chce życia którego nie będę lubić. Jestem pełen obaw o to że skończę w chujowej pracy, będę wracał do domu który jest pusty, lub w którym czekać będzie kobieta, której nie będę nigdy kochał. Po prostu boję się o to, że życie będzie chujowe- chyba jest nawet na taki stan pogląd filozoficzny lub kulturowy? Czy to chyba sie nie nazywa Egzystencjalizm a la Jean-Paul Sartre? Pozdrawiam wszystkich równie nie przystosowanych do świata.

    1

    0
    Odpowiedz