Wkurwia mnie siedzenie na ołpenspejsie i wysłuchiwanie tego, że wojna na Krymie, że pies sąsiada, że wspólnota mieszkaniowa. Gdyby to było sporadycznie – ok. Ale to jest kurwa dzień w dzień: zawsze znajdzie się co najmniej dwóch osobników, których praca nie ciśnie w suty i muszą pierdolić i wzajemnie się nakręcać na nowe tematy, ewentualnie gadać przez telefon o dupie maryni. Choćby laska od wspólnoty mieszkaniowej. Gówno mnie obchodzi to, że nie działa jej żarówka przy wyjeździe z garażu, jaki jest status budżetu czy inne bzdury z tym związane. Nie bronię jej nic nie robić w pracy, ale niech do chuja wacława nie przeszkadza innym. Po to ma kabiny telefoniczne, by tam pierdolić nawet z ciotką z Nepalu, Stanów czy Czeczenii (nie daje faka gdzie ta ciotka jest)!
Pierdolenie w pracy
2014-03-13 18:1150
55
Mam taką kurwe w pracy, więc znam temat. Nierób jebany!!
Gdybyś zarabiał 17 tysi netto i jeździł mesiem jak ja to miałbyś prywatną willę na obrzeżach miasta z dala od ludzi i nie musiałbyś słuchać pierdolenia głupot ani chodzić do pracy,bo inne tępe cebulaki by na ciebie pracowały.
Openspace jest zajebisty: przychodzisz z jelitówką i w ciągu tygodnia dwa rzędy w każdą stronę rzygają
No i chuj ci w dupe cebulowa pizdo.
rób doktorat
Gdybyś zarabiał 17 tysi netto i jeździł mesiem tak jak ja, praca byłaby dla ciebie czystą przyjemnością, a jedyny dyskomfort jaki byś odczuwał to ten na widok źle obrobionej gały kierownika. Tymczasem dla takich patałachów jak ty, największym wybawieniem jest – jak to nazywacie – „fajrant”. Nie wspominając o weekendzie kiedy możesz zachlać ryja a praca na tą krótką chwilę przestaje cisnąć twoje suty.
No i po co w internecie wypisujesz takie duperele, wyluzuj i idź sobie na piwo, albo do kościoła, na grzyby, do kina, na kurwa mać, na wojnę z kacapami, gdziekolwiek, to tylko niektóre moje propozycje, zrób sobie po prostu dobrze.
ehhh. korporacyjny bul dópy