Moja chujnia to BIAŁE Święta Wielkanocne. O 15 Droga Krzyżowa ulicami osiedla, a tu sypie i picno jak na Grenlandii. I na cholerę iść na to nabożeństwo jak zamiast skupić się na nim i na modlitwie, będziesz kminić, że ci zimno i chcesz do domu! Zwłaszcza, że mam chory pęcherz i wolałabym nie iść przemarznąć….
No kapota po całości. :[
Pozdrawiam rozumiejących mnie katolików.
Mimo wszystko WESOŁYCH ŚWIĄT!
38
86
śnieg, przejmujaca chujnia
Daj se na luz pęcherz rzecz święta.Alleluja.
i tu zawarłeś cały sens problemu. pozdrawiasz katolików. czyli chodzisz do kościoła dla kościoła jako instytucji a nie dla boga.
To po chuj na to chodzisz skoro stękasz że pęcherz, że zimno, że chuj wie jeszcze co. Siedź w domu.
Bo bóg tak chciał!
Jak masz chory pęcherz, to proponuję okład z młodych lędźwi-najlepiej kobiecych. A jak masz iść na siłę się modlić to lepiej nie idź wcale. kini@-żona tego od mesia
siedź chuju w domu i nie pierdol 3po3
Skoro ten bóg jest wszędzie, jest miłosierny i odpuści grzechy, będąc chorym nie możesz modlić się w domu? Pęcherz wyleczy ci lekarz czy bóg? I żygać mi się chce od tych życzeń. Ludzie są skurwysynami, za to jak święta to kościół taca w domu jajka albo opłatek, a po świętach innych ludzi traktuje się jak śmieci, nie pamięta o grobach itd tylko chodzi kiedy trzeba. M.in dlatego przestałem wierzyć w boga i inne brednie. W domu kłótnie o czysty, dom, najebany stary, mówiący „przezegnaj się krzyżem świentem, chodź do kościoła bo bukkk cie skorze i nos”, pedofilia, lizanie śmietany z kolan księdza, wyzysk… Napisz autorze że walczę z kościołem. Walczę? Nie jestem ślepy na prawdę. I jeśli tak wygląda świat, to bóg nie istnieje, albo nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Owszem mogłam – właśnie… AM się pomodlić w domu, ale jednak różnego rodzaju nabożeństwa po prostu pomagają mi w tym, pomagają mi przeżywać Święta itd. Nie wierzący nie zrozumieją.. ale nie muszą.
Użyłam słowa 'katolików’ a nie wierzących czy jakiegoś innego, ponieważ jak wiemy 'wierzących’ w naszym kraju jest sporo… tylko, że nie praktykujących. Dopiero Ci, którzy deklarują się jako praktykujący katolicy, mogliby zrozumieć mój 'problem’.
I nie, nie chodzę do Kościoła dla Kościoła. Kościół jedynie pomaga mi do Boga się zbliżać. Ci, którym wystarcza samodzielne rozwijanie i pogłębianie wiary – są dla mnie godni podziwu.
Napiszę również, że owszem. Nie poszłam na tamtą drogę krzyżową i nie uważam, abym popełniła zbrodnię. Bo wiem, że chodzenie na jakiekolwiek wydarzenie do kościoła na siłę nie ma sensu. Zostałam wrzucona do jednego – stereotypowego – wora, ale mogłam się tego spodziewać.
Pozdrawiam – autorka chujni.