Mam wszystkiego dość, nie chce mi się, na nic nie mam ochoty, na co bym nie spojrzała mdli mnie na samą myśl o tym. Nienawidzę życia, które prowadzę, nie jestem w stanie zrobić tego, do czego się zobowiązałam. Prace do szkoły jak były nieoddane tak są, terminy minęły chyba już kilka tygodni temu, ale co z tego. Niby priorytety, niby prokrastynacja, chuj, zwykłe lenistwo, ale nie umiem się tego pozbyć, bo nie widzę sensu, skoro i tak nic nie osiągnę w życiu. Ale czym ja się przejmuję bez powodu? Ryczę co chwilę, ale chowam się po kątach, byleby rodzina nie widziała, że coś jest nie tak. Udaje w szkole, że wszystko ok, że jest zajebiście i w ogóle, a w myślach tylko powtarzam: kurwa,kurwa,kurwa,niech mnie ktoś stąd zabierze. I tak na prawdę, to po prostu jestem żałosna, bo nawet nie umiem się sama uporać ze swoimi problemami.
Tak generalnie, mam dość
2011-07-08 23:4322
46
Może depresja? Nie rozumiem czemu się tak z tym kryjesz. Ja to jeszcze, bo facetom nie wypada, prawda? Nikt ot, tak Ci nie pomoże jak nie dasz znać, że coś jest nie tak.
Nie ty jedna… i to jest chujnia absolutna
do psychologa won, pomoże Ci
mam to samo
zwiększ masę…
Jesteś w ciąży. Mw
O! Opisałaś mnie tylko w kobiecej wersji.. . Chujnia absolutna to trafne określenie.. Mnie tylko zastanawia dlaczego tak jest, że część ludzi właśnie w ogóle nie widzi sensu, podczas gdy inni żyją jebanym 'american dream’. No nie wiem..może po prostu za dużo oczekujemy. Chuj wie.
też, miałem tak samo jak TY,miałem nawet myśli samobójcze, jednak psychika ludzka ma to do siebie, ze nie zna granic, sam sie uporalem ze swoimi problemami, i na pamiątke tego zrobiłem sobie tatuaż
nie martw się i patrz z nadzieją w przyszłość, rób to, co lubisz i w czym jesteś dobra. to jedyna rada, jaką mam, ale raczej niezła