Wczorajszym pięknym popołudniem zajechałem na stacje po ropę dla wujka. Wszystko pięknie ślicznie, wlałem 10 literków w baniaczek, siup do bagażnika i jazda. Muzyczka w aucie gra, słoneczko grzeje, ropka zaraz będzie na miejscu. Zajeżdżam do wujaszka, otwieram bagażnik i aż mnie skręciło. Literek sobie spokojnie wyciekł i jebie niemiłosiernie ;/ Tak to jest jak się nie pomyślało żeby zabezpieczyć baniaczek. Ogólnie śrut na całym froncie, katastrofa porównywalna do tej w zatoce meksykańskiej. Dziękuję.
30
60
nie zazdroszczę . generalnie masz przejebane. mojemu koledze wylalo sie kiedys z 5l baniaczka połowa . po roku dalej jebało …
Za głupotę się płaci, niestety 😉