Rozpierdala mnie

Kiedyś spokojny człowiek, opanowany, uśmiechnięty, obracający się wśród ludzi, mający dziewczynę, w miarę dobre wyniki w nauce, osiągający sukcesy. Później przeżycia, emocje, kłopoty i zaczęło się tłumienie wszystkiego w sobie, wszystko zaczęło się pierdolić, brak osoby bliskiej sercu, zamykanie się na ludzi, nienawiść do wszystkiego dookoła. Chyba tłumię to w sobie, chcę się wygadać, z drugiej strony nie chcę rozmawiać, niektórzy chcą pomóc, ale gdy zaczynają rozmowę ich punktem wyjścia jest obalenie mojego bezsensownego i spaczonego podejścia do życia. To nie jest kurwa pomoc! To nie pomaga, to pogrąża człowieka w jeszcze gorszy stan, niż ten, w którym się znajduje. Chcą mi tłumaczyć, jak być szczęśliwym. Ale co Oni kurwa wiedzą o szczęściu, przecież to dla każdego co innego, szczęście nie ma swojej definicji. Dla jednego to sex, dla drugiego alkohol, dla trzeciego pieniądze. A ja po prostu nie chcę iść przez życie sam – to jest dla mnie szczęście. Mieć kogoś u boku, normalną pracę, spokojne kurwa życie! Cokolwiek nie zrobię, zawsze jest źle. Tak, życie, nie wszystko musi iść po mojej myśli. Taki stan można wytrzymać, do czasu, nie przez trzy lata pod rząd, trzy lata monotonni, oszukiwania samego siebie, noszenia maski z uśmiechem, trzy lata szukania pierdolonej pracy, dziewczyny, rozwiązania na cały ten bajzel. Najgorzej, gdy nie ma żadnych perspektyw, wiesz jak to jest: czasami upadasz, ale podnosisz się, masz dla kogo, widzisz w tym sens, masz siłę, motywację – ja jej nie mam. Kiedyś była, ale odeszła wraz ze wszystkimi, którzy mówili, że są ze mną, na dobre i na złe. Teraz są tylko momenty, dla których trzymam resztki uśmiechu, momenty, dla których w ogóle wstaję rano, momenty, dla których warto nie przedawkować. Ale jak długo można żyć kurwa momentami, przecież to tylko pierdolone momenty, chwile, minuty! Właśnie momentami myślę, że najprościej zamknąć się w pokoju i pogrążać się w swoich myślach, czekać aż wszystko się samo ułoży, aż szczęście samo mnie znajdzie. Pisanie mnie uspokaja, kiedyś były to wiersze, dla niej, teraz piosenki i rozprawki jak ta teraz. To jedyne, co powstrzymuje mnie od wyjścia na ulicę i nie połamania rąk notorycznie wkurwiającym mnie sąsiadom, którzy założą kaptury na głowy i stoją bez słowa przed blokiem, gapiąc się bezcelowo na każdego przechodnia. Co za pojebani ludzie…

77
76

Komentarze do "Rozpierdala mnie"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Trzy lata pod górkę i już smutny? Nie wygłupiaj się. Mnie się pierdoli odkąd pamiętam, z krótkimi przerwami na poprawę nastroju. Trzy lata… Nie martw się, za siedem powinna przyjść chwila oddechu.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Witaj

    Aż za dobrze rozumiem co cie boli…u mnie trwa to 4 lata i jest nieco z drugiej strony…mam męża mam prace…i nic z życia…mąż nie pracuje zabija mnie psychicznie lubi pić a skoro nie pracuje więc przepija to co zarobie…w pracy co drugi dzień zjeba i groźby zwolnienia aż szlag trafia…znajomi i rodzina chcą podtrzymać na duchu poprawić nastrój ale już na samą myśl o kolejnej pouczającej rozmowie nóż mi się w kieszeni otwiera i po prostu nie chce mi sie gadać…nie zlicze ile razy błagam Stwórce o wieczny sen aby rano nie otwierać oczu i nie patrzeć na tych ludzi wszystkich dookoła którzy działają na mnie jak wrzody na dupie:/ także uwierz mi praca ta druga połówka nie zawsze oznaczają normalne spokojne życie jakiego każdy sobie życzy…ja też chce spokoju ale chyba od całego świata…życzę ci spokoju ducha i pomyślności…

    1

    0
    Odpowiedz
  4. Pięknie piszesz.Tak rzeczywiście,naturalnie i bez zadęcia jakiegoś tragicznego,które by niszczyło obraz twych przemyśleń i odczuc.Napisz książkę o tym wszystkim co cię otacza.Chcę ją przeczytac.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. @2 nie proś o takie rzeczy, bo jeszcze się spełnią. Sama często tak robiłam, a kiedy okazało się, że mogę mieć poważną chorobę strasznie tego żałowałam. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Story of my life… tyle, że jestem młodszy. Wydawałoby się, że mam całe życie przed sobą, tyle możliwości. Jednocześnie całkowita pustka i bezsens. Doradzaczy także cała masa, wszyscy wiedzą lepiej co ja chcę i co powinienem, ewentualnie mówią, że inni mają większe problemy. Dla mnie moje problemy są największe, bo nie mam do czynienia z innymi, więc to pociecha chyba tylko dla kogoś zawistnego, który cieszy się, że inni mają gorzej.

    1

    0
    Odpowiedz
  7. ja mam taką chujnie od 15 roku życia, czyli 10 lat. żyję tylko tymi momentami. poza tym nic w moim życiu się na lepsze nie zmienia, chociaż wciąż o to walczę.

    1

    0
    Odpowiedz
  8. Oj Stary jak ja to dobrze znam… te chujowe uczucie aż życ sie nie chcę jak by nie ma dla kogo …wiem cos o tym jak bys mi czytał w myslach pozdrowiam i wielki szacunek:)

    0

    1
    Odpowiedz
  9. Cześć, czytając Twoje słowa miałem wrażenie że czytam o sobie. Miałem podobnie jak Ty, ale potem zmieniłem miejsce studiów, poznałem nowych ludzi i było lepiej.. do teraz, uświadomiłem sobie że stworzyłem iluzję i wierzyłem w nią.. nowi znajomi nie są tacy jak myślałem, nowe miejsce wcale nie jest lepsze niż poprzednie, poznałem fajną dziewczynę, okazało się że jest zajęta, a wysyła pewne sygnały… i nie wiem co zrobić.
    Podobnie jak Ty zawsze gdy ktoś miał mi pomóc zamiast ciepłych słów zaczynało się jak to napisałeś obalanie podejścia do życia, aż się odechciewa szukać pomocy / przyjaciół aby się im wyżalić. u mnie trwa to ponad 3 lata, życzę mimo wszystko wytrwałości i oby nam obydwu wreszcie odmieniło się na lepsze, byśmy mogli kiedyś wspominać to jak zły sen. ps. nie dostosowuj się do ludzi, olej ich, posłuchaj kawałka granice- eldo, będziesz miał inne spojrzenie na pewne sprawy.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Bardzo ładnie sformuowałeś problemy, które trapią wielu wrażliwych i inteligentnych życiowo osób. Niestety nie mogę ci sam nic poradzić, bo gdybym znał odpowiedzi na te pytania to pewnie dawno by mnie tu nie było. 5 gwiazdek. Pozdrawiam

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Co za dużo to nie po polsku pamiętaj.

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Szczerze z Tobą współczuję.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Czaję twoją chujnie. Ja mam żonę i córę i pod tym względem jest gites, ale życie i tak nie jest usłane różami. Na rodzinę trzeba zapierdalać żeby jej co nieco zapewnić, a jak nie dajesz rady więcej niż podstawa (dach, jedzenie) to ogarnia Cię wkurwienie. Poza tym jakie to wszystko kruche, kredyt, opłaty… Wystarczy że stracę pracę i wszystko jebnie niczym domek z kart i nie wiem co wtedy zrobimy. Oby do tego nie doszło, ale nigdy nie wiadomo. Wkurwiają mnie sąsiedzi których słyszę każdy pierd, którzy mają w dupie że mam małe dziecko i mi napierdalają muzą od rana do nocy. Kurwa, miało być o Tobie. Chodzi o to że stary chujnia jest zawsze, większa lub mniejsza, czy jesteś sam czy z kimś, czyś ubogi czy bogaty. Po prostu jest chujnia bo tak już jest ten świat skonstruowany. Na szczęście są te pojedyncze dni, kiedy jest fajnie i dla nich człowiek żyje tak naprawdę.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Podobno w życiu piękne są tylko chwile… Słyszałem też, że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy… Trzymaj się i myśl, że najlepsze przed Tobą!!! Poza tym zgadzam się z komentarzem nr 3!

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Musisz kurde po prostu zacząć palić!

    0

    1
    Odpowiedz
  16. @3: Mareczek, czy to Ty?
    Dla mnie szczęście to właśnie suma tych trzech wymienionych przez ciebie rzeczy: sex, alkohol i pieniądze. Kurde, to mi się naprawdę podoba!
    A tak serio z mojego doświadczenia: negatywne podejście do życia przynosi jeszcze więcej negatywów. To się jakoś przyciąga… Ale spróbuj choć jeden dzień być szczęśliwy. Udaj, że wszystko jest super, że masz szczęście. Uwierz w to. Nastaw sobie twoją ulubioną muzykę, pośpiewaj, pójdź na miasto, bądź miły dla ludzi, pomóż babci przejść przez ulicę, daj biednemu na chleb, uśmiechnij się do ładnej dziewczyny… I może coś się stanie takiego, że zaczniesz życie widzieć w bardziej kolorowy sposób. Bo takie podejście przyciąga szczęście…

    0

    1
    Odpowiedz
  17. Zgadzam się z 3. Napisz książkę, chcę także ją przeczytać.

    Jeśli są iskry, dla których tak wiele chcesz robić to znaczy, że mogą kiedyś zapłonąć i wszystko się zmieni. Swoją drogą to nie bierz tego gówna, o którym prawisz bo możesz nie zdążyć nacieszyć się tą, która przyjdzie do Ciebie ukoić serce.
    Te gówno, o którym napisałem to ci panowie w kapturach często jako wybawienie dają, ale tylko na chwilę bo potem coś człowiekowi odbiera radość.
    ***
    Napisałeś o pojebanych ludziach, ale może dla nich to właśnie jest szczęście. Takie stanie bezcelowe, może oni czegoś szukają w życiu tak jak Ty…
    ***
    Może poszukaj siebie kiedyś, siebie w tamtym czasie? Co Cię inspirowało, było natchnieniem, kim wtedy byłeś? I co się stało, że teraz przestałeś być?
    Mam wrażenie, że nie możesz pogodzić się z czymś co wydarzyło się w przeszłości. Tak jakbyś chciał być jednocześnie kimś innym, ale wracasz cały czas do tamtych wydarzeń.
    ***
    Napisz tutaj w komentarzach więcej o sobie.

    Trzymaj się i nie poddawaj.
    Lenard.

    0

    1
    Odpowiedz
  18. takiego pierdolenia i użalania się nad sobą już dawno nie słyszałem, chciałbym mieć takie problemy jak ty, powinieneś się za robotę wziąć bo ci się w dupie poprzewracało od nieróbstwa

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Wiesz tylko 3 lata hmm… słabiutko ja tak mam od 28 i najgorsze że kiedy już myślę że będzie ok że to ta praca że powoli idę do przodu wiesz co wtedy się dzieje 🙁 z tego co pamiętam miałem jakieś 7 miechów z tych wszystkich lat że miałem tą energię że mi się chciało że wstawałem rano i pierwszą myślą nie było o kurwa znów dzień, była dużo młodsza ale wierzyłem że to ona a potem się okazało że to niby forma zemsty na mnie za coś co fakt zrobiłem ale wtedy jej nie znałem, WIESZ JAK TO BOLI ?? mam nadzieję że nigdy się o tym nie przekonasz ;(

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Od 3 lat zaczynam mieć tego dość, poprzednie 5 lat było gorsze, ale dawałem radę, teraz to już chyba kwestia wyczerpanej psychiki, zmęczenia. Czasami jest lepiej, czasami gorzej, stany załamania i uniesienia. Wiem, kiedyś będzie lepiej, mówię sobie: Dzień jak co dzień, mniej narzekaj, więcej myśl, o pozytywach, o przypadku, który odmienić może wszystko, bez względu na okoliczności. Po prostu, jakby to ująć, niekiedy męczy nawet trzymanie pionu, dążenie do perfekcji, słomiany zapał, upatrywanie radości w czymś, co tak naprawdę jej nie sprawia. Czasami znajdę zastrzyk na całe zło, motor napędowy, który pozwala iść do przodu, działać, ale wystarczy, że wpadnę w pierwszą lepszą dziurę i mam problem, aby się z niej wygrzebać, nie tyle z chęci niemożności, ile z niechcenia, świadomości porażki i bezcelowości. Staram się nie żyć wspomnieniami, choć tak, czasami powracają, jednak to już było, to jest mniej istotne, to już tak nie boli. Boli przyszłość, dziwne zamartwianie się jutrem, trapienie się tym, zapominając, że kształtuje je dzień dzisiejszy i to on powinien być priorytetem. Dziękuję, za rady, za chęć czytania tego. To dziwne, ale pociesza świadomość, że problemy to nasza cecha wspólna, choć nikomu ich nie życzę.

    Na koniec kilka słów do @17 – Co chciałeś osiągnąć swoim komentarzem? Chcesz pokazać swoją inteligencję, zaradność życiową, niepodważalną zajebistość, myślisz, że jesteś lepszy, bo masz głowę na karku i się nie łamiesz? Fajnie, doceń to i wykorzystaj, tymczasem swoje bezwartościowe komentarze zachowaj dla siebie. Kiedyś przyjdzie Ci rozczarować samego siebie, zaskoczyć własną dumę i siłę, wtedy możesz potrzebować kilka słów otuchy, wsparcia, towarzystwa, choćby w milczeniu. Lubisz oceniać z góry, nie potrafisz wczuć się w cudze położenie – nie wymagam tego od Ciebie, jesteś ostatnią osobą, od której chciałbym zasięgnąć rady, ponieważ nie jesteś w stanie jej udzielić. Nie wiem, z czego to wynika, nie znam Cię i nie mam takiej możliwości, by ocenić Cię obiektywnie. Może wiele przeszedłeś, może zbyt wiele, może arogancja i pozbycie się uczuć jest Twoją reakcją obronną, bycie twardym, nieugiętym facetem, który nigdy nie płacze, piętnuje maluczkich, gdyż ich 'delikatność’ uważa za oznakę słabości. Wiele w życiu widziałem, widziałem prawdziwych mięczaków, potrafiących podnieść się z największego bagna. Wcześniej płakali, żyli bez nadziei, podejmowali próby samobójcze, ale dali radę, żyją. Ich koledzy odeszli, chcieli być twardzi – zbyt długo. Nigdy do końca nie wierz w to, co widzisz, nigdy nie bądź zbyt pewny siebie, to Cię zgubi, prędzej czy później. Kończę, chyba próbuję Ci pomóc, choć nie powinienem, ty tej pomocy nie potrzebujesz, ludzie samowystarczalni jej nie potrzebują, żyją egoizmem, którego znajduję nawet w sobie…

    1

    0
    Odpowiedz
  21. @18 Nie zarywaj do małolat. Prawie zawsze kończy się to źle. O ile była młodsza od Ciebie?

    0

    0
    Odpowiedz
  22. @20 To ja kolego z @18 Zgadzam się z tobą w 100000000000000000% szkoda że człowiek uczy się na własnych błędach i nikogo nie słucha po za sercem a one jest najbardziej zdradliwe i pogrąża się jeszcze bardziej ,o prawie 10 latek była młodsza i powiem ci że oficjancie mam ją gdzieś wręcz jestem arogancki ale dalej boli i muszę nosić ta pierdoloną maskę, udawać że mam wyjebane a w środku mnie gniecie i rozrywa mimo iż wiem że to nie miło sensu

    0

    0
    Odpowiedz
  23. A możesz mi odpowiedzieć Autorze na pytania z 16? Pozdrawiam Lenard.

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Lenardzie i kolego/koleżanko z @3, kto wie, może kiedyś napiszę książkę, choć nie wiem, czy jest sens, chyba szkoda papieru na kilka stron pesymizmu. Odpowiadając na Twoje pytania, nie wiem dokładnie, co kiedyś mnie motywowało, może mniejsza skala zatroskania o przyszłość, może po prostu 'zwykłość’ dnia codziennego , świadomość, że pomimo niepowodzeń, jest ktoś na kim mi zależy, dziewczyna, rodzina, których teraz często brakuje. Zabrała ich śmierć, przypadek, chwila. Nie miejsce o tym mówić, ale wizja jutra napawa lękiem, są sprawy, które mnie przerastają i będą narastać. To trapi mnie najbardziej, to powstrzymuje od działania, ograbia z sił. Wiedza, że szukanie zmian, których zresztą tak bardzo pragnę, może odmienić życie na lepsze, lub skomplikować na tyle, że nie zdołam go dłużej ciągnąć. To dziwne, że próbuję się z tego wygadać, nigdy tego nie robiłem. Na co dzień nie widać po mnie smutku i rozterek, znajomi uważają mnie za człowieka, który niczym się nie przejmuje, ma wyjebane na cały ten system, nic go nie rusza. Ale rusza, wręcz potrząsa, choć wewnątrz, w samotności, ciszy, która najlepiej mnie rozumie, nie pyta, tylko słucha. ..

    0

    0
    Odpowiedz
  25. kolego u mnie to juz 5lat bez tej jedynej, praca i sen tylko tyle z zycia mam a to co piszesz o znajomych ktorzy chca pomuc to jakbym widzial siebie i szczerze? ja juz nie mam na to sily mam 20lat i wypalilem sie czekam tylko jak mi serce pierdolnie od fajek i tigerow zreszta moze pojawi sie tu wpis „co mnie boli”

    0

    1
    Odpowiedz
  26. U mnie tak samo trwa już trzy lata takie coś, nie czuje sensu, przyzwyczaiłam się że i tak w życiu mi nic nie wyjdzie, może to śmieszne dla niektórych, ciągle mi się życie pierdoli, i mimo że ciągle czekam aż będzie lepiej.. to nic z tego. skończyłam właśnie liceum, miałam perspektywy na przyszłość ale wszystko się zawaliło jak zwykle, pracy nie mam, rodziców przy sobie, przyjaciół, chłopaka też.. czuję się pusta, nie potrzebna nikomu, nawet sobie. Nikt mnie w domu nie rozumie, nawet nie chcą mnie zrozumieć, a mi się nie chce nawet o tym rozmawiać by wszczynać jakieś głupie gadki, których i tak nie kumają. Cieszę się jedynie że nie jestem sama na tym świecie która tak ma.. Teraz to już nawet nie chce mi się nic, nie warto zaczynać, po prostu sobie będę żyć co mi los przyniesie ;D najwyżej 'dupne’ a może w końcu coś się odmieni ? wątpię.

    0

    0
    Odpowiedz
  27. Kurwa jagbym czytał autobiografie. Moja rada to : Jeśli masz kase to zafunduj sobie 2 tygodnie wakacji albo wyjdz do lokalu wyrwij nieznajomom kobite i spędz z niom noc. Chujnia spierdoli przynajmniej na jakiś czas .pozdro

    0

    1
    Odpowiedz
  28. Normalna praca? Spokojne życie? w polsce kurwa? hahahahaha nie żartuj sobie

    0

    0
    Odpowiedz
  29. Identyczną sytuację mam,fakt faktem chujnia jest dość konkretna.3,5 roku wybija mi takiej sytuacji teraz, szczerze Ci powiem,że przyzwyczaiłem się.Staram się nie nadużywać alkoholu lub nie pić,bo jak jestem napierdolony jak autobus wszystko bardziej uchodzi ze mnie i ból sercowy się nasila.Chodzę na siłownię,pakuje ale z umiarem,robię muzę,szukam pracy i mam wyjebane.Dziewczyny nie znajdę za chuja wiec przyzwyczaiłem się być sam i miłe komplementy „gej”.Ale mając 14 lat pierwszą kobite jako 1 miałem z moich kumpli i znajomych ogólnie,to był szał kurwa bo koledzy też szukali miłości i koleżanki a teraz… Oczywiście nie jestem jakimś grubasem i nie mam aż tak krzywego ryja,może będzie lepiej.Piona kolego.

    0

    0
    Odpowiedz