Jak moje życie legło w gruzach

Miłość – temat wałkowany tutaj pewnie już po raz wtóry. Wiem, że już tym rzygacie. Gdybym miał opowiedzieć swoją historię musiałbym spędzić całą noc na pisaniu, a poza tym nie mam pewności, że ktoś chciałby to czytać, chociaż kumple mi mówią, że love story jest niebanalna. Gdyby ktoś jednak miał ochotę przeczytać preludium do poniższego, proszę o zasygnalizowanie tego w komentarzu.

Na razie skupię się na teraźniejszości i na tym jak funkcjonuję, bo trudno to nazwać życiem, po tym kiedy wszystko zostało już powiedziane, a ja mogłem wracać do domu ze złamanym sercem.

Od 20 lat moje życie niczym nie wyróżniało się spośród setek innych. Żyłem z dnia na dzień. Czułem, że czegoś brakuje. Moja rodzina nie jest bogata, ale zawsze wszystko miałem pod dostatkiem, jednak zawsze wiedziałem, że jedynym sensem życia jest miłość, a nie stan posiadania. Naprawdę dobry okres to było liceum, stanowiliśmy zgraną paczkę, ale każdy z kumpli poszedł w inną stronę. Zaczęły się pierdolone studia, nikt nie ma czasu się spotkać.

20 lat czekałem na dziewczynę mojego życia. Wcześniej było kilka potencjalnych partnerek, którym się podobałem, jednak nie dopuszczałem ich do siebie, bo wiedziałem, że prędzej czy później je rzucę i skrzywdzę. Były też dziewczyny, które mi się podobały, ale to była najwyższa liga i ja nie miałem u nich szans, mimo że jestem ponoć przystojny. Potrafiłem zakochać się nawet w napotkanej na ulicy uroczej dziewczynie, ale mniejsza o to, to były przejściowe zauroczenia i czar pryskał przy kolejnej ujrzanej kobiecie. 20 lat funkcjonowałem sam, czekałem na prawdziwą miłość. Uderzając, zbiła mnie z nóg. Nie będę w tej części opisywał w jaki sposób ją poznałem, co między nami zaszło i jaka była jej reakcja – jak wspominałem, to jest długa historia. W dużym uproszczeniu moja miłość okazała się nieodwzajemnioną (przyjmijmy taką wersję, choć nie jest do końca zgodne z prawdą). Teraz czuję się w chuj źle, permamentnie niewyspany, nie mogę się na niczym skupić, nic mnie nie cieszy. Jedyną radość czerpię z perspektywy kupna samochodu. No właśnie, jak ta pieprzona miłość zmienia ludzi. Do tej pory nie zależało mi na własnym aucie. Myślałem po co, żeby samemu tym jeździć? Poza tym wszyscy kumple mieli na to ciśnienie, chociaż potrzebowali go tylko dla szpanu, a ja zawsze byłem na przekór większości. Sytuacja diametralnie się zmieniła. Szukam samochodu, mało tego samochodu, którą powalę ją na kolana, jakaś kolekcjonerska, piękna gablota Wiem, stałem się tacy jak oni, upodobniłem się do moich materialistycznych koleżków.

Nie mogę słuchać miłosnych utworów, bo przed oczyma stają mi obrazy z naszego spotkania. Żadne słodkie pierdu-pierdu, bo momentalnie się rozczulam. Musi być ostre napierdalanie i śpiew bez krzty emocji w głosie. Widząc pary, całujące się, trzymające się za rękę, przytulające się, szlag mnie trafia. Zazdroszczę im szczęścia, nienawidzę ich, chociaż wiem, że to niewłaściwe. To miłosne niepowodzenie, wykorzeniło ze mnie resztki człowieczeństwa. Nawet jej nienawidzę. Kocham ją nadal, ale jednocześnie nienawidzę. Ciągle targają mną sprzeczne uczucia, głowę mam zaprzątniętą tylko miłością, to się już odbija na mojej pracy i studiach. Próbuję się od niej uwolnić, ale to nie jest wcale proste, mamy kontakt przez jej przyjaciół. Myślałem, że uda się urwać kontakt, ale ona do mnie pisze. Sądzę, że chce pozostać ze mną w przyjacielskich relacjach, a nie ma dla mnie większego upokorzenia w zaistniałej sytuacji. Nie mam już siły. Wiem, że nie przestanę o niej myśleć. Mimo że zorganizowałem sobie tak czas, że nie mam chwili czasu na odpoczynek, to nadal siedzi gdzieś w zakamarkach umysłu.

Nazwa tematu może aż nad wyrost. Zachowałem się pragmatycznie pragnąc przyciągnąć większą liczbę ludzi i chcąc Was przestrzec. Miłość to także destrukcyjne uczucie. Mam wrażenie, że w tych czasach okazywanie miłości jest przeżytkiem, angażowanie wszystkich swoich sił w walkę o względy drugiej osoby często stratą czasu. Okazywanie pogardy jest chyba bardziej w modzie. Można iść pod prąd jak ja, ale trzeba być piekielnie wytrwałym. Będąc „skurwysynem” zamiast romantycznym chłopcem myślę, że ugrałbym więcej.

Kocham tylko ją i mam świadomość, że nie pokocham żadnej innej. Ta myśl będzie odbijać się tubalnym echem w mojej głowie, aż po kres mych dni.

75
70

Komentarze do "Jak moje życie legło w gruzach"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Weź tabletki. te co zawsze, bo chyba pominąłeś dawkę…

    0

    0
    Odpowiedz
  3. kurwa ale patos. jak kupujesz furę to tylko mesia.

    1

    0
    Odpowiedz
  4. Opowiedz cala historie… Zaciekawila mnie

    0

    1
    Odpowiedz
  5. Pierdolisz głupoty, pożyjesz, dorośniesz, spotkasz właściwą i zrozumiesz. Kiedyś byłem DOKŁADNIE taki jak Ty. Też wierzyłem w jedyne miłości itp pierdoły. Najlepszy był fragment o tych „dziewczynach z najwyższej ligi”. Też kiedyś tak postrzegałem świat i te z „wyższej ligi” srały na mnie. Był też w moim życiu epizod podobny do Twojego, więc nie myśl, że to taka wyjątkowa historia. Nie masz pojęcia co odpierdalałem. Ale to było i minęło, kontakt sam uciąłem pewnego dnia. Potem poznałem dobrą i uczciwą dziewczynę, aktualnie moją żonę. Teraz ja sram na „wyższą ligę”, która obecnie albo jest samotna albo prana po mordzie przez jakiegoś buraka. Trzymaj się Stary, olej laskę, utnij kontakt i zapomnij bo znajdziesz lepszą możesz być pewien. I daj sobie spokój z tymi kurwa emocjonalnymi historyjkami. Co Ty jesteś? Facet czy EMO? Jest gatunek lasek co pasożytują na takich emocjach. Z nimi trzeba jak z robalami – butem.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. to co napisałeś wystarczyłoby w 3 zdaniach streścić i na jedno by wyszło. Jeśli to nieodwzajemnione to powinieneś zrobić wszystko żeby zerwać kontakt. Bez tego żyjesz w ciągłym napięciu i stresie i to cię wyniszcza. Ty potrzebujesz sie od tego odciac a ciagle w tym tkwisz. Jesteś jeszcze młody co to jest 20 lat.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Nie jesteś stanowczy, miłość to nie tylko słodkie pierdu pierdu …

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Zwiększ sobie samoocenę, wypisz wszystkie twoje plus, zalety itd. No i przestań się wychylać do niej, utrzymuj kontakt, ale czysto platoniczny, rzadziej odpisuj, po jakims dłuższym czasie, np. kilku godzinach, dniach. To może pomóc, może sprawić że ona odwzajemni tą miłość, przestanie się przed nią bronić. Nooo i kup MESIA 😀

    0

    0
    Odpowiedz
  9. „Echo Of My Scream”. Mniejsza. Ja już przeżyłem coś podobnego i teraz już się z tego śmieję. Człowieku. Obudź się i spójrz dookoła. Ocean pełen jest ryb.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Ziomek spod 4 ma sporo racji, ale nie opisałeś w ogóle dziewczyny więc ciężko do końca coś o tym napisać… Jest materialistką? Jeżeli naprawdę naprawdę chcesz z nią być to naciśnij przycisk „challange accepted” i zrób wszystko co potrafisz, nie zakładaj też w żadnym razie porażki tylko pamiętaj, że jeżeli dopniesz swego a czar po jakimś pryśnie to poczujesz że to całe poświęcenie poszło na marne. Ale tak to jest z nami facetami że lubimy wyzwania.

    0

    1
    Odpowiedz
  11. Od autora: Dzięki za komentarze, wszystkie. Wiem, ale kurwa patos, czasem tak mam. To był jeden z tych kiepskich dni, następnego czułem się świetnie, to jest taka huśtawka nastrojów. Do 7: tak właśnie robię, odkąd wyjechałem z jej rodzinnego miasta, przestałem się odzywać, przed moim przyjazdem rozmawialiśmy ze sobą codziennie, nawet po kilka godzin. Efekt – sama napisała pytając co u mnie. Nad Mesiem się zastanawiam, ale rdza je żre, nie cynkowali karoserii, do tego słabe osiągi. Lancia, Jaguar, Volvo, Saab, BMW, Audi (modele z lat 80-tych albo 90-tych), w tym spektrum się poruszam. Do 4: Dzięki za zjebę, przydała mi się, naprawdę! Tylko sęk w tym, że ona niby nie jest tą wyższą ligą. Mimo że wielu przystojnych facetów do niej startuje, to jest według mnie przeciętna (obiektywnie rzecz biorąc – małe oczy, mały, zadarty nos, lekko pucołowata twarz, nie jest bardzo szczupła, niska), ale ma w sobie coś cholernie ujmującego i piekielnie mi się nawet fizycznie podoba. Kiedyś pewnie nie zwróciłbym na nią na ulicy uwagi, teraz dałbym wszystko, żeby mnie zechciała. No i to jest dowód na to, że się zakochałem i jestem w dupie. Wiem, że pierdolę emocjonalne historyjki, może to kogoś wkurwiać, ale normalnie nie jestem jakąś pizdą, a wręcz przeciwnie, ale jednak uczucia, to uczucia. Pozdro!

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Fragment od „Mam wrażenie, że w tych czasach…” najbardziej mi się spodobał. Jestem w podobnej sytuacji, ona nie jest zdecydowana ale nie naciskam, poczekam, zobaczę co się z tego rozwinie.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. O stary, twoja historia to najlepsza pożywka dla wszelakiego hejterowania. Tak wymęczonego gniota dawno nie widziałem. A więc … hejterzy – łączcie się i dopierdolcie mu! AdRem. Przyjacielu, najlepiej będziesz, jak o pomoc w tej sercowej sprawie zgłosisz się do weterynarza. Ujadasz tak żałośnie iż należałoby sprawdzić, czy przypadkiem nie zamieniłeś się w jakiegoś psa na żywca i do połowy wciągniętego już w maszynkę do robienia wietnamskich hot-dogów przy Dworcu Centralnym w Warszawie. Piszczysz jakby los matce wyciął psikusa i zamiast upragnionej córeczki urodził się chłopiec czule przez nią przebierany w sukienki, czesany w warkoczyki, pudrowany i makijażowany jak dobrze wypolerowane gumiaki Barbie. Wykrwawiasz się na całą okolicę, a zapomniałeś, że baby to chuje cycate. Leci taka rowem przez dzielnicę łapiąc dupą wszystkie, napotkane kutasy. Pamiętaj – każda baba ma kłamstwo w gębie i chuja w dupie. Te oralne chujobrajce nie liczą się z ludzkimi uczuciami. Raz spojrzy na nią co bardziej umięśniony i bezczelny bojek, a już cipa jej się poci i wystawia mu dupę za jedno spojrzenie w rozporek. Ledwo cię Amor swoją strzałą w dupę lizną, a ty trzepiesz miłosne padaczki emocjonalne i jedną cipą świat sobie cały zasłaniasz, jakbyś pod kiecką u niej mieszkał. Ty biadolisz i łkasz po nocach, a ją w tym czasie jebie rytmicznie jakiś nieopierzony samczyk wydając przy tym jęki najwyższej muzyki w rytm skrzypiącego łóżka. A może zaprosili jeszcze kolegę? Ostra jazda na dwa baty podoba się wielu laluniom. Może ona właśnie tego pragnie, a ty nigdy jej nie zaproponowałeś, bo przecież sam z siebie dać nie mogłeś. Reasumując. Idź do mamusi, niech przeczesze kiteczki, poprawi makijarzyk i da całuska w czółko, a potem uchlej się z kumplem i rusz dupę w tłum, bo nie dojedziesz do emerytury na tym zgrzycie pod kołami. Za 20 lat sam z siebie będziesz rechotać. Żwir w tryby.(KissMePlum)

    0

    1
    Odpowiedz
  14. Po pierwsze zwiększ masę

    0

    0
    Odpowiedz
  15. @4 Podoba mi się Twoja wypowiedź , podpisuje się pod nią.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Młody jesteś, zobaczysz, że jeszcze pięć razy się zakochasz i jak tylko pojawi się kolejna jedyna, to olejesz tą pierwszą:) Tak to działa, to nie koniec świata, jak Ci się wydaje.

    0

    1
    Odpowiedz
  17. chce ca łej historii

    0

    0
    Odpowiedz
  18. nie czytam tego bo jest kurwa za długie, a ostatnie zdanie jest jak żenująca poezja Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. naucz się pisać skrótowo, najważniejsze myśli, inaczej zawody miłosne na pewno się nie skończą. po prostu kurwa przynudzasz, może w tym tkwi problem?

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Ja chciałbym przeczytać preludium. Końcówka Twojego wpisu trochę pasuje do chujni pt. „Motylki w brzuchu poszły z wałem.” – jak chcesz to poszukaj w google od razu Ci wyskoczy.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Jestem tym samym wieku i ogólnie mam troszke podobną sytuacje. Najbardziej wkurwia mnie to, że nie moge sie skupić co się odbija na studiach. Zerwanie kontaktu i jakiś taki wewnętrzny bunt mógłby pomóc przynajmniej trochę. Co do hejtów o wrażliwość czy mazgajstwo. Sytuacja ma się tutaj tak, że unosimy miłość do rangi do idei i bronimy tego ze wszystkich sił przy jednoczesnej swiadomości swojego irracjonalnego postepowania. Z siłą charakteru tutaj podobnie jak z odwagą-jeżeli sie nie boisz to nie ma miejsca na odwage, podobnie jesli nie jestes wrazliwy i nie masz niemateriaknych idei to nie mozna tutaj mowic o twardosci.

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Nr 4 ma racje i duże piwo mu się należy za tą rade. Zerwij kontakt i koniec. Sam przez to przechodziłem. Latałem za pustymi materialistkami które chciały wydrzeć ode mnie ostatni grosz. Mam 27 lat więc wiem co mówię i trochę przeszedłem. Uganiając się za tą „pierwszą ligą” nawet nie zauważyłem dziewczyny z która znałem się od 3 lat. Zupełnie ją olewałem i nie zwracałem na nią uwagi. Po tych 3 latach „znajomości” coś pomiędzy nami zaiskrzyło i nawet nie wiem kiedy to się stało. Teraz jesteśmy razem i zamierzamy się pobrać. Kolego! WYTRWAŁOŚCI. NIC NA SIŁĘ. Rozglądnij się wokół siebie. Zyj swoim życiem, miej pasje, zainteresowania a kobieta sama się znajdzie i nawet nie będziesz wiedział kiedy. POWODZENIA. Dasz rade. Jesteś facetem!

    0

    0
    Odpowiedz
  22. Ja Cie jak najbardziej rozumiem, kocham swojego przyjaciela bez szans na odwzajemnienie uczuć…

    0

    0
    Odpowiedz