Rozdarte bachory i nieporadni rodzice

Witam was drodzy chujowicze. Od jakiegoś czasu dręczy mnie pewna chujnia, a mianowicie bachory, których nazywam też wysrańcami. Drą mordy w miejscu publicznym w tak nieopisanie głośny sposób, aż ma się ochotę zakatrupić nie wiadomo czy nieporadnego rodzica, który nie ma za grosz doświadczenia, chęci, intencji w przyjęciu odpowiedzialności na klatę nad wychowaniem dziecka i ma go dlatego że WPADŁ, czy rozpieszczonego, rozniańczonego dzieciaka, który wypluwa z siebie wnętrzności. Ja bym np. nie potrafił wydobyć z siebie tylu decybeli, nie wiem jak inni bo chyba też nie. Nie wyobrażam sobie większej zmory w życiu i naprawdę współczuję takim świeżo upieczonym rodzicom nieprzespanych nocy i użerania się z kimś takim, bo poświęcasz takiemu czas, nerwy, cierpliwość, a on otwiera tą swoją szczerbatą japę i ogłasza całemu światu swoje wszędobylskie niezadowolenie z osranej pieluchy czy niekupionego cukierka, batonika, lalki, samochodzika i chuj wie czego jeszcze. Można wytrzymać szefa, sąsiada, stłuczkę na drodze, z czymkolwiek ktokolwiek ma problem, ale przecież żadna z tych rzeczy nie przyprawi chyba nikogo o popękane bębenki. Kiedy przeżywam takie chwile i jestem zmuszony do wysłuchiwania niemowlęcych tyrad naprawdę zaczynam się poważnie zastanawiać, czy planowanie rodziny to aby na pewno dobry pomysł. Ostatnio znowu byłem świadkiem jednej z wielu takich sytuacji: głupi, durni, nieprzygotowani do życia rodzice bujający w obłokach razem z nadpobudliwym, rozdartym na cztery strony świata małym czymś. Korzystam sobie z komunikacji miejskiej, gruba matka z nerdowsko wyglądającym tatusiem, bo przecież niedaleko pada jabłko od jabłoni a dziecko chyba udało im się zrobić przez przypadek, zamiast usiąść na wolnych i oznaczonych dla takich świętych jak oni krów miejscach, wziąć dzieciaka na ręce, uspokoić, dać smoczka, grę na smartfonie, grzechotkę, pobujać, cokolwiek, zająć go czymś, jakby nigdy na oczy dziecka nie widzieli, ciągają po trzęsącym się, warczącym autobusie i biegają z nim w tę i we w tę, noszą do góry nogami na plecach, zmieniając miejsca to tu, to tam myśląc, że to coś da, a gówniarz się drze: „ŁŁŁAAAAAAAAAAA!!!!!!….”…Horror. W pewnym momencie nie wytrzymałem i zacząłem przeklinać. Nie wiem jakby tu podsumować ten wywód. Po prostu jak nie umiesz wychować dzieciaka, nie radzisz sobie z tym, narzekasz na niego to pamiętaj, to twój dzieciak, więc nie może być bystrzejszy od ciebie. Nie wiesz jak się z tym obchodzić to go NIE RÓB!!! Zaoszczędzisz nerwów jemu, sobie i ludziom dookoła.

93
8

Komentarze do "Rozdarte bachory i nieporadni rodzice"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Pełna zgoda. Teraz jest jeszcze gorzej, bo wakacje, więc pełno dzieciorów w parkach, na ulicach, na podwórkach. Jak u mnie za blokiem, od samego rana do wieczora. Co mnie wkurza najbardziej, to właśnie te wrzaski – stoją te sraki obok siebie, a drą się jedno do drugiego jakby je dzieliły całe kontynenty i oceany.

    31

    1
    Odpowiedz
    1. racja cholerne bachory i rodzice półgłówki którzy nie słyszą co się dzieje byle by tylko ręce i nogi spokój miały a dzieciak nie zaczął drzeć mordy w domu. I NIE ważne ze człowiek zapierdala od poniedziałku do piątku i chociaż w weekend chce mieć spokój grunt że rodzice nieroby wypuszczą smarkacza z domu i mają go z główy

      11

      1
      Odpowiedz
  3. też nie cierpię zasranych bachorów

    27

    0
    Odpowiedz
  4. Z braku innych interesujących tematów wrócił więc jeden z tematów dyżurnych lansowanych przez samotnych, sfrustrowanych koniobijców a więc obsrywanie małych dzieci i ich rodziców. Odpowiadam autorowi: tak, w twoim przypadku planowanie rodziny to zdecydowanie niedobry pomysł.

    17

    40
    Odpowiedz
  5. Ty też za gówniaka darłeś mordę na całe osiedle. Nie pamięta wół jak cielęciem był

    10

    24
    Odpowiedz
    1. Pierdolamento – nie każdy za dzieciaka był drącym japę gówniakiem, niektórych wychowali rodzice, a nie stado małp, i nauczyli ich się zachować oraz bawić, a nie szaleć. Takie kretyńskie przekonanie, że jak dzieciak nie rozrabia i nie drze japy za troje, to jest nieszczęśliwe albo upośledzone. Nie.

      34

      1
      Odpowiedz
      1. Precyzuj wiek dziecka o jakim piszesz, poniewaz wychowanie to proces jest i czego innego wymaga sie np. od dwulatka i czego innego od osmiolatka.

        8

        4
        Odpowiedz
      2. Albo niektórych tłukli tak, że drzeć się bali, a w późniejszym wieku frustrację wyladowują na tych którym pozwala się być dzieckiem. Na temat urazów mózgu nic nie powiem, nauczono mnie, że z ułomności nawet nabytej nie powinno się drwić 🙂 Szkoda tylko, że po komentarzach widać jak wiele dzieci było bitych i niekochanych. Szczęśliwie w dzieciństwie pozwolono mi doświadczyć skakania w kałużach, brudzenia się, grania w klasy na chodniku, zabaw z tabunem innych bachorów w podchody i innych uciech takich jak grymaszenie i zwyczajne bycie dzieckiem – uciążliwym, ale największym skarbem moich rodziców.

        1

        3
        Odpowiedz
  6. Małe dziecko… jest małe, nie potrafi kontrolowac swoich emocji – ciągle sie tego uczy – jedne szybciej, drugie mniej, sa traumy, na które smoczek nie pomoże. Np. w lipcu leciałam do Polski, siedziala przede mną mama z dwójką dzieci ok. roku i 3 lata. Chłopiec trzyletni wył – jak syrena, raz głośniej potem na chwilę przestawał i znowu i tak w kółko, wył tak prawie cały lot, czyli ponad 2h, aż go w końcu zaczęłam podziwiać za wytrwałość;). Jego siostra cicha i usmiechnięta. Matka dzieci zestresowana, nie uspokajała trzylatka, z czego wniosłam, że to nie pierwszy raz i że ona wie, że to nie ma sensu, a może pogorszyc sprawę. Ale jedna baba za mną komentowała jakby nigdy dzieci nie miała. Otóż kto miał, nawet grzeczne ten wie, że ono sobie czasamii musi wyrazić emocje na swój sposób i koniec. Są dzieci, które mozna uspokoić, sa takie, których w pewnych sytuacjach nie można i trudno. Czasem nawet gorzej jeśli rodzice reagują, bo dziecko wtedy osiąga pożądany efekt i nastepnym razem też go wykorzysta.
    Te sytuacje nie są łatwe.
    Ale myślę, że jednak potrafisz zrozumieć to – w końcu jestes dorosły, panujesz nad sobą, potrafisz nazwac swoje emocje i je kontrolować…. oh wait… tez nie wytrzymałeś? Zupełnie jak bachor! wow:)

    18

    15
    Odpowiedz
  7. wolę się spuścić w spankadoo niż mieć bachory

    17

    4
    Odpowiedz
  8. Jestem przeciwko rodzieniu dzieci, dla mnie mieć dziecko to najgorsze zło tego świata.

    16

    3
    Odpowiedz
  9. I tu jest jeszcze jedna zaleta tzw.bezstresowego wychowania o którym tu wspomniano wielokrotnie z której korzyści płynące do panów waszych będą niezmierzone,otóż tą zaletą jest wstręt do bachorów i ich płodzenia,a za tym kryje się zmniejszona ilość urodzeń i w konsekwencji mniejsza ilość niewolnikow do wykarmienia w nowej rzeczywistości.

    8

    1
    Odpowiedz
  10. Oj, pogadamy jak będziesz miał dzieci 🙂

    3

    12
    Odpowiedz
  11. dzieci maja owsiki

    5

    0
    Odpowiedz
  12. karmienie wymionami
    NIECH W KIBLU ŚMIERDZACYM KARMI

    0

    0
    Odpowiedz