Stereotyp o przeziębionym mężczyźnie

Witam.

Osobiście wkurwia mnie pewien rozsiewany feministyczny mit. Mianowicie chodzi o ten, że mężczyzna staje się pizdą jak się przeziębi. Wszyscy mężczyźni wiemy, że tak nie jest. Np. ja jak się przeziębiam, to robię to co każdego dnia. Robię sobie śniadanie, myję zęby, ubieram buty i kurtkę i jadę na robotę i myślę, że nie jestem jakimś superbohaterem i większość mężczyzn w Polsce nie robi sobie wiele z przeziębienia. Szczególnie, że żyjemy w kraju gdzie znosimy gorsze rzeczy jak np. ogólnie pojęta w Polsce (zwłaszcza w Łodzi) bieda, rosnąca islamizacja, pożerająca nasze pensje rządowa biurokracja, dzisiaj np. wybuchł pożar ZUSu w Łodzi (chyba ktoś nie wytrzymał). A tutaj od wielu lat szerzy się kłamstwo, że mężczyzna jest pizdą kiedy się przeziębi. Tak nagle i tylko dlatego, że jest mężczyzną. Rozumiem, że panie feministki chcą leczyć swoje kompleksy względem mężczyzn, ale kłamstwem leczyć takie pierdoły to cios poniżej pasa. Jak jestem przeziębiony, to tak jak wspomniałem wcześniej, nic sobie z tego nie robię. Nawet leków nie biorę, dopiero jak ktoś się zdenerwuje, że ich nie biorę, to coś tam skubnę, ale ogólnie czekam aż łaskawie minie i normalnie pracuję i żyję. Łóżko tylko jak idę spać, więc naprawdę nie sądzę, że jestem jakiś kurna wyjątkowy. Większość mężczyzn znosi przeziębienia wbrew stereotypowi szerzonemu przez feministki.

Pozdrawiam.

0
0