Jednym słowem – chujnia po całości. Będzie długo, ale powoli mnie szlag trafia.
Zaczęło się od tego, że z moją (jeszcze nie w tym okresie) małżonką postanowiliśmy się wyprowadzić od rodziców. Jako, iż moja babcia umarłą to mieszkanie było do dyspozycji. Dogadaliśmy się z moją skurwiałą ciotką, która to WYNAJMOWAŁA nam mieszkanie za 600 złotych odstępnego plus media. Wychodziło coś koło 1400 miesięcznie. Pracowałem w firmie, w której miałem być grafikiem a zostałem jebanym sublimatorem (pozdrawiam dałnów z firmy z ubraniami) na zlecenie. Robiłem tam rok bo powoli pękała we mnie kurewska bańka wkurwu. Znalazłem inną robotę w – jakby się wydawało idealnym dla mnie klimacie, jako obsługa sklepu internetowego. Z moją (już) małżonką wzieliśmy kredyt na samochód, bo jebana Almera się konkretnie zjebała. Zakup tego auta to jedyna dobra decyzja na chwilę obecną. Przeprowadziliśmy się do nowego bloku w mieście, przy okazji zjebując ciotkę, że jest jebaną materialistką. I mieszkaliśmy tak sobie słodko i ciepło, spodziewając się nowego członka rodziny – mojego synka, co zresztą jest drugą dobrą decyzją w moim dotychczasowym życiu. Sielanka trwała w najlepsze, ale zawsze coś musi się spierdolić. Nie powiem – wiązaliśmy koniec z końcem, syn się urodził w zeszłym roku i starczało nam ledwo do dziesiątego. A teraz KURWA najlepsze – uwaga bo pierdolnie bomba.
Zdecydowaliśmy, że przeniesiemy się do moich rodziców. W końcu coś oszczędzimy a na wesele do siostry mojej żony trzeba jechać ponad 600 kilometrów – no i świadkami jesteśmy. Więc wypowiedzieliśmy umowę, zwinęliśmy manatki i wprowadziliśmy się do naszych 10m2 pokoiku na wsi. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden pierdolony baran. Otóż – już byłem zdołowany tym, że sobie nie poradziliśmy, że za mało kasy (kurwa w biurze 1200 na ręke to nie fajna opcja, co nie?) i nic nie odłożymy na przyszłość. Ale jakaś tam perspektywa była, że jak się wyprowadzimy, to kasy będzie więcej. Nic bardziej KURWA mylnego. Debil, który jest moim prezesem zaczął uprawiać mobbing w pracy. Mówi i pisze, że jestem nieudacznikiem i że się opierdalam. Ponadto dał mi i mojej koleżance z roboty wypowiedzenia, bo podobno przeinacza firmę. Już to kurde widzę, jak ta firemka się rozwinie. W umowie mam zapisane, że mam się zajmować obsługą sklepu internetowego, czyli dodawać produkty, obsługiwać klientów i wydawać zamówienia dla osoby odpowiedzialnej za magazyn. Ten jebany debil zwolnił osobę odpowiedzialną za magazyn, więc teraz i ja muszę zajmować się fakturowaniem, wydawaniem towaru z magazynu, obsługą sklepu, pozycjonowaniem stron i tak dalej. Z dwojga złego – dobrze, że sobie stąd idę końcem marca, ale wkurw mam, że bez pracy będę. Szukam roboty na podobnych stanowiskach. Pracodawcy to chyba konkretni debile, którzy oferują najniższą krajową i premią, gdzie próg jest nieosiągalny dla początkującego. Nie wiem co mam zrobić. Powiesić się nie powieszę, bo przecież aż tak źle nie jest, ale jakby popatrzeć na to z drugiej strony – człowiek się kurwa stara, robi za dałna robotę, bo on musi sobie miesiąc pić wódeczkę i wciągać jakieś gówno z kolegami. Czym więcej ten debil ma kasy tym bardziej mu odpierdala. Cały czas zjebuje mnie, że nie wykonuję jego obowiązków a jako, iż osobiście jestem troszkę nieśmiały to nie potrafię mu powiedzieć co o tym myślę. Ale mam wyjście na tego debila – ostatnio miałem wypadek samochodowy nie z mojej winy. Napierdala mnie ostro kolano, więc sobie pójdę do lekarza i zrobię to, co robią życiowi nieudacznicy, czyli wezmę L4 do końca miesiąca i niech się jebany gnój sam trudzi, co i jak działa bo ja już na niego nie mam siły…