Poszedłem dzisiaj oddać krew, no bo jeżeli mnie to nic nie kosztuje, a mogę komuś pomóc, to czemu nie? Wchodzę do kliniki, recepcja, rejestracja, ankiety. Pytania typu „Czy w 1955 roku byłeś w Afryce Południowej lub Tajlandii?” i tak dalej. Potem musiałem iść oddać próbkę krwi do badania, a następnie iść do lekarza (pech chciał że to onkolog), by zbadał mi ciśnienie i puls, by sprawdzić czy jestem zdatny by tą krew oddać. Podnoszę koszulkę, bada, odwracam się. Chwila ciszy, a potem pytanie ze strony lekarza „A pan czemu tego znamienia nie ma wyciętego?”. Z dalszej rozmowy wynikło, że znamię, które mam na plecach i które dermatolodzy odradzali wycinać to najpewniej czerniak i powinienem mieć go już dawno wyciętego, przed okresem dojrzewania (a wtedy zjebani dermatolodzy kazali to zostawić). To skurwysyństwo jest podobno gorsze niż rak… Za 15 dni mam dziewiętnaste urodziny… Świetny, kurwa prezent…
I chciej tu dobrze
2016-03-11 18:300
0