Bardzo silnie wkurwia mnie kilka rzeczy, które dotknęły mnie osobiście.
Otóż od jakiegoś czasu jestem bezrobotny. No i chuj. Każdemu może się zdarzyć, choć nie życzę. Przy okazji dodam, że od kilku lat leczę się na depresję ot – taka choroba duszy, co dotyka co bardziej wrażliwych skurwieli. W tym mnie. Ale do rzeczy. Pod koniec ubiegłego roku wziąłem zwolnienie z pracy w związku z gorszym samopoczuciem. Bez zciemy. Pogorszyło mi się, odezwała mi się deprecha przez chujową atmosferę w robocie. Co było dalej ? Komisja ZUS. Spoko. Pomyślałem. Leczę się tyle lat, mam kartotekę – lekarz zrozumie… Skracając opowieść orzecznik zus – kurwa jego w dupę niedojebana mać – cofnął mi to zwolnienie. Tak więc stałem się bezrobotnym. W międzyczasie mój sąsiad, który zasymulował chorobę i 3 miesiące napierdalał w painball także przeszedł kontrolę ZUS z powodzeniem – choć miał lipne zwolnienie od psychola.
Chcąc podnieść swoją atrakcyjność na rynku pracy podjąłem studia podyplomowe. Co na to Urząd Jebanej Pracy ? Cofnął mi ubezpieczenie bo stwierdził, że skoro studiuję to nie jestem gotowy do podjęcia pracy wyznaczonej przez nich. Na nic oczywiście zapewnienia, że jest inaczej. A teraz co ? Kurwa ? Skończyły mi się leki i czuję się jak zwiędły chuj. Poszedłem na umówioną wizytę u lekarza. Jakaś bezduszna dziwka poklikała w komputer i autorytatywnie stwierdziła, że nie jestem ubezpieczony. Spoko – mówię. Zapłacę. O nie nie nie. Psze pana. Nie ma chuja. Nie ma refundacji NFZ – nie ma wizyty. Dobranoc. Kurwa. Łapię za tel i dzwonię po prywatnych gabinetach, żeby dali mi receptę na towar, bez którego chodzę po ścianach jak Spiderman. Najbliższa wizyta za 4 dni. Kurwa. I bądź tu zadowolony. Czuję się jak zmęczonego chuja brat.
Pozdrawiam chujowo.
Zwolnienie, recepta
2015-06-20 19:4576
39
Jak wychodzi w eWUŚ, że nie jestes ubezpieczony, to podpisujesz oświadczenie (na własną odpowiedzialność), że jesteś ubezpieczony – a potem normalnie Cię przyjmują. Walisz jakąś ściemę. Pozdrawiam
Rób doktorat
Po co się pchasz do lekarza na NFZ a chcesz płacić? Przecież za gotówkę to od razu prywatnie. A ty nie dość, że pchasz się do kogoś kto ma na ciebie wyjebane, ponieważ niewiele na tobie zarobi to jeszcze wciskasz mu za to pieniądze. W sumie to i tak masz szczęście, że ich nie wziął. W normalnych okolicznościach to taka wizyta zakończyłaby się i brakiem gotówki i recepty na twoje leki.
Trzymaj się kolego, Ci których to gówno nie dotknęło – nie zrozumieją
Radze powoli wywalić prochy.
Czucia życzę, piona.
Przyjacielu znam ten ból. Depresja, nerwica, myśli samobójcze najczęściej falami w nawrotach, ale czasem całymi dniami bez końca, ostatnio jakoś rzadziej, napady lęku itd. Aktualnie też bezrobotny, w pracy z Polakami ciężko się zapierdala, szczególnie ze starymi pozostałościami po „tamtym ustroju”, ludzie są nieżyczliwi, sami stwarzają atmosferę chujową w robocie, nie szanują roboty, nie szanują siebie wzajemnie, gdyby nie te stany to byłoby łatwiej ogarnąć, no ale one są obecne.
Mi łeb rozjebało dzieciństwo, od chłopaczka rozpierdalanie czachy, stary ciągle chlał, bracia ćpali, siostra z jakimś narkomanami wiecznie się w związki wdawała, stara jechała właśnie na tych tabletkach co mówisz, zawsze zapłakana a ja niby jedyny normalny musiałem być powiernikiem jej stanów chorobowych. Sam nie biorę tablet ale chyba muszę zacząć bo się do życia nie nadaję, jak mam kasę i robotę to chleję na potęgę. Już nie mówię o dupach bo tego u mnie zero, ale robić trzeba do chuja, no trzeba i już albo wiązać pętlę bo bez kasy się nie da żyć przecież.
Tak jak ktoś napisał, ktoś nie miał tego to nie pojmie – to jak blokada, chcesz coś zrobić i nie możesz. Ostatnio trenuję masakrycznie i tylko to mnie zajmuje, przynajmniej nie chcę się wieszać, już takie maratony napierdalam że sam nie wiem skąd siły na to mam, ale nie przestaję bo się boję co będzie. Pozdro, nie jesteś sam, chujnia czai się na każdym kroku.
Jak się wali to wszystko, zawsze tak jest. Z każdej strony szpile, ale głowa do góry. Wiem co to deprecha i też brałam ten szajs pod nazwą „antydepresanty”. Wybrałam życie bez szajsu, bo nie można całe życie się znieczulać. Przemyśl to.
Do @6 – dobrze ujęte „w pracy z Polakami ciężko się zapierdala, szczególnie ze starymi pozostałościami po „tamtym ustroju”, ludzie są nieżyczliwi, sami stwarzają atmosferę chujową w robocie, nie szanują roboty, nie szanują siebie wzajemnie”
Jesteś bezrobotnym – źle, bo nie masz za co żyć i twoje poczucie wartości spada poniżej zera. Wypadasz z gry, na margines z którego ciężko wyjść. Starania spełzają na niczym…
Pracujesz – koszmar, bo ludzie są wobec siebie okropni. Manipulowanie, matactwa, kłamstwa, obgadywanie, podkładanie świń,wieczna walka i rywalizacja.I ciągły strach, że czegoś nie zrozumiem (?!)a nikt nie pomoże. wszystko z marne grosze.
Uff, ale szajs na to nie pomoże. Wiem o tym, jedynie ścisnąć pośladki, głowa do góry i przed siebie.