Wszystko mnie wkurwia, bo wszystko traci dla mnie wartość. Uczucia, ludzie, społeczeństwo.
Nie ma ideałów, nie ma niczego, jest jedno wielkie dno. Nie ma dla mnie miłości, przyjaciele odchodzą, wrogowie tworzą się sami. Upada cały świat i dąży do samozniszczenia, a ja nie mogę nic z tym zrobić. To jest chore, przez życie mam depresję.
15
30
Łooo…zupełnie jak ja. Smutne
Nie przejmuj się, każde życie ma swój koniec
Jedyny sens ma Bóg człowieku
Czuję dokładnie to samo. Przejebane takie coś. Zupełnie inny system wartości, co inni, inne spojrzenie na świat. Wszystko się wokół pierdoli, wiadomo czemu, ale społeczeństwo jest tak zaślepione, że tego nie zauważa.
…a ja mam jeszcze resztki ideałów ale szybko zmierzam do takiego stanu jak ty,zaczynam wątpić w świat globalny i ten mikrokosmos swój czyli otoczenie,znajomi,przyjaciele a nawet rodzina,czuję chujnię totalną,kryzys zaufania do wszystkiego a nawet do siebie..
i gówno ma to wspólnego z dekadencją:/ ciekawe, czy twoja niewiedza też cię wkurwia – to byłoby już coś
Każdy ma takie myśli.. okres, wydoroślejesz to nauczysz się żyć
– „always look on the bright side of life” :), a resztę miej w dupie.
jebnij sobie baranka o ścianęi idź do jakiejś roboty
Kurde, jestem tego samego zdania co Ty. DOKŁADNIE! Świat zbliża się do samozagłady…
Ja zgaszam się z komentarzem nr.7 – okres przejściowy (dojrzewanie ?;), a jeśli to nie problemy emocjonalne to może jakieś prochy bierzesz?