Od dziecka byłem w sumie autsajderem – zawsze robiłem nie to, co inni, w sumie lubiłem zawsze być sam, być inny niż wszyscy. Mimo, że jestem dość lubiany, wygadany i zabawny, to zawsze nosiłem duszę obywatela marginesu. No i jakoś sobie żyłem. Ale tak się wcale tak łatwo nie da. Lubiłem tą samotność, nigdy jakoś specjalnie nie szukałem znajomych, to samo przychodziło. Ale teraz przyszedł czas, że nie umiem sobie tak dalej egzystować – nie można być wiecznie samotnym, bo człowieka w końcu rozsadzi. Problem w tym, że nie da się tego zrobić tak łatwo. A tak bardzo chciałbym mieć się do kogo zwrócić w razie problemu, wygadać się komuś – niby mam kilku dobrych przyjaciół i sporo znajomych, ale mi jest potrzebna na prawdę bliska osoba, a mi nie będzie łatwo takiej znaleźć. Kurwa. Jak teraz patrzę na te wszystkie lata, które sobie tym głupim przeświadczeniem niezależności spierdoliłem… Może i fajnie być oryginalnym i nieprzeciętnym. Ale im bardziej się takim jest, tym mniej jest się szczęśliwym w życiu. Podobno jestem inteligentny – a wiele bym dał, żeby być głupim, ale szczęśliwym. Bo mądrość też wcale nie jest taka fajna. Na dodatek zawsze kochałem prawdziwą muzykę, to głównie na nią postawiłem w życiu – ale teraz prawdziwej muzyki już nie ma, lata 60 i 70 już raczej nie wrócą – straciłem wiarę w powrót prawdziwej muzyki, tym samym tracę z oczu moją miłość, cel i antidotum na wszelakie kłopoty. Ehh, ile ja bym dał, żeby się urodzić jakieś 50 lat wcześniej, tak akurat na koniec wojny… Czuję, jakbym nie pasował do tego świata, do współczesnych realiów. Z jednej strony czuję się lepszy od armii klonów słuchających techno, tak samo się ubierających i chcących być „fajnymi” w oczach innych. A z drugiej – oni są szczęśliwi w większości, a ja nie. Wiem, że mój problem to gówno w porównaniu dla wielu. No, ale to nie jest jedyny, bo mam ich o wiele więcej. Ale ten jakoś ostatnio boli mnie szczególnie. Wariuję już od tej samotności i życiowej rutyny… Kurwa, niech się coś teraz wydarzy.
Ogarnia mnie, przenika mnie….
2011-07-08 23:4316
53
No to powiem ci że nie jesteś sam ! I nie tylko ty masz takie same problemy co do muzyki mam takie same upodobania. Jebać szit !
Ja to wszystko rozumiem, ale… armie słuchające techno? Przecież to muzyka tak niszowa, że grana jest tylko w kilku klubach w tym 40-milionowym kraju, nieobecna w jakichkolwiek mediach, jedynie na winylach o niewielkich nakładach i w sklepach internetowych typu digital download. Nie bądź ignorantem, nie myl dance czy trance z techno. Gatunek ten nie ma też żadnego związku z jakimkolwiek stylem ubierania się, a osoby z nurtu raczej srają na trendy i nie starają się nikomu przypodobać.
To chyba ja pisałem w chwili rozdwojenia jaźni.
prawdziwa jednostka nieprzeciętna… WEŹ SIE DO ROBOTY NIEROBIE!!!
Wpisem o techno pokazałeś jak znasz się na muzyce. Pewnie w życiu nie widziałeś jednej nuty a na słuch nie odróżnisz „C” od „E”, ale jesteś alternatywny, wiesz, o czym śpiewa Pidżama Porno, więc znasz się na muzyce… O techno się nie wypowiadaj bo w życiu nie słyszałeś tego rodzaju muzyki. A to co dudni u łysych w golfie III to z pewnością nie jest techno, nawet jeżeli oni sami twierdzą, że jest.
Twoim problemem jest zbyt wybujałe Ego. Masz wrażenie że jesteś taki oryginalny i przez to czujesz się od innych lepszy. Zdradzę ci pewną tajemnicę: twoja egzystencja we Wszechświecie gówno znaczy, to tylko chwila. A tobie się wydaje, że jesteś taki zajebisty, bo masz inne gusta muzyczne, jakby to była kwintesencja wspaniałości. Może już pora przestać bujać w obłokach i zejść na ziemie, przydałoby też nauczyć się trochę pokory. A poza tym w czym problem? Chcesz słuchać starych kawałków, to kto ci broni? Ciesz się, że żyjesz w XXI w. i masz dostęp do wszystkich starych nagrań dzięki netowi. A gdybyś urodził się tak 50 lat temu… już ja widzę, jakbyś balował za czasów komuny. Może jesteś samotny, bo żadna babka nie może dłużej wytrzymać z takim mądrym, nieprzeciętnym, oryginalnym Ynteligentem. Ciężko, za pewnie dotrzymać ci kroku…
Pizda z ciebie jest a nie żaden outsider czy człowiek nieprzeciętny.Jeżeli chcesz się przypodobać debilom to się zastanów nad tym to co piszesz.Albo jesteś konkretnie sam bądź w wąskim gronie zaufanych,sprawdzonych i wartościowych ludzi,albo zadajesz się z całą masą chołoty.I takie i takie podejście dobre tylko nie zgrywaj człowieka niezależnego,kochającego samego siebie któremu jednak smutno bo jest sam…
obudź się. skąd wiesz że prawdziwa muzyka to ta z lat 60? ocipiałeś czy masz IQ żółwika domowego. to z muzyką to jest twoje odczucie, bo już np ja nie zaprzątnąłem sobie głowy żeby słuchać jakiegoś starego badziewia. dla mnie kanonem są współczesne dźwięki. czy to nie jest prawdziwa muzyka? to znaczy że ty słuchasz prawdziwej a ja czego? nieprawdziwej muzyki? ty weź zastanów się chłopie 2x zanim coś naskrobiesz.
Zaufaj mi, nie jesteś taki oryginalny jak Ci się wydaje.
Człowieku jesteś mną!
komentarz nr 7 – uwielbiam ludzi, którzy pouczają innych, a sami nawet poprawie nie potrafią pisać w ojczystym języku ach ta hołota…
nie będę się wypowiadał na temat muzyki bo z tym akurat mam tak samo jak ty, a każdy i tak słucha tego co mu się podoba. Ale powiem ci jedno: potrzeba ci po prostu baby i tyle. też tak miałem, jestem pod każdym względem identyczny jak ty. Ale po 3 letnim związku, który zakończyła moja już była (przedwczoraj) stwierdzam że, przynajmniej ja najszczęśliwszy jest tylko wtedy kiedy jest wolny i sam. Stary, nikt ci nie truje dupy co masz robisz, gdzie i kiedy. Sam sobie wybierasz znajomych, po prostu brakuje ci optymistycznego podejścia do życia, wyjdź stary gdzieś z tymi znajomymi których masz na weekend, napij się piwka, idź na jakiś koncert i nie pakuj się w związki z kobietami tylko dlatego żeby zapełnić pustkę bo później i tak zostaniesz sam. Bądź szczęśliwy i zwiąż się wtedy, kiedy się na prawdę zakochasz
Ehh… Jak możecie mówić, że ludzkie życie (w tym wypadku moje, ale to bez znaczenia) „gówno znaczy”? Obudźcie się – każde ludzkie życie znaczy więcej niż cały ten wszechświat.
Poza tym, wpisie nr. 5 – gram na perkusji, nuty znam, Cod E potrafię odróżnić. Może i z techno się pomyliłem, ale czym by nie było, to muzyka komputerowa – czyli taka, bez duszy. A Pidżamy nie słucham…
Numerku 6 – nie mam wybujałego ego, wbrew pozorom. Jestem pokorny, na prawdę nie cierpię specjalnego wywyższania się, jakiejś tam pseudo – władzy i innych pierdół, do tego nie cierpię nikomu rozkazywać czy się chwalić. A nie polegam tu na samoocenie, tylko na tym, co mi mówią inni – bo to raz myślisz słyszałem, że jestem „oryginalny”? ja nie uważam się za niezwykłego, tylko po prostu za odmiennego. Na prawdę robię i lubię całkiem inne rzeczy, niż moi znajomi.
Numerze 7 – Ty to się już popisałeś niesamowicie. Emocjonalnie na prawdę większość życia spędziłem sam. Nikt nigdy nie był mi na prawdę bliski, prócz osób, którzy biologicznie są ze mną związani.
A co do numeru 8 to już żal się wypowiedzieć… Jeśli sądzisz, że muzyka z syntezatorów i komputerów jest muzyką, to się pierdolnij w głowę – to z muzyką łączy tylko rytm. Bo duszy to to nie ma.
@5 Zastanawia mnie jakim sposobem, Twoim zdaniem umiejętność czytania nut i rozróżniania dźwięków jest w stanie pomóc w docenieniu, czy w ogóle zauważeniu prawdziwego techno? Ja np. z wykształcenia jestem muzykiem i nie jestem w stanie wyróżnić żadnego dźwięku w tej „muzyce”. To jedno wielkie łup łup, które masakruje bębenki uszne i rozbija koncentrację. Drogi chujowiczu, ja miałem i miewam podobnie do Ciebie. Ale tak to już niestety jest na świecie. Albo żyjesz zgodnie z własnymi przekonaniami i jesteś sam albo kurwisz się ze światem i masz setki niby-przyjaciół, chodzisz się z nimi upić co uważasz za wielkie wydarzenie w Twoim życiu. Wydaje Ci się, że naprawdę żyjesz, robisz coś. Pytanie co lepsze. Czasami sam już nie wiem.
@2 racja, @4 dokładnie o tym samym pomyślałem przeczytawszy tekst „Z jednej strony czuję się lepszy od armii klonów słuchających techno”
@7 Kurwa! Naucz się oddzielać zdania spacją! Jak mnie to wkurwia.
Drogi numerze 12 i 14 – dziękuję Wam, bo widzę że dobrze rozumiecie, o czym mówię… Numerze 12 – ahh, a właśnie tak próbuję zrobić… Choć zdaję się, że na prawdę pokochałem. A chciałbym tak nagle się teraz wyrwać i iść gdzieś ze znajomymi, żeby zacząć łatać moje dziury, tylko ja po prostu jestem do tego nie przyzwyczajony – rzadko się pytam, czy ktoś gdzieś idzie, bo chcę iść z nim – ciągle mam wrażenie, że się narzucam. Tak samo w relacjach z dziewczynami – mam chore przekonanie, że każda rozmowa jest nachalna… Nie jest tak łatwo teraz nadrobić to, co olałem. Numerze 14 – za zdanie „lbo żyjesz zgodnie z własnymi przekonaniami i jesteś sam albo kurwisz się ze światem i masz setki niby-przyjaciół, chodzisz się z nimi upić co uważasz za wielkie wydarzenie w Twoim życiu.” serdecznie dziękuję – na prawdę pięknie ująłeś to, co chciałem przekazać. I w związku z tym wszystkim jestem teraz w olbrzymiej rozterce – żyjąc dalej jak żyłem na pewno nie będę szczęśliwy, jednak stając się „jednym z nich” nie wybaczę sobie tych zmarnowanych lat… Młodość powoli mija, a ja czuję, wiem, że ją sobie zjebałem. Teraz mam chyba ostatnią szansę – albo szybko z tym czegoś nie zrobię, albo nie wiem, co będzie…
@14 bo to co słyszałeś to nie techno, bo żeby takowe znaleźć trzeba się trochę naszukać. a łub łub to ja nie znam. Twórcy techno również są z wykształcenia muzykami, a jeżeli ty skończyłeś jakaś akademię muzyczną i nie wiesz jak korzystać ze swojej wiedzy to niepotrzebnie poszedłeś na studia
Nic tylko ubolewać nad ignorancją i brakiem wyobraźni u niektórych ludzi. Chcesz techno rozpisane na nuty? Potrzebujesz żywych instrumentów, żeby je skumać? Proszę bardzo, dla przykładu Jeff Mills z orkiestrą. Język syntezatorów przełożony na smyczki i dęciaki. >> http://www.youtube.com/watch?v=3wPbNf1jhzM << Chyba wiesz kto to jest Mills, skoro używasz słowa techno? Bo to żywa legenda. Ja rozumiem, że techno to nie jest muzyka dla każdego. Dla osoby z zewnątrz może się okazać po prostu wymagająca, za trudna w odbiorze, np. ze względu na wielowarstwowość, wielowymiarowość i jednocześnie dość szybkie tempo. Każdy ma inne upodobania i inną wrażliwość to oczywiste, ale pisać, że to nie jest muzyka, że ktoś się powinien pierdolnąć w głowę? Zastanów się jak to o tobie świadczy. Obrażasz ludzi, którzy są świadomi tego, czego ty nie, a stawiasz się ponad nimi. To ma duszę, tylko widocznie jeszcze jej nie dostrzegasz, bo za mało słyszałeś. Nie zgłębiłeś tematu, może jedynie liznąłeś coś powierzchownie, ale i to jest wątpliwe, bo gdzie miałbyś mieć z tym styczność? Tego się nie tylko słucha, tego się również doświadcza. No i do osoby, która nie potrafi wyodrębniać dźwięków w techno - aż ciśnie się na usta pytanie: co z ciebie za muzyk? Spójrz na orkiestrę, oni nie mają z tym problemu. Ja również, a wykształceniem muzycznym pochwalić się nie mogę, bo go nie posiadam. 30 lat istnienia gatunku, a większość ludzi wciąż pluje na coś, co zwyczajnie wykracza poza ich wyobraźnię. To tak często spotykane ludzkie zachowanie we wszystkich aspektach życia - nie rozumiem, to wyśmieję, wyszydzę, nazwę głupim, a tego kto rozumie - idiotą, wariatem, bądź dziwakiem. I nie zdziwię się, jeśli i tutaj przeczytam zaraz takie słowa. Bo to taki nieśmiertelny, bezustannie powielany schemat, w który uciekamy wtedy, gdy czegoś nie ogarniamy. Przykre, ale prawdziwe. Pozdro!
Grasz na perkusji i wypowiadasz się na temat techno, to powinieneś wiedzieć, że techno to muzyka często niemal stricte perkusyjna (zwłaszcza takie odmiany jak tribal i latin, których istotą są bębny). Obok automatów perkusyjnych takich jak np. Roland TR909, czy TR808 używa się całej masy żywych instrumentów perkusyjnych z całego świata (conga, bongo, djembe, darbuka, wymieniać można bez końca), ale też wielu wielu innych np. didgeridoo, shakery, tamburyny, różnego rodzaju przeszkadzajki, kołatki, kastaniety, kotły, czy krowie dzwonki, a nawet dłonie którymi można przecież klaskać, a nie tylko kroić niedzielnego schabowego. Są tego dziesiątki i dziesiątki instrumentów mogą występować w jednym utworze, uzupełniając się, przeplatając, nakładając na siebie warstwami, tworząc powtarzający się, nasilający i opadający w czasie, hipnotyczny rytm, który wprowadzi cię w trans i przeniesie w inny świat. To jest bardziej organiczne niż rockowy set perkusyjny. Prawdziwe techno jest jak żywy organizm i jakże dobitnie widać to w jego plemiennym, sięgającym do korzeni wydaniu. 3 skromne przykłady, dzięki którym może przekonasz się o czym piszę: 1. Tomaz vs Filterheadz – Mi casa es su casa [ http://www.youtube.com/watch?v=MB9FnPSIDOA ], 2. Atsushi Yano – Burkina Faso (Ben Sims Mastermix) [ http://www.youtube.com/watch?v=hXgYk61P9gw ], 3. Cave – Temporal [ http://www.youtube.com/watch?v=jN0LcsohYi4 ]. A co do twojego problemu, to nic straconego. Jak chcesz wrócić do tzw. społeczeństwa, to wrócisz i to w stosunkowo krótkim czasie. Musisz się jednak trochę otworzyć i nabrać pokory, utemperować swoje ego, bo ja też odniosłem wrażenie, że chyba trochę ci napuchło. Zacznij się uśmiechać do ludzi, bądź miły i pomocny, nie narzekaj w towarzystwie, nie epatuj swoją odmiennością. Przyjaciół można zyskać i sympatię sobie zaskarbić, ale pamiętaj o jednym (to będzie mądrość z biedronkowej herbaty z chińską wróżbą :D) – kto szuka przyjaciela bez wad, ten zostanie bez przyjaciela. Miej to na względzie i nie skreślaj innych zbyt wcześnie, bo nikt nie jest idealny.
Witam

Jest to moja pierwsza styczność z tą stroną i nie będę się wymądrzać. Przeczytałam komentarze pod postem i z wieloma opiniami się zgadzam a zwłaszcza z nr. 20. Ale przechodząc do sedna. Muzyka to dźwięki i ich współistnienie obok siebie, harmonia albo chaos. Gatunki muzyczne, zespoły, soliści, instrumenty i wszystko co w ogólnym pojęciu nazwiemy muzyką wiąże się z naszym charakterem, osobowością. Albo muzyka którą słyszymy (z tekstem lub bez) wpływa, kształtuje bądź wzbogaca pewne aspekty naszej struktury osobowości, albo pod tą strukturę tą muzykę dobieramy. Mamy swoje gusty, upodobania a o nich nie ma sensu dyskutować. Ktoś będzie „fanatykiem” np. Jazzu a ktoś będzie go ostro krytykował itd. po błędnym kole. Przyznam się nie jeste wierna. Zaczęłam od disco wywijając 5 – letnim tyłkiem przy nagraniach magnetofonowych brata. Później poezja śpiewana – przez zespół w którym zdzierałam gardło. Sfera buntu to punk (4 akordy i darcie mordy) i metal (wszelkie odmiany – byle głośno i ciężko) poprzez Reggae do muzyki elektronicznej. Czego słucham obecnie? Wszystko się tak poprzeplatało, że lubię wiele i jeszcze więcej a spośród tego wszystkiego wybieram „perełki”. Dzięki muzyce obijałam się po różnych subkulturach, podkreślam jednak, że z żadną nigdy się nie utożsamiałam i utożsamiać nie będę. Człowiek nie uzależnia swojego punktu postrzegania innych ludzi z perspektywy muzyki. Jeżeli tak jest, to nie warto się czasami z takowym zadawać. Nie można człowieka określać po opakowaniu. Warto czytać między wierszami.
„Z jednej strony czuję się lepszy od armii klonów słuchających techno, tak samo się ubierających i chcących być „fajnymi” w oczach innych. A z drugiej – oni są szczęśliwi w większości, a ja nie”
Wierz mi, to szczęście to tylko pozory. Ludzie tacy nie znają własnych możliwości przez co ich nie doceniają i po prostu wchodzą do kserokopiarki a ona ma straszną mordę. Ta chęć bycia „fajnym” w oczach innych to istna sala tortur dla własnej osobowości – zapomnienie kim się jest pod grubą warstwą „fajności”
Jest wielu ludzi, którzy utożsamiają się z Twoim problemem i wcale mnie to nie dziwi. Wielu z nas posiada w sobie jakieś pustki z których wypełnieniem ma problemy. Nie mogę polecić Ci „złotego środka”.
Miłość nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale daje siłę by z nimi jakoś sobie postępować.
Rutyna… Trzeba ją przełamać !!! Czasami warto wyjść poza horyzont.
Każde istnienie ma sens i jest ważne, to od nas zależy jak ważne ono będzie dla tych których spotykamy w swoim życiu.
Popełniłam kilka słów i dziękuję za uwagę
De gustibus non est disputandum, po pierwsze. Po wtóre większość albo nie przeczytało tekstu ze zrozumieniem albo nie przeczytało. Żal, ale dlatego gość jest inny że czyta ze zrozumieniem. Nikogo nie obrażał a podnosi się fala gniewu że techno to nie umc umc z golfa. Techno to muzyka, albo że ten pop z telewizji teraz to muzyka. Co się komu podoba. Ja lubię muzykę późnego baroku i gówno komu do tego. Chcecie gościa pouczać przeczytajcie i starajcie się… zrozumieć. Bez ocen, gwałtu, i mordowania bez wysłuchania do końca.
O gustach się nie dyskutuje, zwłaszcza jak się ich nie ma….
@22 gość obraził techno
@16 napisz chujnię
Swoim wpisem udowodniłeś, że jesteś egocentrycznym ignorantem, a nie alternatywnym, inteligentnym samotnikiem. Nie ma muzyki… no ja jebie. To, że nie grają już takiego prog rocka czy punka jak dawniej nie oznacza, że nie ma dobrej muzyki! Gdybyś się interesował, to wiedziałbyś, że w ostatnich latach powstało wiele arcydzieł. Jeszcze ta kompromitacja o „techno”… Techno jest wybitnie niszową muzyką, nie mającą nic wspólnego z wiksą. Weź się, kurwa, ogarnij.
o chłopie nie jesteś sam w takiej sytuacji dokładnie czuje się tak samo. Kurwa czekam do 2012 niech się kurwa w końcu coś stanie bo mnie chuj strzeli jasny myślę że wojna by mnie wyzwoliła
@13
Czy „duszę” muzyki tworzą instrumenty, sprzęt czy raczej to co artysta, wykonawca tworzy za ich pomocą? Według mnie to drugie. Mam znajomego z neta co tworzy właśnie za pomocą tylko komputera mixy różnych gatunków muzyki elektronicznej i według mnie jego utwory mają „duszę”. Słychać odbicie jego „duszy” w „duszy” jego muzyki. A taki dzisiejszy Jesper Kyd – nieraz mix klasycznych instrumentów, chórów itp. z elektroniką? I co? Źle mu to wychodzi? Jak nie słuchałeś to polecam. Się też nie zgodzę, że jak coś starsze to jest muzyką a dzisiejsze „jebs jebs” to nie. Wszystko to jest dla mnie muzyką tylko często skrajnie różną o różnych „charakterach” ( chyba dobrze to określiłem ). Zresztą dzisiaj się nie tylko tworzy „jebs jebs”
Należy szukać tych mniej znanych artystów a nie tylko opierać się na tym co puszczają w TV, radiu, sieci, dyskach a zapewniam Cię, że znajdziesz coś naprawdę dobrego, ale owszem…główne drogi muzyki się zmieniły. Po za tym to gadanie o byciu outsider’em robi się szczerze tak samo przereklamowane jak bycie „fajnym”. Za dużo dramatu a za mało brania siebie w garść, ale oki, rozumiem…być może jesteś wrażliwcem i to niejako Cię usprawiedliwia. Może jesteś pogubiony i nie do końca wiesz co zrobić by było lepiej. Mam sam takie momenty w życiu, że mi ryje psyche bo jestem samotny. Myślę, że takich jak my jest całkiem spora grupa tylko nasz problem polega na tym, że nie często wychodzimy na świat by szukać podobnym nam. Jesteśmy zbyt skryci. Niby rodzina jest, wszystko jest, ale właśnie…brakuje tego kogoś? Może dziewczyna…kobieta…samica… i co? I tyle… Lecz nie ma co się oszukiwać. Lepsze to niż urodzenie się w strefie wojny. Jak to mawia mój kumpel – zawsze mogło być gorzej. Pozdro i powodzenia w życiu.
Świetna historia, bracie.