Sztampowa chujnia. Proszę bardziej życiowo doświadczonych o niezlekceważenie, przeczytanie i opinie.
Otóż mam „przyjaciółkę”. Znamy się już ponad 6 lat, zawsze świetnie nam się z sobą rozmawiało. Bywały okresy gdzie rzadko bądź w ogóle nie utrzymywaliśmy kontaktu oraz takie, w których widywaliśmy się często. Jestem młody, jeszcze lata temu nie myślałem o tym poważniej, ale zawsze mi na niej zależało, po prostu chciałem dla Niej jak najlepiej. Niestety wtedy miałem inne priorytety i nawet się o Nią nie starałem, po prostu przyjaźniliśmy się, chociaż udało mi się od Niej usłyszeć, że na pewno kiedyś się zejdziemy.
Ironia losu, poznała chłopaka. Nie była co do Niego przekonana, lecz ja jako dobry „przyjaciel” wyciągnąłem odpowiednie wnioski i trafnie podpowiedziałem jej, że chłopak jest nieśmiały, w tym tkwi problem. Chciałem pomóc, zeszli się. Teraz są ze sobą już parę lat. Podobno na początku było super, lecz później zaczęło się psuć, głównie przez jego rodzinę. Trwa to do teraz, jest Jej źle ale nadal z nim jest, za to w międzyczasie, zdążyła pewnego dnia odwalić mi akcję, że musimy ograniczyć kontakt bo on się denerwuje.
Uświadomiłem sobie już jakiś czas temu, że jestem skończonym idiotą. Pomogłem jakiemuś kretynowi zabrać mi najlepszą dziewczynę jaką w zyciu spotkałem. Mam dwadzieścia parę lat, lecz uważam, że mogła by zostać moją żoną, chciałbym. Po tej dziwnej akcji z ograniczeniem kontaktu długo się nie odzywaliśmy, pisała i chciała to jakoś naprawić, lecz postanowiłem się nie odzywać i zamknąć Jej temat raz na zawsze. Tyle, że nie potrafię.
Od niedawna znowu utrzymujemy kontakt, dość częsty. Wiem tyle, że dalej jest jej źle, przynajmniej tak mówi.
cała sytuacja z mojej perspektywy jest żałosna, sam zgotowałem sobie taki los.
Nie wiem czy jest jakakolwiek szansa na to, żeby z Nią być, czy to tylko friendzone. Nie chcę z Nią urywać kontaktu ale boję się, że jest to konieczne, tak żeby mnie nie bolało.
Przyjaciółka
2016-03-17 19:580
0