Właściwie jestem zajebistym studentem. Na 10 przewidzianych egzaminów, z 7 mam już średnią 4,25. Należy zaznaczyć, że cała sytuacja mojej arytmetycznej zaistniała, o dziwo, przy nakładzie sił … zerowym. Przychodziłem, pouśmiechałem się, pościemniałem, 4/5 w index i wjo do domu, częstując na pożegnanie chuja wykładowcę sztucznym „:)”. Tak, chciałem mieć stypendium! W końcu mi się coś w życiu też należy! Jutro jedyny egzamin, na który się miałem uczyć – jest trudny, jest tego w pizdę i na dodatek od niego zależeć będzie sporo – ale oczywiście miałem jeszcze czas. Miałem go o 12 w południe, o 19, a nawet i o 00.00, chcąc wyłączyć kompa. Teraz padam na pysk, zrobiłem się śpiący, jest po trzeciej i chyba czasu mi do jasnego chuja zabrakło. Żegnaj stypendium… ŚRUT!!!
Egzamin oralny
2011-07-08 23:4327
63
Heh, to i tak bez nauki daleko zabrnąłeś. Widzisz, gdyby nie te twoje uśieszki gówno byś miał. a nie taką średnią!! Jak przyszło nauczyć się na jeden egzamin, to to olełeś. Śrut dla Ciebie, ale nie dlatego, że to taka hujnia, tylko dlatego, że sam jesteś sobie winnien i za te Twoje lenistwo!!
czyli sprawiedliwośc jest na świecie, tam sciemniałes, tu bedzie kicha i „pero, pero, bilans musi wyjśc na zero
Hehe sam sobie zrobiłeś chujnie 🙂 teraz już się nie pouczysz. Ale jak oblać egzam to z klasą – proponuję się dzisiaj upić i egzamin ojebać na kacu 🙂
Biedactwo…
to musi być gówniana uczelnia jak się ludzie nie uczą i mają takie średnie… Potem wychodzą tacy chujowi mgr
nie matura, lecz chęć szczera…
mylący tytuł – a już myślałem, że jakaś pancia ciągnęła na dostateczny…