Siema! Namiętnie lubię walić gruchę – jak każdy. I tu chyba ksiądz miał rację na religii, że od tego później nie staje, itp. Trzepana grucha przyzwyczaja się do ręki, do uścisku, który z biegiem czasu zwiększamy. Później jak idzie dojechać jakąś cipkę – z natury bardziej luźną niż zaciśnięta pięść, to nic nie czuć – nie podnieca, to i pyta flaczeje. No i teraz mam do wyboru już tylko albo rękę, albo ciasny analik. Aha – i od walenia gruchy podobno ręce usychają – a ja mam od zawsze bardzo suchą skórę na dłoniach. Słuchajcie księdza – walenie gruchy to grzech.
36
56
a ruchaleś kiedyś? Mogę się założyć że prędzej spuścisz się w gacie przed stosunkiem niż będziesz miał problemy z dojściem
A ksiądz to jakiś autorytet w sprawach seksu?…
Jakby Bóg nie chciał żebyś walił gruchę to by ci dał ręce do pępka – nie dłuższe.
„Siema! Namiętnie lubię walić gruchę – jak każdy.”
Wcale nie każdy, bo ja akurat staram się to ograniczać 🙂
marna prowokacja!!! przecież powszechnie wiadomo, że trzeba ćwiczyć mięśnie 😉
Od autora do #2. Ksiądz? Myślę, że o waleniu gruchy i analu wie wszystko. Nie ma większego autorytetu. Do #3. Ja też się staram, ale jak nie zwalę przynajmniej raz dziennie, to wariuję.
Mam tak samo. Jak ide na dziwki to i tak zawsze na końcu muszę sobie zwalić. masz 100% racji, to bardzo złe przyzwyczajenie. Ręka bardziej podnieca mojego fiuta niż cipka.
@2 jak by ręce były do pępka to można by na siedząco walić hehe no najciaśniejsza baba to własna graba
#2, tak samo 🙂
Jak już anal Cię bawić przestanie to pierdol w ucho.