Wiem, że każdy ma swoje bolączki. Innych wkurwia to, innych tamto. Nie wiem na ile poważny jest mój problem na tle innych. Ale podobno nikt tak naprawdę nie ma prawa narzekać na swój los, tak kiedyś usłyszałam.
Mnie wkurwia fakt, że mąż nie potrafi przestać się na mnie drzeć. Przepraszał już mnie za to, udawał, że postara się to zmienić. Teraz wiem, że kłamie, nigdy się nie stara poprawić. Przeprasza wtedy, gdy czuje się już zbyt samotny. Jest ze zjebanej rodziny, gdzie ojciec był alkoholikiem (był, bo zmarł), myślę, że dlatego tak mu łatwo wybaczam. U mnie w domu nikt się na siebie nie darł, a jak jestem z jego matką i całym rodzeństwem, często dochodzi do krzyków i konfliktów słownych. Albo jak słyszę, gdy mąż na matkę swoją się drze to rzygać mi się chcę i mu mówię, żeby się zciszył. Czasem serio mi się odechciewa wszystkiego i wiem, że ten przeklęty krzyk będzie zawsze. Nienawidzę tego. Teraz leżę w łóżku, próbował mnie przytulić. Ale stwierdził, że jak nie, to nie. I do kompa. Bo jego przytulanie było dla mnie jakąś kurwa łaską.
Krzyk
2016-04-06 18:1950
34
Przeczytaj to uważnie: Miałem do czynienia z takim osobnikiem, nie będę się wdawał w szczegóły, ale tego typu charakter jest mi znany doskonale. Absolutnie nie da się z tym nic zrobić. Będzie się uspokajał na chwilę, kiedy już przegnie, a ty będziesz żyć jak na szpilkach w oczekiwaniu na wybuch. A wybuch jak już zapewne wiesz, nadchodzi zawsze, to tylko kwestia czasu. Będziesz się się starać jakoś to łagodzić, niepotrzebnie się podkładając, będziesz przyjmować tysięczne przeprosiny (a i to tylko do czasu, bo później przepraszać już nie będzie). To co u innych jest normą, u tego człowieka jest czymś nieosiągalnym. To podpada pod przemoc psychiczną. Jesteś ofiarą przemocy, poczytaj sobie o tym i zobaczysz, że przechodzisz któreś ze stadiów typowych dla ofiar. Będziesz go tłumaczyć, że syn alkoholika (znam syna alkoholika, który mimo kompleksów i problemów jest najsympatyczniejszym człowiekiem jakiego znam). Będziesz łagodzić sytuacje, w których nie ma twojej winy i chodzić na paluszkach – oczywiście to nic nie da, z czasem będzie gorzej. Przestaniesz widzieć, że ludzi(tu nie zapominaj o sobie) nie wolno tak traktować, a ty masz niezbywalne prawo do ludzkiego traktowania. Będziesz umniejszać jego winę. Właściwie już robisz wiele z tych rzeczy, które są symptomatyczne. To nie jest „tylko” krzyk. To nie jest istotne jakie inni mają problemy i czy twoje są gorsze, czy lepsze – to jest spaczone myślenie. Patologiczny związek z kimś takim wyrządza ogromne szkody w twojej psychice, potem trzeba niezłej pracy na terapii, żeby to naprawić. Większość ludzi, żyje w patologiach przez lata i marnuje sobie życie, w przekonaniu, że nie mogą i nie zasługują na to, żeby coś z tym zrobić. Tak to działa. Co więc robić? Musisz spojrzeć prawdzie w oczy. Ten człowiek to był błąd, bez względu na jego zalety (każdy jakieś tam ma), jego wady są nie do zaakceptowania. Ty nie jesteś od tego, żeby z jego wadami walczyć, pomoc ma swoje granice, resztę każdy musi zrobić sam i tego chcieć. W ratowanie związku się nie baw, bo to nie ten typ człowieka. Jedynym wyjściem jest od niego odejść, bez względu na konsekwencje. Nie wiem czy macie dzieci, może wam się nie przelewa – to nie ważne. To są dodatkowe trudności, ale to konieczność. Jeśli się nie uwolnisz, to za 10, 20, 30 lat, kiedy spojrzysz wstecz, zobaczysz, że trzeba było zapłacić każdą cenę za normalne życie i się nie wahać. Jeśli się zdecydujesz dopiero po latach, będziesz sobie pluć w brodę za zmarnowany czas i życie. Im szybciej tym lepiej. Wasze dziecko/dzieci zapłacą ogromną cenę za twój związek z kimś takim. Kończ to i nie żałuj, bo to nie ma sensu. Ja nie przesadzam ani odrobinę. Tego ci prawdopodobnie nie powie, żadna koleżanka, ani członek rodziny (często oni sami są uwikłani w chore sytuacje, lub nie życzą ci tak dobrze jak twierdzą). Kończ bez względu na na twoje położenie, wiek, czy cokolwiek innego. Idź do psychologa, wybierz dobrego i zapłać. Zdziwię się mocno, jeśli powie ci coś innego niż ja. Zyskasz coś, o czym już pewnie zapominasz, że jest możliwe: spokój i godność. Po przeciwnej stronie masz niezliczone koszmarne lata z człowiekiem, którego szczerze znienawidzisz (jak jeszcze go nie znienawidziłaś). Czy nie to chciałaś przeczytać? Teraz wybieraj, wszystko w twoich rękach.
Są różne terapie od tego. Problemem może być natomiast nakłonienie go na taką terapię. Ew. spowiedź i nawrócenie.
O jo cie pierdole …
Wspolczuje, niech pedzi na terapie. Ja taka matke mam, tego sie kurwa nie da wytrzymac. Oby z wrzaskow mu sie nie zrobily rekoczyny, wysylaj nanterapie nawet szantazem, albo niech sie wynosi. To jest agresja, ataki agresji. Ja ucieklam z domu, juz 15 lat minelo, a matka nadal,drze sie przy kazdym kontakvie, co gorsza dziwi sie ze nie dre sie na dzieci bo dyscyplina dzieciom potrzebna. To sa psychole. Moja matka ma juz 60tke i jest nieomylna i bezkrytyczna, za pozno a i tak gowno by dala terapia. Ale jak facet jest mlody tommozna pomoc sobie przez pomoc jemu, serio.
Goje wyzdychają,zostaną tylko najwytrwalsi którzy nie dali się GMO i innym naszym chujstwom i skończy się to udawanie z pseudowolnością,z pseudemokracją,pseudoplularizmem,z pseudowolnym rynkiem blabla,bo już nie będzie takiej potrzeby,teraz jeszcze trzeba udawać przed gojami,ubierać maski żeby nie spostrzegli tego że mamy ich w swoich kosmatych łapskach,że są zakleszczeni i nie mogą swobodnie się poruszać,choć większość tego nie dostzega bo wywowałaliśmy w nich stan ogólnego zaciemnienia świata przed paczałami,przez co widzą nicość albo fałszywą światłośc pod okularami które im ubraliśmy kiedy byli bardzo mali jeszcze,ale kiedy nadejdzie ten czas,ten wielki dzień wszystkie kurtyny,zasłony i maski opadną,i wtedy dopiero goje ujrzą to czego dotychczas ujrzeć nie mogli,a widok będzie to przerażający,szokujący i to taki że już nigdy się z tego nie podniosą,wtedy dopiero się ockną,będą pluć sobie w brodę,żałować że nie nie spróbowali się temu przeciwstawić kiedy był jeszcze czas,ale kurtyna zapadnie,skończy się czas matrixa a zacznie prawdziwy horror,prawdziwy dreszczowiec,prawdziwa i niczym nie zakryta rzeczywistość,nie owiana żadnym oparami,nie pokryta pozłacaną podróbą
„Nie wiem na ile poważny jest mój problem na tle innych.”
Cóż… Problem jest poważny, bo małe są szanse na poprawę, za to duże na pogarszanie się sytuacji z czasem. Niestety rodzina taka, jaką ma twój chłop, potrafi spieprzyć dzieciom życie do końca życia. W różny sposób (o tym może się nie będę rozpisywał, akurat w tym momencie to nie jest istotne) także przez zwiększony u nich poziom agresji, wynikający, raz, z tego z czym się stykały i co w efekcie wyniosły z domu, a dwa, z powodów nerwicowych. Ludzie tacy mają po prostu tak zdarte nerwy, że nawet najspokojniejszych z nich często doprowadzono już praktycznie do takiego stanu, że już zawsze będą wybuchać momentalnie. Dlaczego? Bo często wiedzą, że do tego i tak w miarę wymiany zdań dojdzie (Nie uwierzysz, jak szybko taki człowiek potrafi ocenić sytuację i w pewnym sensie wyprzedzić to, do czego by doprowadziła. Niestety negatywnie wyprzedzić -po prostu przez wcześniejsze wybuchnięcie i awanturę. To będziesz wiedzieć po latach takiego życia, jak sama się taką staniesz.). Bo łatwiej wpadają w złość -nie mają już tylu nerwów i cierpliwości, by znosić cokolwiek, co potencjalnie ich może zezłościć. No i koniec końców, bo nie potrafią inaczej rozwiązywać swoich spraw (a mentalność przeciętnej baby im tego nie ułatwia, prędzej utrudnia). A co gorsze, ten stan rzeczy się pogarsza. Najpierw coraz częstsze awantury, potem coraz gorsze, a potem i rękoczyny (a nawet i morderstwa)… A jak z czasem dojdzie do tego wóda, to już przesrane. Niestety DDA tak często mają. Masz trzy rozwiązania. Tylko, sęk w tym, że pewnie mało prawdopodobne do zrealizowania. 1. Terapia dla chłopa. I to długa. Małe jednak szanse, że na nią pójdzie, jeszcze mniejsze, że to pomoże. 2. Odcięcie się od toksycznej rodzinki. Praktycznie rzecz niemożliwa. A dolewanie przez nich oliwy do ognia na dobre nie wyjdzie i w samej ewentualnej terapii będzie przeszkadzać, a nawet może ją spieprzyć. 3. Rozstanie się. Też pewnie mało prawdopodobne, ale dość sensowne, bo takie związki mogą się źle skończyć. A wtedy nawet jeśli się w końcu rozejdziesz, to będziesz totalnym wrakiem. Podobnym do niego. O ile przeżyjesz (i pomyśl, że z dzieci zrobicie ludzi z takimi samymi problemami, jakie ma on). Nie warto. Jest jeszcze -teoretycznie- czwarty sposób, ale do tego trzeba mieć jakiegoś bliskiego faceta z rodziny (obcy w 99% przypadków się nie nadaje) z głową na karku i może się nie udać. Bo trzeba twojego chłopa dobrze ustawić do pionu. Zrobić mu taki wykład na temat tego, jak relacje w domu powinny wyglądać, połączony z wyciskiem -niestety, prawdopodobnie bez solidnego wpierdolu się nie obejdzie- że na tyle nim wstrząśnie, że coś na temat konieczności zmiany zachowania dotrze. Cóż, czasem stare metody rozwiązywania spraw są dużo lepsze niż terapia… I -podobnie jak w przypadku ewentualnego rozwodu- im wcześniej tym lepiej. DDA często mają przerąbane.
Ślepy Tłum By opracować plan działań celowych, należy z jednej strony wziąć pod uwagę podłość, niestałość i chwiejność tłumu, jego niezdolność pojmowania, z drugiej zaś strony, szanować warunki życia własnego i pomyślności własnej. Należy zrozumieć, że potęga tłumu jest ślepa, nierozumna, niezdolna do rozważenia, nasłuchująca na wszelkie strony. Ślepy nie może prowadzić ślepych i nie zawieść ich do bram przepaści, a wiec jednostki z pośród tłumu, parweniusze z ludu, nawet genialnie mądrzy, lecz nieznający się na polityce, nie mogą występować w charakterze kierowników tłumu bez doprowadzenia do zguby całego narodu.
Triumf nasz stal się tym łatwiejszy, że w stosunkach z ludźmi, niezbędnymi dla nas, oddziaływaliśmy zawsze na najczulsze struny ludzkiego jestestwa, na chciwość, na wieczyste niezaspokojone potrzeby materialne. Każda z wymienionych słabości ludzkich, wzięta oddzielnie, zdolna jest zabić wszelka inicjatywę oddając wole ludzi do dyspozycji nabywcy ich działalności.
Widziały gały co brały. Jak Ci nie pasuje to sie rozwiedź.
Twój mąż podobnie jak ja ma syndrom DDA. Dobry psycholog ewentualnie psychiatra pomoże rozwiązać wasz problem.
oddaj go do domu dziecka, męża.
To ile wy się znaliście przed ślubem? Dwa dni? Dno.
wal go! jak ham wydziera sie i nie przestaje to obawiam sie ze to sie poglebi z czasem i będą bardziej drastyczne ekscesy! znajdz sobie kogos kto będzie cie szanowal i sexil jak ma być :]
@1 zajebisty czlowiek !!! Sluchaj autorko tekstu, przeczytaj wpis tej madrej osoby spod 1 tysiac razy jak musisz bo ktos sie napracowal aby otworzyc ci galy. Pewnie i tak ze zwiazku nie odejdziesz. Ale kiedys jak sie zdecydujesz to wiedz ze podejmiesz najlepsza decyzje swojego zycia. Sama to przechodzilam zgadzam sie z kazdym slowem spod 1. Zycze ci zebys zrozumiala ze koncowo nie ma innego wyjscia jak spierdalac jak najdalej
Dziewczyno, wszystko masz wyłożone w komentarzu @1. Nigdy lepiej bym tgeo nie ujął. @1 – gratuluję bardzo trafnej, prawdziwej oceny sytuacji. Uwolnij się od gościa jak najszybciej. To nie jest normalne i nie wygrasz z tym.
Trzeba umiec przyznac sie do bledu i stwierdzic ze ta inwestycja we wspolny czas takim bledem wlasnie byla. Idealizowalas sobie partnera nie dopuszczajac do glosu rozsadku a teraz gdy kurtyna opadla zastanawiasz sie jak zyc..
Potrzebujesz krajalnicy do gówna.
Kobieto mila polska. Nic sie nie zmieni, tak jak jest obecnie, bedzie zawsze, a raczej gorzej. Mam nadzieje, ze nie wpakowalas sie z tym czlowiekiem w jezcze trudniejsza sytuacje, to jest posiadanie dzieci. Posluchaj mnie i innych madrych chujowiczow: daj spokoj, zamknij ten temat, wyjedz gdzie indziej, zostaw tych ludzi, zyj swoim zyciem, bo masz tylko to jedno. Wyjedz z Polski. Poza jej granicami cos dla siebie znajdziesz. Napewno bedzie lepiej niz w Twojej obecnej sytuacji. Nie ludz sie nadziejami, ktore sie nigdy nie spelnia. Pamietaj, mamy tylko tych pare lat zycia w tym padole, a potem gleboki dol, ciemnosc, koniec, nicosc. Zycze Ci powodzenia, innego zycia, poznania milych, sympatycznych, pomocnych ludzi. Emigrant