Błędy komunikacji

Drodzy Chujanie!
Nie twierdzę, że zależy mi aby każdy człowiek którego napotkam był ekspertem w dziedzinie umiejętności miękkich. Nie uważam, że każdy powinien perfekcyjnie posługiwać się oraz odnajdować w logice formalnej. To byłoby zbyt idealne, utopijne wręcz.
Do rzeczy jednak: moja chujnia rozchodzi się o brak PODSTAWOWYCH umiejętności LOGICZNEJ komunikacji z drugim człowiekiem. Bez lania zbędnej teorii przejdę do przykładów, a i założę się że wielu z Was wkurwiają podobne rzeczy.
Primo, darcie ryja aby kogoś zawołać. Ostatnio miała miejsce sytuacja gdzie byłem wołany przez pewną osobę w mieszkaniu. Dopiero po awanturze dowiedziałem się, że byłem wołany na początku przez 2 ściany i ów osoba jeszcze miała pretensje typu “dlaczego nie słyszałeś?”… Za drugim razem byłem wołany, paradoksalnie, przez 3!, trzy, o kurwa mać, ściany, ale drzwi do poszczególnych pomieszczeń były otwarte i tylko dlatego byłem w stanie cokolwiek usłyszeć. Z grzeczności odszedłem od komputera, a w połowie drogi do krzykacza (tak nazwijmy ów osobę na potrzeby materiału) zapytałem “Co?” (Zdaję sobie sprawę, że “co” w porównaniu do “słucham?” jest niekulturalne, ale człowiek chce zachować jakąś godność/asertywność w stosunku do sytuacji.)
W odpowiedzi otrzymałem kolejne krzyki. Jakie konkretnie zapytacie?
“Gówno! Chodź tutaj!”
No, kurwa… jak do psa… Nie dość, że krzykacz zwracał się jakbym był jakimś gorszym pomiotem to jeszcze miał wyraźne pretensje, że niesłyszałem. No, pięknie. 🙂
Co było dalej jest nieistotne dla merytoryki artykułu, ale zapewniam, iż wydarzyły sie dość nieprzyjemne rzeczy. A jakże miałoby być inaczej?
Ten przykład to ekstremum omawianego problemu (awantura zaindukowana idiotycznymi błędami w komunikacji międzyludzkiej), ale wołanie ludzi przez ściany poprzez darcie ryja to kiepski pomysł. Ba! Mało tego to nie jest wyłącznie kiepski pomysł, ale także brak elementarnego szacunku do drugiego człowieka! Chcesz coś od kogoś? Potrzebujesz pomocy? Masz prośbę? TO RUSZ DUPĘ, ZAPUKAJ I POROZMAWIAJ Z NIM JAK Z CZŁOWIEKIEM!
Są wypadki, miejsca czy sytuacje szczególne – wiadomo. Może to być stara babcia mająca problemy z chodzeniem, a nawet wstawaniem. Wtedy to my powinniśmy okazać szacunek oraz honor i takiej osobie pomóc. Może to być krzyczenie/wołanie kogoś na wolnym powietrzu, które jest wskazane, aby ktoś nas usłyszał (choćby stary znajomy, którego rozpoznaliśmy i chcielibyśmy spędzić kilka chwil na pogawędce). Może to być robota na budowie (HENIUTA! PODAJ CEGŁY!) czy w warsztacie (ANDRZEJ! A WEŹ ODPAL KOMPRESOR, CO?) gdzie taki tryb komunikacji jest powszechnie akceptowalny nie tylko ze względu na ogólny raban maszyn, ale po prostu wygodę.
No, ale kurwa! Darcie ryja w mieszkaniu, albo domu!? Ani to kulturalne, ani eleganckie. Śmiem też mniemać, że to objaw lenia, który w dobie komputeryzacji zalągł się ludziom głęboko w dupie i nie mają ochoty wstać i zachować się jak należy. Zauważyłem to zwłaszcza u osób, które są od nas starsze… tacy ludzie myślą, że wiek arbitralnie narzuca immunitet szacunku. Otóż na szacunek należy sobie zasłużyć. Między innymi zachowaniem. I bez względu na wiek czy więzy krwi.
Co więcej, nie świadczy to tylko o braku kultury (i jakimś, kurwa, boskim mniemaniu o sobie… -,- “No co? Ja wołam to mają przychodzić od razu!”), ale także czystej głupocie. Nie trzeba mieć doktoratu z fizyki, aby wiedzieć że osoba znajdująca się w prostej linii od nas na otwartym powietrzu w odległości, dajmy na to, klasycznej sześćdziesiątki z wf-u, USŁYSZY NAS bez problemu aniżeli osoba znajdująca się 10 metrów od nas w linii prostej, ale… mająca również między krzykaczem a sobą 3, albo 2 ściany… albo będąca choćby na piętrze… Czysty paradoks? Raczej czysta akustyka. To oczywiście bardzo uproszczony model, ale jednak w większości wypadków dość wiarygodny, a najlepszą miarę stanowić może tutaj wskaźnik tzw. wkurwienia. Daję 1:10, że ktoś się wkurwi gdy go wołamy na otwartej przestrzeni oraz 10:10 gdy ktoś drze na nas ryja “wołając nas” w mieszkaniu/domu.
Weźmy taki przykład: matka zrobiła obiad i woła syna który jest na piętrze. Drze ryja już trzeci raz, ale on nie schodzi. Może gra na gitarze? Może relaksuje się po szkole na konsoli? A może – TYLKO BYĆ MOŻE – dodatkowo ma na uszach słuchawki?
Ja rozumiem, że czasami się nie chce najbardziej pracowitym i zdyscyplinowanym, ale jeżeli nie chce się tej matce włazić po schodach na piętro oraz zapukać do pokoju syna to niech zrobi te jebane pięć kroków do “klatki schodowej” na górę i dopiero wtedy go zawoła… Gwarantuję, że szansa na to, iż małolat usłyszy głos matki wzrośnie niepomiernie.
Secundo, rozmawianie przez ściany. Problem bardzo podobny do “darcia ryja”, aby kogoś zawołać, ale potencjalnie tragiczny w skutkach.
Ano, nie wiem dlaczego, ale niektórzy ludzie lubią mówić do innych ludzi… przez ściany. Po rozpisaniu się na temat pierwszego aspektu nie muszę niczego wyjaśniać. Warto jednak odnieść się do “potencjalnie tragicznych skutków”. Wyobraźcie sobie, że ktoś daje nam informacje dotyczące jakiejś ważnej sprawy. Że ktoś przyjdzie. Że jakiś podpis trzeba złożyć. Że… nie wiem… “zrób obiad na szóstą”… Ostatni przykład może nie potencjalnie tragiczny w skutkach, ale awantura gwarantowana, bo obiadu ani widu ani słychu, a ścienni gawędziarze oczekiwali że będzie.
Ano, i to doprowadza mnie do tertio, czyli trzeciego aspektu. Chyba najgorszego ze wszystkich.
Oczekiwanie czegoś w stosunku do innych kiedy ów osoby nie mają o tym zielonego pojęcia. Pomijam naturalne aspekty ludzkie jak niesienie pomocy drugiemu człowiekowi. O co mi chodzi? Przykład: idziemy ulicą, a z naprzeciwka jedzie jakiś facet rowerem. Niefortunnie najeżdża na kamień i się wywraca. Tylko ostatni skurwiel by mu wtedy nie pomógł. To są naturalne oczekiwania-odruchy. Większość z nas chociażby zapytała “czy nic Panu nie jest?”.
A to co mam na myśli to na przykład dziewczyna, która oczekuje że odwiedzi ją chłopak tego i tego dnia, a on o tym nic nie wie. Ona sobie zapanowała, że powie mu o tym w ostatnim momencie (bez premedytacji… po prostu z czystej głupoty, czy braku doświadczenia życiowego). Wymyśliła sobie, że skoro jutro jest piątek, a pojutrze sobota to ona powie mu w szkole na przerwie, że… “To jak? Przyjedziesz jutro do mnie po południu?”
Czysta. Kurwa. Nielogika. Samo “To jak”…” sugeruje, że była o tym mowa wcześniej, a przecież biedny facet nic o tym nawet nie wiedział! Stoi sobie wtedy taki człowiek i głupieje, analizując słowa białogłowej. “To jak? Jakie to jak? O co jej chodzi? Przecież nic nie wspominała nawet…” A gdy pyta o to dlaczego nic nie wspominała wcześniej to ona jeszcze odpowie, że wspominała w SMS-ie. Weźmie nawet jego komórkę z kieszeni, przejrzy wiadomości i powie… “A nie. Nie pisałam. No, ale przyjedziesz czy nie?”
XD
To nieważne jak ów sytuacja-przykład rozwinie się dalej. Sęk w tym, że jeżeli człowiek czegoś oczekuje (a w swojej fantazji kieruje życiem innych osób – nazywajmy rzeczy po imieniu) to się mocno rozczaruje. Ano właśnie! Rozczaruje, albowiem oczekiwania w stosunku do innych ludzi często wiążą się z rozczarowaniem. Wyjątkami mogą być osoby które znamy X lat i darzymy zaufaniem. Wtedy i tylko wtedy możemy nakładać na takie persony PEWNĄ dozę oczekiwań. A na kogo możemy nakładać 100% oczekiwań?
Tylko, kurwa, na siebie samego. Dzisiaj zrobiłem 30 pompek, zamierzam kontynuować trening, tak? No, to mogę na czysto oczekiwać, że za dwa tygodnie zrobię 50 ładnych żołnierskich pompeczek bez oszukiwania na rozpędzie. Mam robotę jako junior inżynier i jako-tako odnajduję się w jakiejś technologii, ale nie jestem mistrzem? Nie ma problemu, nie warto narzekać tylko się uczyć od kolegów z pracy, a za dwa-trzy projekty, czyli za pół roku im dorównam. Mam dość żarcia z sieciówek i chciałbym codziennie przekąsić coś swieżego? Cholera… nie umiem gotować, ale w tym tygodniu zrobię jajka, w kolejnym spaghetti, jeszcze dalej pieczeń i tak dalej jakoś to pójdzie.
Jeżeli spieprzymy oczekiwania wobec siebie wiemy kto jest winny. Tylko my. Notabene to jest dobry system rozwoju własnej osobowiści.
A wracając do przykładu, jeżeli ów chłopak z miał plan na sobotę w postaci prozaicznych kilku piwek i posiadówce przy konsoli, aby się wyciszyć i rozbił w pył oczekiwania drugiej osoby to ta dziewczyna jest po prostu głupia. Pewnie jeszcze będzie miała pretensje, bo “nie spełnia jej oczekiwań”.
Dałem tutaj kilka luźnych przykładów i pamiętajcie, że to tylko przykłady. Ale wkurwia mnie to, że tego typu błędy popełnia wiele osób dookoła. Nasi rodzice, siostry, bracia, ciotki wujki i chuj wie kto jeszcze… I strasznie mnie to wkurwia. W ogóle ten problem można chyba wrzucić do worka “jebana ludzka głupota” czy coś, a na sam temat napisać kilka książek… :-/
Pozdrawiam.

30
38

Komentarze do "Błędy komunikacji"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Miałem w robocie taką raszplę starą która przez całą halę i dwie ściany darła ryj Paaaanieeeeee Darkuuuuuuuuuu!!!!!!! Po czym i tak musiała przyleźć bo echo takie że i tak nie dało się zrozumieć jak ktoś coś mówił z drugiego pomieszczenia. Przyleźć i tak musiała, ale wydrzeć ryja jędzowatym głosem przecież trzeba.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Rób doktorat z fizyki.
    I napisz książkę.
    Błogosławion bądź.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Chopie z 500 odcinków telenoweli napisałbyś w weekend;D

    0

    0
    Odpowiedz
  5. idz sie powieś bedzie spokoj bo inaczej i tak i tak zajada cie jak stara malpe bananami na wyscigach ogierow złamasie

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Trochę jestem zawiedziona Twoim wywodem, ponieważ spodziewałam się dłuższej listy zachowań, w których ludzie nie wykazują odpowiedniego poziomu umiejętności miękkim. Wyróżniłeś jedynie dwie: 1.darcie twarzy przez ściany, 2.stawianie drugiego człowieka przed faktem dokonanym bez wcześniejszego ustalania./// Ponadto, nadszedł czas by Cię uświadomić w kwestii odmiany partykuły „ów”. Ona się odmienia: ów mężczyzna, owa kobieta, owo dziecko. To i owo, tak czy owak. Styl masz ładny, tworzysz zabawne określenia np. „ścienny gawędziarze” 🙂 ale mocno zbaczasz z tematu przewodniego. Pozdrawiam!

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Kopnij w dupe matoła.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. A idź pan w chuj!

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Ha! Lepiej się nie żeń. W małżeństwie to standard…

    0

    0
    Odpowiedz