Człowiek demolka

Psuję niemal wszystko, czego się dotknę i jestem w tym bezkonkurencyjny. Prawdziwy czempion. Cokolwiek wezmę w ręce – rozpada się, kruszy, łamie, no po prostu rozpierdala na atomy. Ciągle słyszę: „masz, tylko nie zepsuj”, „weź, tylko nie zepsuj”, „uważaj, żeby nie zepsuć”, „blablabla, tylko nie zepsuj”. Ledwie poszedłem do nowej pracy i a to złamałem jakiś dyspenser do folii stretch, a to miotłę, nawet gówniany korektor potrafiłem zepsuć. Wczoraj złamałem parasol. W trzech miejscach kurwa! Albo niedawno, kiedy próbowałem delikatnie podkleić słuchawki, złamałem je na pół. No kto tak potrafi? A złamać oparcie na krześle, na którym się siedzi? A podnosząc deskę sedesową oderwać ją od kibla? A wyrwać cztery sztuki (!) drzwiczek od szafek, wyrwać drzwi od szafy, a wejściowe do domu wystawić z zawiasów? Jakby jakiś niewidzialny człowiek wcisnął mi nagle w tyłek czopek mocy. Jeden telefon utopiłem, drugi pękł mi w dłoni, kolejny zdechł, gdy wypadł mi z ręki. Nakręcając budzik wyrwałem to, czym kręciłem. To znów uszkodziłem MP3, to wyrwałem zamek z nowej kurtki, to rozbiłem lustro, to rozjebałem pieczątkę, to spaliłem zasilacz podłączając CD-ROM albo uśmierciłem dysk twardy podczas montażu. Wymieniać mogę bez końca. Ale to jeszcze nic. Podczas jazdy rowerem wyrwałem kierownicę! Jak ktoś mnie prosi, żebym zrobił zdjęcie – odmawiam. Wychodzę na chama, ale przynajmniej nie psuję aparatu. Jednak dwa dni temu zapomniałem, że z powodu moich dziwnych zdolności nie powinienem pomagać innym. No i stało się – pomagałem dziadkom zapchać toyotę i pchając to auto wgniotłem rękoma drzwi od bagażnika. Moja przygoda z motoryzacją zaczęła się jednak od oberwania swoim ciałem – oczywiście niechcący – lusterka od czyjegoś samochodu i wgniecenia baku paliwa w simsonie kuzyna. Wyobraźcie sobie co by było, gdybym dotknął broni masowej zagłady. Pewnie koniec świata. Tyle we mnie siły, czy przedmioty mnie po prostu nie lubią? Wiadomo, że większość towaru na sklepowych półkach to azjatycki import. Może to jakiś spisek producentów albo ich zwykła strategia? Wyprodukować badziew, żeby zaraz trzeba było kupić następny. A może to jakiś Xin Chang Fiut pracujący w którymś z tych chińskich kołchozów zamiast zrobić swoje, gdy ruszyła taśma, drapał się po jajach i myślał już o swojej misce ryżu. Zdarza mi się czasem coś naprawić, ale lepiej, gdy się za to w ogóle nie zabieram. Potrafię zgiąć śrubokręt, wyrwać trzonek od młotka i złamać nóż. Zepsułem już chyba więcej rzeczy niż liczba pi ma miejsc po przecinku. Ale to wszystko chuj, nieistotne. Oto moja chujnia – zepsułem szansę na wyczekiwaną latami miłość, na prawdziwe szczęście u boku kobiety idealnej. Próbując to naprawić, chyba spierdoliłem jeszcze bardziej. Gdybym tylko mógł zakrzywić czasoprzestrzeń i wrócić do początku… Ale nie mogę. I to mnie boli.

46
39

Komentarze do "Człowiek demolka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Po pierwsze: zmniejsz masę.

    3

    0
    Odpowiedz
  3. jesteś lepszy od mojej żony. Mój Ptyś swoją mała delikatną rączką wyłamała mi klamkę w mojej małej ciężarówce. gruby na 1 cm plastik … żeby to zrobić specjalnie potrzeba by było sporych umiejętności i łoma

    1

    0
    Odpowiedz
  4. Jak energia rozpiera to do kabiny sklepać

    0

    0
    Odpowiedz
  5. człowieku, ciesz się, że jeszcze nic Ci się nie stało podczas sikania :]

    2

    0
    Odpowiedz
  6. Zapomniałeś dopisać na końcu. Autor: Mariusz Pudzianowski ;]

    1

    0
    Odpowiedz
  7. niezły hardcore

    2

    0
    Odpowiedz
  8. więcej wyobraźni takiej fizyczno- mechanicznej, po zniszczeniu tylu rzeczy powinieneś mieć chociaż zarys zachowania różnych materiałów, twardy plastik pęką, blacha się wygina..może spróbuj skleić kilka modeli samolotów, statków…to uczy cierpliwości i ogarnięcia z niekontrolowanymi ruchami. Później zaczniesz budować makiety na zlecenia;)

    0

    0
    Odpowiedz
  9. tak samo mam ja, urządzenia elektryczne mnie nie lubią, a najgorsze jest to, że jak coś się zepsuje to próbuję to naprawić a w rzeczywistości jeszcze bardziej daną rzecz rozpierdalam…

    0

    0
    Odpowiedz
    1. Ja mam to samo dwa tygodnie temu maszynka a dzisiaj mikser

      0

      0
      Odpowiedz
  10. a klawiatury nie zepsułeś jak pisałeś? hehe

    0

    0
    Odpowiedz
  11. HAAAAAAAAHAHAHAHA Komentarz nr 1 mnie zniszczył:)

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Spróbuj rozwalić nokie 3310, jak ci się uda to połóż się spać.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Ja też tak mam. Tyle że przez te trzydzieści lat nauczyłem się z tym żyć. Całkiem zręcznie wszystko naprawiam. Jedynie spierdolonego życia nie umiem naprawić.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Po części utożsamiam się z Tobą. Ja nie demoluję wszystkiego tak drastycznie, ale też czego się nie dotknę to pospusję. Moją słabością są telefony, mogłabym je zmieniać co miesiąc. U mnie najgorsze jest to, że mam szczęście do różnego rodzaju wypadków, upadków. Po prostu często bywam w nieodpowiednich miejscach w nieodpowiednim czasie, co często jest bolesne. Tylko pytam się, dlaczego ja, a nie osoba, która jest tóż obok? Niedługo to mnie coś zabije, albo połamę się w każdej części ciała na raz. Pozdrawiam.

    1

    0
    Odpowiedz
  15. Siostra mojej Żony też tak ma…… I mój Tata 🙂 Co przestaje być zabawne, jak pożyczam mu samochód :-/

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Zmniejsz dawke sterydow, albo nie kupuj chinskiego badziewia z targu. Polecam ruskie sprzety, ciężko zepsuć.

    0

    0
    Odpowiedz
  17. spróbuj łamać w łapach monety na pół. Mi pomogło

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Przynajmniej nie spierdoliles tego opowiadania

    1

    0
    Odpowiedz
  19. bede o tobie pamiętał jak dojdzie do wojny.Warto Cie wysłac w okopy wroga bedziesz bezcenny 🙂

    0

    0
    Odpowiedz