Kobieta męczy o dziecko, brak racjonalności

Wielu chujan pewnie za młodych będzie żeby chujnię ogarnąć, ale w końcu chodzi o to żeby się wygadać. Otóż problem jest taki że moja żona chce drugiego dziecka, a ja nie bardzo. To znaczy, nie że nie chcę bo nie chcę, tylko patrzę racjonalnie na nasze możliwości finansowe, mieszkaniowe, możliwości rozwoju i polepszenia tychże warunków. Ona dostaje pierdolca bo ma 33 lata i mówi że za chwilę nie będzie mogła, i to ma być argument zbijający wszystkie inne. Mamy 5-letnią córkę, oboje pracujemy. Zarabiamy średnio, ani mało ani dużo – tak że wystarcza spokojnie na tzw. życie, żeby nieźle się ubrać, wyjść czasem do kina i restauracji, raz do roku jakieś wakacje. Odkładamy bardzo niewiele, mamy 3 pokojowe mieszkanie na kredycie jeszcze 20 lat. Ja dokładnie wszystko przeliczyłem: żona ma pracę taką że raczej na nią czekać nie będą więc będzie musiała szukać nowej, na macierzyńskim dostanie dużo mniej kasy bo szef jej sporą część płaci pod stołem. Czyli dochody nam spadną, wydatki wzrosną, dochodzi do tego niepewność jak szybko żona znajdzie pracę. Czyli będzie życie na oszczędnościach byle do 1-szego. Mam plany też żeby się usamodzielnić w tym roku, założyć własną działalność, a wiadomo że pierwsze co najmniej 2 lata to charówka na maksa, jak to pogodzić z dzidziusiem, wiem jak było przy 1-szym dziecku ile żona pomocy chciała ode mnie. Nie do zrobienia. Poza tym jak znam życie to jej hormony i instynkt osąd zaciemniają i jak potem się skończy chodzenie do kina, restauracji, wakacje, będzie konieczność kupowania tańszych rzeczy, ciuchów, to będzie znowu o to kwas i kłótnie. Teraz twierdzi że o to nie dba ale ją znam dobrze i wiem jak potem będzie. Bo koleżanka ma to a jej nie stać, bo ci robią remont a my nie, a tamci się budują. I będzie mnie chuj strzelał, kto wie czy za granicą nie wyląduję jak pełno moich kolegów żeby ogarnąć finansowo rodzinę. Gdyby były inne warunki nawet bym się nie zastanawiał nad 2-gim dzieckiem, ale tak to nie widzę powodu czemu mam wpierdalać w kłopoty siebie i nas wszystkich, ze spokojnego życia wpierdalać się w szarpaninę i wiązanie końca z końcem. Uważam że dorośli powinni mierzyć siły na zamiary. Ja bym na przykład chciał furę za 100 000 i pewnie bym mógł ją na kredy kupić i spłacalibyśmy ją z 15 lat. Ale wiem że mnie nie stać i zostaję przy moim 10 letnim Passacie. Bo kurwa myślę racjonalnie! Czemu baby są takie dziwne!?

8
0

Komentarze do "Kobieta męczy o dziecko, brak racjonalności"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Popieram… nie daj sie

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Nie daj się! Dziecko to wspólna decyzja!

    0

    0
    Odpowiedz