Pierwszy dzień w pracy

A miało być tak pięknie… Każdy teraz szuka roboty, a tu robota zadzwoniła do mnie! A dokładniej znajomy który ma stoisko w galerii z odżywkami dla sportowców i koksów. Powiedział, czy chciałbym u niego popracować od… jutra! Oczywiście się zgodziłem, wcześniej uprzedzając, że o tych wszystkich odżywkach nie mam bladego pojęcia, kumpel odpowiedział „nic się nie bój, w kilka dni ogarniesz”. No i poszedłem pierwszy dzień i po raz pierwszy w życiu dowiedziałem się o istnieniu ok 4/5 specyfików… do tego na półkach ok. 300 preparatów, każdy do czegoś innego… Coś tam oczywiście ogarnąłem, ale to były podstawy podstaw, a to nie podobało się klientom. Na jedną osobę, która wiedziała po co przychodzi, przypadało 5 którzy widzieli we mnie eksperta. Oczywiście na chwilę. Bo 3/4 klientów stanowią dresy, które nie dość, że nie potrafią się wysłowić to jeszcze się srają, że nic nie wiem, mimo że staram się tłumaczyć, że to mój pierwszy dzień! Mało? No więc w międzyczasie coś się z kasą fiskalną zjebało. Wychodził co drugi paragon, dzwonie z tym do szefa, a on: nie martw się, pewnie coś źle naciskasz. Nie pomogły tłumaczenia, że na 100% nie zrobiłem błędu. No i nadchodzi koniec 12-stogodzinnego (!) dnia pracy w tym jebanym upale, gdzie co 3 godz. powinienem wymieniać ubranie, bo moje się całe lepi! Aha, koniec dnia wystarczy zrobić raport. Nic prostszego prawda? Kliknąć 4 razy „OK” wyjdzie paragon i FAJRANT! Ale paragon, a jakże! Nie wyszedł! Dzwonie do tego znajomego szefa i mu o wszystkim mówię, ten już się wkurzył i zaczął mieć pretensje, że coś zjebałem. Po przekonaniu go, że to jednak wina sprzętu wpadł na pomysł, że mogła zaciąć się rolka w kasie i nasza rozmowa wyglądała tak: – Otwórz kasę i wyrwij paragony. (W środku były dwie rolki, jedna z drukiem druga pusta. Więc wyrwałem tą z drukiem) Mówię: Zrobione! On: ale mam nadzieje, że nie wyrwałeś tego po lewej stronie! Ja: Yyyy… właśnie wyrwałem tą z lewej, bo tylko ta była zapisana. No i wtedy dostałem mega zjebkę!! Że to był paragon do skarbówki i że nie można go wyrywać ogólnie, że to na bank ja coś zjebałem! (Uprzedzę komentarze, że wcześniej na kasie pracować miałem przyjemności). Myślicie chujowo? To jak nazwać to, że tego pierwszego dnia brakowało w kasie 20 dych (nie wiem jak to się stało) i musiałem to dorzucić ze swojego portfela. A na sam koniec wracając o 22 (do domu do tej roboty muszę dojechać jakieś 30km) przed maskę wjebała mi się sarna!! Zobaczyłem ją ze dwa metry przed maską i tyle, że odruchowo, zestresowany odbiłem na drugi (na szczęście wolny) pas! Jak na jeden dzień wystarczająco chujowo, co? 😐

27
40

Komentarze do "Pierwszy dzień w pracy"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Następnym razem jeździj ze strzelbą i zacznij handlować dziczyzną..,
    No dzień chujowy nie oszukujmy się,najgorsza to ta klientela…
    Ale winy w tym trochę jest powinien cię ten twój szef przeszkolić z tej kasy dokładnie…

    0

    0
    Odpowiedz