No dopadł mnie Weltschmerz po prostu… tzn. trzyma mnie on zawsze ale jakoś ostatnio wyjątkowo. Nic nie cieszy… znalazłem pracę… nie cieszy (dziś jak na razie minęły 4 godziny, a się czuję jak po 40tu :(wyjazdy… też nie cieszą… jakoś tak kurwa nic nie cieszy, na nic nie mam ochoty… marazm jakiś pierdolony…
23
41
Mam dokładnie to samo…. matura za mną na studia się dostałem.. chodze do pracy mam kase…. i co z tego… nic nie cieszy… śrut!!!
Taa, wielu tak ma, ja niestety też (nawet dałem posta w tej sprawie ;). To się chyba fachowo nazywa depresja. Ja nie wiem, nigdy z tym u żadnego lekarza nie byłem, a może właśnie byłoby warto. Nie chcę więcej tego uczucia…
Od autora-nie wiem…to się chyba nazywa Polska…albo po prostu takie nasze podejście że się cieszyć nie potrafimy.U mnie jest tak że jak już coś się uda i się człowiek chwyta tej jednej myśli pozytywnej to zaraz zaczyna się pasmo negatywnych zdarzeń które to przyćmiewa…ech kurwa mać chyba spierdalam do lasu.
To się nie nazywa Polska bo ja mam to samo. A mieszkam w pierdolonych Stanach Zjednoczonych. Mi właśnie w Polsce przechodzi ta cała chujnia.
Idź do pana w kitelku.Poproś o coś na doła.Po co się męczyć.Powodzenia:)