PKS

Wkurwiają mnie kierowcy. Ja rozumiem, chujowa praca, chujowe zarobki i chujowe godziny, ale trochę szacunku i wyrozumienia się należy.
Jest to już druga sytuacja więc muszę napisać. Raz odprowadzam dziewczynę na przystanek. Dostrzegłem że autobus pomimo, że powinien stać jeszcze dwie minuty zaczyna wycofywać z przystanku.
Biegnę, a że była jeszcze zima wypierdoliłem się tak soczyście na oblodzonej drodze, że u wszystkich na przystanku wywołało to przerażenie i co mnie zdziwiło zero śmiechu. W przypływie adrenaliny wstałem szybko, dobiegłem i zacząłem machać cofającemu bucowi żeby się zatrzymał.
No wycofał zaledwie 3 metry i nie chciał się zatrzymać! Zrobił w końcu taką minę jakbym miał mu tam nasrać na środku w tym autobusie, zatrzymał łaskawie i udało mi się tym samym zapewnić transport mojej kobiecie.
Chuj z tym, że dupa i łokieć bolały mnie przez następny tydzień.
Druga sytuacja powtórzyła się dzisiaj. Jako, że jestem kurewsko przeziębiony, a na dworze w chuj zimno powiedziałem dziewczynie żeby zatrzymała auto na parkingu przy dworcu. Dodam że parking jest obok zatoczki, max 4 metry dalej. Siedzimy w tym samochodzie i widzę nadjeżdżający autobus. No to chuj wychodzę idę w kierunku przystanku, profilaktycznie macham i co kurwa? gość zajechał w zatoczkę prawie mi przed nosem tylko po to żeby mieć lepszy manewr do zawrócenia pojazdu.
Macham, krzyczę, chuj pojechał. Za wiele tego, mój chujowy stan, zimno, spierdolony autobus, wydarłem się jak wariat co sądzę o tym wszystkim i tylko mi teraz głupio przed moją kobietą. I tak musiała mnie odwieźć, a nie chciałem już jej dupy zawracać.
Już jebać te auta, ona ma ja mam, ale czasem człowiek chce się połasić na coś tańszego – i tak to kurwa wychodzi. Gdyby benzyna była chociaż jak dawniej za 3,5zł to pierdoliłbym tą całą komunikację. Natomiast ten kierowca który zrobił mnie tak w chuja – śrut mu w dupę! Amen.