Hobby

Wkurwia mnie to, że mam 18 000 hobby, ale w żadnym nie jestem na tyle dobry, żeby się móc pokazać. W żadnym się nie spełniam. Mam wrażenie, że tracę mój czas. I do tego te studia wlokące się jak korki w pierdolonych miastach, i po których i tak będę jebanym trybikiem w „wielkiej maszynie”. Nie piszcie, żebym się napił, bo to nie jest rozwiązanie. Gówno i śrut.

67
78

Rozmowy kwalifikacyjne

Jestem absolwentem studiów technicznych z 4 letnim doświadczeniem. Od czasu zwolnienia (1,5 roku temu) z ostatniej pracy bezskutecznie poszukuję nowej. Byłem na ok. 15-tu rozmowach i sprawa wygląda następująco: albo jest murzyńska robota za 1500 brutto, albo w miarę konkretna praca za średnią krajową. W przypadku pierwszej opcji nie ma problemu z zatrudnieniem, zapraszamy do orki za miskę ryżu na jakąś umowę zlecenie. W przypadku drugiej trzeba być zajebistym geniuszem z 20-toma certyfikatami, doskonałą znajomością wszystkich technologii, którymi zajmuje się firma i 3 języków, bo na miejsce jest 100000 kandydatów i musisz być najlepszy. Moja niedola polega na tym, że jestem średniakiem, jestem niezły w temacie ale nie wymiatam, a na fizycznego się nie nadaję. Zastanawiam się nad granicą swojej odporności psychicznej. 15 kolejnych porażek z rzędu i jeszcze żyję.

86
62

Chujnia balkonowa

A to było tak. W sobotę zrobiłem małą imprezkę. Normalka, dla poprawy sprawy. Miało być miło i kulturnie, ale przyszło kilku kolesi na krzywy ryj z dobrym uzbrojeniem. Popiliśmy, i jak to po kilku browcach bywa zachciało mi się po prostu siku. Kibel zajęty, łazienka zamknięta, w kuchni koleżanki coś-tam pichcą… przecież je nie wyproszę, bo szczać mi się chce. Jeszcze pomyślą, że do czajnika narobię. A mnie kicha skręca, już nie mogę wytrzymać. Trzymając się w kroku wybiegam na balkon – ostatnia wyspa ocalenia – nikogo nie ma. Uff, wyjmuję fiuta wystawiam za barierkę i leję z całej siły, gęstym siurem… no wiecie, jak po kilku browcach. Nagle słyszę wrzask. Otrzeźwiałem niemalże. To sąsiad, patrzę – łysy, bez czapki. Że też cholera wzięło go na nocny spacer z psem…

60
71

Prawo jazdy

Robię właśnie kurs prawa jazdy na kategorię B. W grupie jest około 30 ludzi, więc sala wykładowa jest wypełniona. Jak przystało na faceta już na pierwszych zajęciach zrobiłem rekonesans, czy podczas nudnych wywodów pana prowadzącego, będę mieć na czym zawiesić oko. Otóż z całej gromady dojrzałem jedną fajną dziewczynę, która na moją niekorzyść zawsze pojawia się z kumplem/chłopakiem. Jak przystało na samca, oceniłem konkurenta, po czym stwierdziłem, że złożyłbym go jak krzesło, na którym siadam na samym początku zajęć. Co więcej, zauważyłem, że samica dość często spogląda na mnie, natomiast mam pewne wątpliwości co do powodu. Są trzy opcje… albo jestem dla niej atrakcyjny, albo mam coś na mordzie, albo po prostu patrzy na mnie, bo ja się na nią gapię, aczkolwiek staram się być dyskretny. Zauważyłem również, że pół mojej drogi do domu (jakieś 20 minut) wracamy tą samą linią, po czym Ona wysiada. Nie będę już wspominać o oczekiwaniu na autobus, no ale wtedy stoi z typem, więc zaatakować nie mogę (teoretycznie). Moja chujnia polega na tym, że jak już „ofiara” zostaje sama czyt. bez towarzystwa samca, ja nie mogę się przełamać i zagadać do niej cokolwiek. Nawet jak sobie ustalę, że zrobię to i to, powiem to i tamto, to i tak chuj z tego wychodzi. Stoję jak zamurowany i powtarzam sobie, że przecież to nic takiego, nic nie tracę, tylko zagadać, świat się nie zawali – no i właśnie stoję kurwa jak idiota tłumacząc sobie i tracę cenny czas! Chciałbym posiadać tę umiejętność lekkiego nawiązywania kontaktku. Chujnia, śrut mi w dupę, pozdrawiam! 🙂

89
123

Złe samopoczucie

Każdy ma chwile, kiedy jego życie bardzo go dobija i dołuje. Nie musi dziać się nic konkretnego, po prostu każdy przeżywa zwykłe zmęczenie życiem. Nie byłoby w tym nic dziwnego w moim przypadku, gdyby nie to, że trwa to już jakieś 2 tyg. Od 2 tyg. nie mam ochoty na nic, nic mnie nie cieszy, a wręcz przeciwnie- wszystko dołuje. Jednym słowem- chujnia. Z przyjaciółmi nie mogę się dogadać, w szkole nic nie idzie, jak powinno, a rodzina- lepiej nie gadać. JEDNA WIELKA CHUJNIA! ; (

63
68

Żenada

Pojechałem z kolegą i 2 koleżankami pod namioty. Byliśmy tam 3 dni, a akcja zdarzyła się ostatniego wieczoru. Zrobiliśmy ognisko i wypiliśmy parę piwek więc zrobiło się wesoło. Po paru kiełbasach z ogniska i piwkach zachciało mi się srać, więc przeprosiłem znajomych i poszedłem w krzaki. Gdy już się załatwiłem nagle zorientowałem się, że nie mam się czym podetrzeć. Nie było żadnych dużych liści ani niczego innego co mogło by mi się przydać więc zdjąłem podartą koszulkę, którą miałem na sobie i się nią podtarłem. Uradowany, że udało mi się wybrnąć z tej sytuacji ogarnąłem się i już chciałem wracać do znajomych gdy pijana już nieźle koleżanka wpadła na mnie i mnie przewróciła. Zaczęła się się śmiać, wzięła koszulkę którą miałem w ręce i pobiegła w stronę namiotu. Kolega puścił jakąś erotyczną muzykę i koleżanka zaczęła tańczyć z moją koszulką w ręku. Jak dobiegłem do namiotu i to zobaczyłem to nie wiedziałem co zrobić. Bałem się im powiedzieć co tam jest więc stałem jak wryty i patrzyłem się na wszystko jak debil. Nagle koleżanka zaczęła wycierać sobie plecy tą koszulką w tańcu tak żeby bardziej seksownie to wyglądało. Po chwili przerwała taniec i powiedziała że coś śmierdzi gównem, okazało się że to jej plecy są całe brązowe. Natychmiast pobiegła się przebrać cała czerwona ze wstydu, a kolega z drugą koleżanką płakali ze śmiechu. Następnego dnia wcześnie wyjechaliśmy i całą się nie odzywałem, nie wydarzona tancerka zresztą też. Minął już tydzień, a ja nadal czuję się głupio i nie odbieram od niej telefonów.

79
75

Dobry zwyczaj nie pożyczaj

Wieczór, ustronne miejsce, ja i pewna dziewczyna, piwko, śmiechy hi hi hi hi i… wielki chuj. Zawsze gumkę mam w portfelu, ale nie wczoraj, bo ratowałem kumpla samemu się pogrążając, Chujnia i śrut na maksa.

47
86

Skazany na aspołeczność?

Przez całe życie cierpię na dolegliwość, która przez żadnego lekarza nie może być zdiagnozowana. Polega ona na tym, że nie mogę spożywać jedzenia w większych ilościach, mam problemy z przyswajaniem alkoholu itp. Męką są dla mnie wesela, rodzinne spotkania, imprezy, gdzie patrzą na mnie jak na dziwaka, bo przecież ani nie je, ani nie pije… A we mnie rośnie frustracja, że nie jestem taki jak inni. Na sam widok gościa zjadającego kawał tłustej kiełbasy i popijającego przy tym litry wódki bierze mnie na mdłości i jednocześnie uświadamiam sobie, jak bardzo moja budowa gastrologiczna różni się od tych normalnych. Rzadko wychodziłem z kumplami na piwo, bo przecież aż wstyd powiedzieć, że po jednym źle się czuję… każde wyjście stres i poczucie inności. Spowodowało to, że najlepiej czuję się bez ludzi obok, bez presji bym się napił („bo co? ze mną się nie napijesz? dawaj jednego, nie bądź pedał!”). Jakby to miało mnie za mało psychicznie pogrążać w ostatnim czasie zacząłem mieć problemy z hemoroidami (przy problemach gastrologicznych mogło to być do przewidzenia)- jedna z najbardziej wstydliwych dolegliwości i jeszcze większe poczucie irytacji…

58
70

Wszyscy umrzemy

Właśnie obejrzałam wyciskacz łez, nie wiem po co, zazwyczaj nie oglądam takich filmów i słusznie, bo dopada mnie potem chujowa melancholia. Jak sobie uświadomię, że wszystko wokół mnie, przedmioty, które dotykam, ludzie z którymi się witam, ich uśmiechy i grymasy, małe złości i żarty; że to wszystko kiedyś nagle zniknie, moje ciało opadnie bezwładne a mnie po prostu już więcej nie będzie, to normalnie nie mieści mi się to w głowie. Że to się naprawdę stanie. Naprawdę mnie nie będzie. A w dodatku ludzie na których mi zależy będą w żałobie, będą cierpieć albo tez już ich nie będzie. Nie mieści mi się to w głowie.

70
68

Zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej

Nie wierzę, NIE WIERZĘ, że nikt jeszcze nie poruszył tej – jakże chujowej – kwestii. Wiem, są wśród Was tacy, którzy już dawno olali bitwę międzypartyjną i nie śledzą jej. Pozwolę sobie zatem na powiadomienie Was o tym, co zaszło na sali sejmowej parę dni temu. Otóż głosowano nad poprawkami do ustawy o aborcji.
W tej chwili ciążę można przerwać jeśli 1) jest ona wynikiem gwałtu. 2) zagraża życiu lub zdrowiu matki. 3) płód jest ciężko chory. Aby była jasność: w tym cudownym kraju łamie się każdy z powyższych podpunktów! 1) Jakieś dwa lata temu po całej Polsce jeździła z mamą wykorzystana seksualnie czternastoletnia dziewczyna, która – nadaremnie – szukała lekarza, który łaskawie wykonałby jej aborcję (miała już skierowanie z sądu, ale sprawę nagłośniły stowarzyszenia katolickie i lekarze bali się napiętnowania przez społeczeństwo). 2) Teraz wyszła na wierzch sprawa kobiety, która zaszła w upragnioną ciążę, ale przy badaniach okazało się, że ma raka jelita grubego. Lekarze odmawiali jej leczenia, bo mogłoby to zaszkodzić płodowi. Dawali jej APAP a na skargi odpowiadali, że „za mało myśli o swoim dziecku, a za dużo o własnej dupie”. Kobieta zmarła (płód, rzecz jasna, również) a jej matka zaskarżyła nasze Państwo. Inna babka – udzielała się nawet w mediach – straciła wzrok przy porodzie, bo nie chciano zezwolić jej na aborcję (mimo, że miała zaświadczenia, że może oślepnąć rodząc dziecko). 3) Gdy kobieta ma urodzić dziecko chore (np. z zespołem Downa) lekarz daje jej ulotki stowarzyszeń rodziców innych chorych dzieci i do widzenia, później widzicie tych rodziców w telewizji, gdy żebrzą o pomoc, bo wydają miesięcznie siedem tysi na kurację i już dawno wzięli kredyt pod hipotekę by leczyć dziecko, które nie przeżyje następnych kilku lat. Albo przeżyje 33 lata a Ty, rodzicu, biegaj za nim z nocnikiem i zrezygnuj z pracy i życia osobistego, by pilnować je 24 h/7 dni w tygodniu.
Ruch Palikota zaproponował, by każda kobieta mogła usunąć ciążę do dwunastego tygodnia i ten pomysł nie przeszedł (przez pierwsze dwa miesiące nie trzeba nawet operacji, wystarczy aborcja farmakologiczna, kilka proszków, ale to inny wątek). Solidarna Polska zaproponowała poroniony pomysł, by zaostrzyć ustawę antyaborcyjną i nie pozwolić kobietom usuwać ciąży, gdy zagraża ona ich zdrowiu lub życiu albo gdy płód jest chory. Do jasnej cholery, wyobraźcie sobie zdrową, młodą kobietę, która CHCE być matką, a która odkrywa, że nosi w sobie płód z bezmózgowiem, który urodzi się martwy lub umrze w kilka godzin po akcji porodowej, wyobraźcie sobie minę tej kobiety, gdy odkrywa, że nie może się tej ciąży pozbyć. Zmuszają tę kobietę, by stała się żywą trumną dla ukochanego dziecka!!! A teraz bomba: ten projekt przeszedł wstępne głosowanie! Oprócz PiSu i SP zagłosowało za nim 40 posłów Platformy! Czy to nie jest chujnia stulecia?!

103
73